Antonio Gramsci

Rosyjscy maksymaliści


Napisane: 28 lipca 1917 r.
Źródło:
Antonio Gramsci: "Zur Politik, Geschichte und Kultur".
Wydawca:
Verlag Phillipp Reclam jun., Leipzig, 1986.
Po raz pierwszy opublikowane:
w gazecie "Il Grido del Popolo", 28.7.1917, rok wyd. XXII, Nr.679; następnie w: Antonio Gramsci, "Scritti giovanili 1914-1918", Turin 1958, str.122-124.
Adaptacja :
Cezary , Jarek


Rosyjscy maksymaliści [1] są właściwą rosyjską rewolucją. Kiereński, Cereteli, Czernow – reprezentują teraźniejszość rewolucji, urzeczywistniają pierwszą równowagę społeczną, wynikającą z sił, wśród których ugodowcy odgrywają jeszcze dużą rolę. Maksymaliści oznaczają kontynuowanie rewolucji i rytm rewolucji: Przez to są oni samą rewolucją. Ucieleśniają krańcową ideę socjalizmu: Chcą pełnego socjalizmu. A stoi przed nimi następujące zadanie: Muszą zapobiec ostatecznej ugodzie idei będącej żywym symbolem dążenia do ostatecznego celu z tysiącletnią przeszłością, zapobiec niebezpieczeństwu, że problemy dnia codziennego opanują całą świadomość, staną się manią i jedyną troską, której ludzie się kurczowo trzymają, i postawią przed dalszą walką bariery niemożliwe do pokonania. To jest największym niebezpieczeństwem wszystkich rewolucji, że powstaje przekonanie, iż określony punkt nowego życia jest już ostateczny, że trzeba się zatrzymać i obejrzeć za siebie, aby umocnić osiągnięcia, aby się nacieszyć sukcesem, aby się uspokoić. Kryzys rewolucji zużywa ludzi szybko. Męczy ich. I to zrozumiałe. Ale Rosja miała szczęście, że nie znała jakobinizmu[2]. Przez to stało się możliwe szybkie rozprzestrzenianie wszelkich idei, na podstawie tej propagandy ukształtowały się liczne ugrupowania polityczne, jedno śmielsze od drugiego, i żadne nie chce stać w miejscu, bo wszystkie widzą cel ostateczny jako jeszcze bardzo odległy. Maksymaliści, ekstremiści są ostatnim logicznym członem tego rewolucyjnego rozwoju. Przez to trwa walka i w ogóle marsz naprzód. Wszyscy idą dalej, gdy jest przynajmniej jedno ugrupowanie, które chce iść coraz dalej, prowadzi pracę wśród mas, budzi wciąż nową proletariacką energię, organizuje nowe siły społeczne, które okazują się być zdolne zrzucić jarzmo dręczycieli, wziąć ich pod kontrolę, zastąpić ich i wyłączyć z obiegu, żeby się już nie odradzali i nie ważyli wysuwać do przodu. Tak więc rewolucja nie stoi w miejscu, ona porusza się ruchem okrężnym, zużywa swoich ludzi, zastępuje jedno ugrupowanie innym, śmielszym. Tylko przez ten niepokój, przez wciąż nie osiągnięte swoje spełnienie jest ona prawdziwą i jedyną rewolucją. W Rosji maksymaliści są wrogami ociężałości. Są szerszeniem drażniącym tę ociężałość; jak dotąd przeszkodzili wszelkim próbom położenia tamy rewolucyjnemu nurtowi, zapobiegli wytworzeniu się bagna. Przez to zachodnia burżuazja znienawidziła ich, przez to prasa Włoch, Francji, Anglii zniesławia ich, próbuje ich zdyskredytować, utopić ich w lawinie błota. Zachodnia burżuazja miała nadzieję, że wielkie natężenie myśli i czynu, którego wymagają narodziny nowego życia, spowoduje kryzys i duchową gnuśność, spadek dynamicznej aktywności rewolucjonistów, co oznaczałoby początek ostatecznego utrwalenia się nowego stanu rzeczy. Ale w Rosji nie ma jakobinów. Ugrupowanie ugodowych socjalistów, które miało władzę w rękach, nie zniszczyło awangardy, nie próbowało utopić jej we krwi. W rewolucji socjalistycznej Lenin nie podzielił losu Babeufa: Mógł zmienić swe myśli w działającą historyczną siłę. Wzbudził energię, która nie da się już pogrzebać. On i jego towarzysze bolszewicy są przekonani, że zawsze jest możliwe urzeczywistnienie socjalizmu. Są przeniknięci myślą marksistowską. Są rewolucjonistami, a nie ewolucjonistami. A myślenie rewolucyjne przeczy temu, że czas niesie ze sobą postęp. Przeczy temu, że wysiłkom prowadzącym od socjalistycznego światopoglądu do jego urzeczywistnienia musi być dana absolutne i niewzruszalne utwierdzenie w czasie i przestrzeni. Wystarczy przemyśleć dotychczasowe klęski, aby móc je przezwyciężyć i iść dalej. Aby je przezwyciężyć, koniecznie trzeba wstrząsnąć świadomością ludzi. Lenin i jego towarzysze właśnie je przezwyciężyli, bo wstrząsnęli świadomością. Ich przekonanie nie pozostało zwykłą śmiałością myśli; przeniosło się na inne osoby, na wiele osób, przeszło w czyn i przyniosło owoce. Wytworzyło takie ugrupowanie, które było konieczne, aby przeciwstawić się ostatecznym kompromisowym rozwiązaniom i w ogóle wszystkiemu, co mogło stać się ostatecznym. I rewolucja trwa. Całe życie stało się prawdziwie rewolucyjnym; jest w nim zawsze aktualna aktywność, stała zmiana, stała awangardowość w bezpostaciowym bloku mas ludowych. Nowa energia zostanie wzbudzona, nowe idee rozprzestrzenią się. W końcu w ten sposób ludzie staną się kowalami swego losu – wszyscy ludzie. Wtedy będzie niemożliwe odrodzenie się dyktatury mniejszości, gdyż będzie istniała czujna i uważna kontrola. Teraz istnieje ferment, który nieustannie niszczy dawne siły społeczne i tworzy nowe, który w okamgnieniu przezwycięża skostnienie i zapobiega staniu w miejscu. Lenin i jego najbardziej znani towarzysze mogą wprawdzie zginąć pod ciosami burzy, którą sami rozpętali; ale nie zginą wszyscy ich następcy. Jest ich już zbyt wielu. Rewolucyjny pożar się rozszerza, ogarnia wciąż nowe serca i umysły i przekształca je w płonące pochodnie, nowe światła, nowe płomienie, które strawią gnuśność i zmęczenie. Rewolucja kroczy naprzód ku swemu pełnemu urzeczywistnieniu. Czas, w którym będzie możliwy względny spokój, jest jeszcze odległy. A życie jest ciągłą rewolucją.


[1] Słowo „maksymaliści" ma dwa znaczenia. Po pierwsze po rewolucji lutowej w prasie zachodniej tak nazywano bolszewików i ich też ma na myśli Gramsci. Po drugie przeciwstawia on w ten sposób „maksymalistów" rosyjskich maksymalistom włoskim. Tak nazywano frakcję centrystowską w Partii Socjalistycznej, która ukrywała swój oportunizm za rewolucyjnymi frazesami i maksymalistycznymi żądaniami.

[2] Gramsci rozumie przez jakobinizm siłę i zdecydowanie najbardziej postępowej części mieszczaństwa, która w czasie wielkiej rewolucji francuskiej osiągała cel swojej walki wszelkimi dostępnymi środkami, także za pomocą terroru.

[Powrót na stronę główną] [Powrót do spisu prac Gramsciego]