List Engelsa do Augusta Bebla

Napisany: 12 października 1875
Źródło:K. Marks i F. Engels, Listy wybrane
Publisher: Książka i Wiedza, Warszawa 1951
Wersja elektroniczna: Polska Sekcja MIA - lipiec 2003


Londyn, 12 października 1875.

Drogi Beblu!

Pański list potwierdza całkowicie nasz pogląd, że zjednoczenie było z naszej strony krokiem przedwczesnym i że nosi ono w sobie zarodek przyszłego rozłamu. Byłoby jeszcze dobrze, gdyby się udało odwlec ten rozłam aż po najbliższe wybory do
Sejmu Rzeszy...

Program, w swojej obecnej postaci, składa się z trzech części:

1. ze sformułowań i haseł lassalowskich; fakt ich przyjęcia pozostanie hańbą naszej Partii. Jeżeli dwie frakcje jednoczą się na zasadzie wspólnego programu, to umieszczają w programie to, w czym są zgodne, a nie poruszają tego, w czym są niezgodne. Lassalowska pomoc państwowa figurowała wprawdzie w programie eisenachowskinv ale jako jeden z wielu środków przejściowych, i sądząc po tym wszystkim, co słyszałem, było raczej pewne, że bez tego zjednoczenia — można ją było na wniosek Brackego wyrzucić na tegorocznym kongresie. Obecnie figuruje ona jako jedyne niezawodne i wyłączne lekarstwo na wszelkie społeczne niedomagania. To, że pozwoliliśmy narzucić sobie "spiżowe prawo płacy" i inne frazesy lassalowskie, było dla naszej Partii wielką klęską moralną. Nawróciła się ona na lassalowskie wyznanie wiary. Temu nie można już teraz zaprzeczyć. Ta część programu jest jarzmem kaudyjskim1, pod którym przeczołgała się nasza Partia ku większej chwale świętego Lassalle'a;

2. z demokratycznych żądań sformułowanych całkowicie w duchu i stylu Partii Ludowej;

3. z żądań skierowanych do "dzisiejszego państwa" (wobec czego nie wiadomo, komu stawia się inne "żądania"), które są bardzo mętne i nielogiczne;

4. z ogólnikowych zdań, zapożyczonych głównie z Manifestu Komunistycznego i statutów Międzynarodówki, jednakże tak przeredagowanych, że zawierają albo zupełny fałsz, albo czysty nonsens, jak to Marks szczegółowo udowodnił w znanym Panu artykule2.

Całość jest w najwyższym stopniu nieporządna, mętna, niepowiązana, nielogiczna i kompromitująca. Gdyby wśród dziennikarzy burżuazyjnych znalazł się choć jeden rozsądny krytyk, to zanalizowałby on program zdanie po zdaniu, badając każde pod względem jego rzeczywistej treści; wykazałby jak na dłoni jego bezsensowność, ujawniłby sprzeczności i błędy ekonomiczne (np. że środki produkcji są dzisiaj "monopolem klasy kapitalistów", jak gdyby nie było właścicieli ziemskich, czy też gadanie o "wyzwoleniu pracy" zamiast klasy robotniczej — sama praca jest przecież dzisiaj właśnie aż nadto wolna!) i ośmieszyłby okrutnie całą naszą partię. Zamiast tego, osły z burżuazyjnych pism potraktowały ten program zupełnie poważnie, doszukały się w nim tego, czego w nim nie ma, i uznały go za komunistyczny. Robotnicy zdają się robić to samo. Ta jedynie okoliczność pozwoliła zarówno mnie jak i Marksowi nie wyrzec się publicznie takiego programu. Dopóki nasi przeciwnicy, a również i robotnicy podsuwają pod ten program nasze poglądy — wolno nam milczeć.

Jeżeli jest Pan zadowolony z rezultatów w zakresie spraw personalnych, to widocznie nasze wymagania musiały się dość znacznie obniżyć. Dwaj nasi i trzej lassalczycy! A więc i tu nasi nie są równoprawnymi sojusznikami, lecz pokonanymi i z góry przegłosowanymi. Działalność Komitetu, o ile ją znamy, również nie jest budująca: 1. uchwała, aby nie umieścić na liście literatury partyjnej pracy Brackego i dwóch prac B. Beckera o lassalizmie3; jeżeli została ona cofnięta, to nie dzięki Komitetowi ani też dzięki Liebknechtowi; 2. zakazanie Vahlteichowi przyjęcia proponowanej przez Sonnemanna funkcji korespondenta "Frankfurter Zeitung". O tym sam Sonnemann opowiedział, gdy Marks był tam przejazdem. Bardziej jeszcze niż arogancja Komitetu i gotowość, z jaką Vahlteich poddał się, zamiast po prostu gwizdać sobie na niego, zdumiewa mnie nieprawdopodobna głupota tej uchwały. Komitet powinien przecież zabiegać raczej o to, aby takie pismo jak "Frankfurter Zeitung" było zewsząd obsługiwane tylko przez naszych ludzi...

...Że cała ta historia jest eksperymentem wychowawczym, który nawet w tych warunkach zapowiada bardzo pomyślne rezultaty — co do tego ma Pan zupełną rację. Zjednoczenie jako takie będzie wielkim osiągnięciem, jeżeli utrzyma się przez dwa lata. Ale niewątpliwie można je było mieć za dużo niższą cenę...


Przypisy

1 Jarzmo kaudyjskie — od starożytnego miasta Caudia w Italii, w kraju Samnitów. W czasie drugiej wojny samnickiej (321 r. przed n. e.) Samnici odcięli w Wąwozie Kaudyjskim cztery legiony rzymskie; zmuszeni do poddania się, Rzymianie zostali uprowadzeni przez Samnitów jak niewolnicy — pod jarzmem. Stąd wyrażenie "przejść pod jarzmem kaudyjskim" znaczy tyle co: doznać najwyższego upokorzenia. — Red. przekł. polsk.

2 Mowa tu o "Krytyce programu gotajskiego". — Red.

3Mowa tu o postanowieniu Komitetu dotyczącym skreślenia z listy literatury partyjnej antylassalowskich prac B. Beckera: "Prawda o tragicznej śmierci Ferdynanda Lassalle'a" i "Historia agitacji Ferdynanda Lassalle'a wśród robotników" oraz pracy W. Brackego "Propozycje Lassalle'a". - Red.


[Powrót na stronę główną] [Powrót do spisu prac Marksa i Engelsa]