Włodzimierz Lenin

Kapitalizm w rolnictwie

(O książce Kautskiego i artykule pana Bułhakowa)24


Napisane: między 4 (16) kwietnia a 9 (21) maja 1899 r.
Źródło: Lenin, Dzieła wszystkie, t. 4
Publisher: Książka i Wiedza, Warszawa 1985
Opublikowano: styczeń-luty 1900 r. w czasopiśmie "Żyzń"
Wersja elektroniczna: Polska Sekcja MIA - wrzesień 2003
Adaptacja: Polska Sekcja MIA - wrzesień 2003


ARTYKUŁ PIERWSZY

W numerze l-2 czasopisma "Naczało" (dział II, s. l-21) ukazał się artykuł pana S. Bułhakowa "W sprawie kapitalistycznej ewolucji gospodarki rolnej", poświęcony krytyce dzieła Kautskiego o kwestii rolnej. Zupełnie słusznie mówi pan Bułhakow, że "książka Kautskiego to cały światopogląd", że ma ona wielkie znaczenie zarówno teoretyczne, jak i praktyczne. Jest to bodaj pierwsze systematyczne i naukowe studium kwestii, która wywoływała i nadal wywołuje namiętną polemikę we wszystkich krajach nawet wśród autorów którzy zgodni są w ogólnych poglądach i uważają się za marksistów. Pan Bułhakow "ogranicza się do krytyki negatywnej", krytyki "poszczególnych tez książki Kautskiego" (którą w sposób "zwięzły" - przekonamy się, że nawet zbyt zwięzły i bardzo nieścisły - streszcza dla czytelników czasopisma "Naczało"). "Z czasem" pan Bułhakow nią nadzieję "zaprezentować systematyczny wykład zagadnienia kapitalistycznej ewolucji gospodarki rolnej" i przeciwstawić w ten sposób Kautskiemu "również cały światopogląd".

Nie wątpimy, że również w Rosji książka Kautskiego wywoła niemało dyskusji wśród marksistów, że również w Rosji niektórzy z nich opowiedzą się przeciwko Kautskiemu, inni zaś za nim. Przynajmniej piszący te słowa nie zgadza się w sposób jak najbardziej zdecydowany z poglądem pana Bułhakowa, z jego oceną książki Kautskiego. Ocena ta - pomimo że pan Bułhakow uznaje "Die Agrarfrage"24a "za niepospolite dzieło" - zdumiewa swą ostrością i tonem niezwykłym w polemice pomiędzy autorami o zbliżonym kierunku. Oto próbki sformułowań pana Bułhakowa: "nadzwyczaj powierzchownie"... "równie mało i prawdziwej agronomii, {prawdziwej ekonomii"... "poważne problemy naukowe zbywa Kautsky frazesem" (kursywa pana Bułhakowa!!) itd. itd. Prześledźmy więc uważnie sformułowania srogiego krytyka, zaznajamiając zarazem czytelnika z książką Kautskiego.

I

Jeszcze zanim pan Bułhakow dobrał się do Kautskiego, przy okazji dostało się odeń również Marksowi. Rozumie się samo przez się, że pan Bułhakow podkreśla olbrzymie zasługi wielkiego ekonomisty, ale jednocześnie czyni uwagę, że Marksowi "po części" zdarzają się nawet "błędne poglądy [...], które dostatecznie już obaliła historia". "Do takich należy na przykład pogląd, że w gospodarce rolnej kapitał zmienny zmniejsza się w stosunku do stałego tak samo jak w przemyśle przetwórczym, wskutek czego organiczny skład kapitału rolnego staje się coraz wyższy". Któż się tu myli, Marks czy pan Bułhakow? Pan Bułhakow ma na myśli fakt, że w rolnictwie postęp techniczny i wzrost intensywności gospodarki prowadzi często do wzrostu ilości pracy niezbędnej do uprawy danego areału. Jest to bezsporne, ale stąd daleko jeszcze do zaprzeczenia teorii zmniejszania się kapitału zmiennego w stosunku do kapitału stałego, w proporcji do kapitału stałego. Teoria Marksa stwierdza jedynie, że stosunek - (v = kapitał zmienny, c = kapitał stały) ma ogólną tendencję do zmniejszania się, choćby nawet v wzrastało na jednostkę powierzchni - czyż obala to teorię Marksa, jeśli c wzrasta przy tym jeszcze szybciej? W odniesieniu do całości rolnictwa krajów kapitalistycznych stwierdzamy zmniejszanie się v i wzrastanie c. Ludność wiejska i liczba robotników rolnych zmniejsza się i w Niemczech, i we Francji, i w Anglii, podczas gdy liczba maszyn stosowanych w gospodarce rolnej wzrasta. W Niemczech na przykład od 1882 do 1895r. ludność wiejska zmniejszyła się z 19,2 min do 18,5 (liczba najemnych robotników rolnych - z 5,9 min do 5,6), podczas gdy liczba maszyn stosowanych w rolnictwie wzrosła z 458 369 do 913 39124b; liczba maszyn parowych stosowanych w rolnictwie zwiększyła się z 2731 (1879) do 12 856 (1897); przy czym ich moc mierzona ilością koni parowych wzrosła jeszcze bardziej. Pogłowie bydła rogatego powiększyło się z 15,8 min do 17,5, a trzody chlewnej - z 9,2 do 12,2 (lata 1883 i 1892). We Francji liczba ludności wiejskiej spadła z 6,9 min osób ("samodzielnych") w 1882 r. do 6,6 min w 1892 r., liczba zaś maszyn rolniczych wzrastała, jak następuje: w 1862 r. - 132 784; w 1882 - 278 896; w 1892 - 355 795; pogłowie bydła rogatego: 12,0-13,0- -13,7 min; koni: 2,91-2,84-2,79 min (spadek pogłowia koni w latach 1882-1892 jest znacznie mniejszy niż spadek liczby ludności wiejskiej). Tak więc, ogólnie biorąc, jeśli chodzi o współczesne kraje kapitalistyczne, historia potwierdziła, że prawo Marksa ma zastosowanie do gospodarki rolnej, i bynajmniej prawa tego nie obaliła. Błąd pana Bułhakowa polega na tym, że zbyt pochopnie nadał poszczególnym faktom agronomicznym, nie wnikając w ich znaczenie, rangę ogólnych praw ekonomicznych. Podkreślamy "ogólnych", ponieważ ani Marks, ani jego uczniowie nigdy nie rozumieli tego prawa inaczej niż jako prawo wyrażające ogólne tendencje kapitalizmu, nie traktując go bynajmniej jako prawa odnoszącego się do wszystkich poszczególnych przypadków. Nawet w odniesieniu do przemysłu sam Marks wskazał, że okresy przeobrażeń technicznych (gdy stosunek - się zmniejsza) przeplatają się z okresami postępu na danej bazie technicznej (gdy stosunek - pozostaje niezmienny, a w poszczególnych wypadkach może się nawet zwiększać). W historii przemysłu krajów kapitalistycznych znamy wypadki, kiedy w odniesieniu do całych gałęzi przemysłu prawo to zostaje naruszone. Na przykład wtedy, gdy wielkie warsztaty kapitalistyczne (nieściśle nazywane fabrykami) rozpadają się, ustępując miejsca pracy w domu, wykonywanej na zasadach kapitalistycznych. Natomiast jeśli chodzi o rolnictwo, to nie ulega żadnej wątpliwości, że proces rozwoju kapitalizmu jest tutaj o wiele bardziej złożony i przybiera bez porównania bardziej różnorodne formy.

Przejdźmy do Kautskiego. Zarys rolnictwa w epoce feudalnej, od którego rozpoczyna Kautsky, okazuje się rzekomo zarysem "opracowanym bardzo powierzchownie i zbytecznym". Trudno pojąć motywy takiego werdyktu. Jesteśmy przekonani, że jeśli panu Bułhakowowi uda się urzeczywistnić swój plan i przedstawić systematyczny wykład zagadnienia kapitalistycznej ewolucji gospodarki rolnej, to będzie musiał nakreślić zasadnicze cechy przedkapitalistycznej ekonomii rolnictwa. W przeciwnym razie nie sposób zrozumieć ani charakteru ekonomii kapitalistycznej, ani tych form przejściowych, które wiążą ją z ekonomią feudalną. Przecież sam pan Bułhakow uznaje olbrzymie znaczenie "tej formy, jaką miała gospodarka rolna na początku [kursywa pana Bułhakowa] swego kapitalistycznego biegu rozwojowego". Kautsky rozpoczyna właśnie od "początku kapitalistycznego biegu rozwojowego" rolnictwa europejskiego. Naszym zdaniem zarys feudalnej gospodarki rolnej został opracowany przez Kautskiego znakomicie: z tą niezwykłą wyrazistością, z tą umiejętnością dobierania tego, co główne i istotne, bez wikłania się w drugorzędnych szczegółach, które w ogóle cechują tego autora. Kautsky daje przede wszystkim we wstępie jak najbardziej dokładne i prawidłowe ujęcie zagadnienia. Oświadcza on z całą stanowczością: "Rolnictwo rozwija się niewątpliwie - przyjmujemy to z góry [von vornherein] jako rzecz dowiedzioną - nie według tego samego co przemysł schematu: podlega ono własnym prawom" (S. 5-6) [16-17]. Zadanie polega na tym, by "zbadać, czy i w jaki sposób kapitał opanowuje rolnictwo, dokonuje w nim przewrotu, czyni dawne formy produkcji i własności przestarzałymi i rodzi konieczność form nowych" (S. 6) [17]. Takie i tylko takie ujęcie zagadnienia może doprowadzić do zadowalającego wyjaśnienia "rozwoju rolnictwa w społeczeństwie kapitalistycznym" (tytuł pierwszej, teoretycznej części książki Kautskiego).

Na początku "kapitalistycznego biegu rozwojowego" rolnictwo znajdowało się w rękach chłopa, który z reguły podlegał feudalnemu systemowi gospodarki społecznej. Toteż Kautsky charakteryzuje przede wszystkim układ gospodarki chłopskiej, połączenie rolnictwa z przemysłem domowym, następnie charakteryzuje elementy rozkładu owego raju drobnomieszczańskich i konserwatywnych autorów [a la Sismondi], znaczenie lichwiarstwa i ukazuje, jak "sprzeczność klasowa..." stopniowo "przedostaje się na wieś, wdziera się pod chłopską strzechę i burzy dawną harmonię i wspólność interesów" (S. 13) [26]. Proces ten rozpoczął się już w średniowieczu i nie zakończył się jeszcze ostatecznie nawet w czasach obecnych. Podkreślamy to oświadczenie, ponieważ ukazuje ono od razu całą bezpodstawność twierdzenia pana Bułhakowa, jakoby Kautsky nawet nie wysuwał zagadnienia, kto był nosicielem postępu technicznego w gospodarce rolnej. Kautsky zupełnie wyraźnie wysunął to zagadnienie oraz je wyjaśnił, toteż każdy, kto uważnie przeczyta jego książkę, przyswoi sobie tę (często zapominaną przez narodników, agronomów i wielu innych) prawdę, że nosicielem postępu technicznego we współczesnej gospodarce rolnej jest burżuazja wiejska, zarówno drobna jak i wielka, przy czym wielka (jak udowodnił Kautsky) odgrywa pod tym względem ważniejszą rolę niż drobna.

II

Naszkicowawszy następnie (w rozdziale III) zasadnicze cechy feudalnej gospodarki rolnej - panowanie trójpolówki, tego najbardziej konserwatywnego systemu uprawy roli; ucisk i wywłaszczenie chłopstwa przez wielką szlachtę obszarniczą; organizowanie przez tę szlachtę gospodarki feudalno-kapitalistycznej; przekształcenie chłopa w ciągu XVII i XVIII wieku w głodującego nędzarza (Hungerleider); rozwój bogatego chłopstwa (Grossbauern, nie obywających się bez najmu parobków i robotników dniówkowych), któremu nie odpowiadały dawne formy stosunków na wsi i własności ziemskiej; zlikwidowanie tych form, utorowanie drogi "kapitalistycznej, intensywnej gospodarce rolnej" (S. 26) przez klasę burżuazji, która rozwinęła się w łonie przemysłu i miast - naszkicowawszy to, Kautsky przechodzi do charakterystyki "współczesnego [modernę] rolnictwa" (rozdział IV).

Rozdział ten zawiera nadzwyczaj dokładny, zwięzły i jasny zarys tej gigantycznej rewolucji, jakiej dokonał w gospodarce rolnej kapitalizm, który przekształcił oparte na rutynie rzemiosło przybitych nędzą i przytłoczonych ciemnotą chłopów w dziedzinę pracy wymagającej naukowego stosowania agronomii, wyrwał gospodarkę rolną z wiekowego zastoju i dostarczył jej (i dostarcza w dalszym ciągu) bodźca do szybkiego rozwoju sił wytwórczych pracy społecznej. Trójpolówkę zastąpił system płodozmianów, udoskonalona została hodowla zwierząt gospodarskich i uprawa gleby, wzrosły plony, silnie rozwinęły się specjalizacja w rolnictwie i podział pracy między poszczególnymi gospodarstwami. Przedkapitalistyczna jednorodność ustąpiła miejsca potęgującej się coraz bardziej różnorodności, której towarzyszył postęp techniczny we wszystkich gałęziach rolnictwa. Wprowadzono, i szybko zaczęło wzrastać, stosowanie maszyn w rolnictwie, stosowanie pary; rozpoczyna się stosowanie elektryczności, która - jak twierdzą specjaliści - ma odegrać w tej dziedzinie produkcji jeszcze większą rolę niż para. Rozwinął się system transportu dojazdowymi kolejkami polowymi, melioracji, używania nawozów sztucznych, zgodnie z danymi fizjologii roślin; zaczęto stosować w rolnictwie bakteriologię. Zdanie pana Bułhakowa, jakoby Kautsky "podawał te informacje24c bez analizy ekonomicznej" - jest zupełnie bezpodstawne. Kautsky wskazuje wyraźnie na związek tego przewrotu z rozwojem rynku (w szczególności z rozwojem miast), z podporządkowaniem gospodarki rolnej konkurencji, która zmusiła do przeobrażenia rolnictwa i do jego specjalizacji. "Przewrót ów, wywoływany przez kapitał miejski, potęguje zależność rolnika od rynku, a nadto nieustannie zmienia dlań stosunki rynkowe. Gałąź produkcji, która opłaca się dopóty, dopóki tylko gościniec łączy najbliższy targ z rynkiem światowym, przestaje się opłacać i musi ustąpić miejsca innej z chwilą, kiedy w pobliżu zostaje przeprowadzona linia kolejowa, która dostarcza, dajmy na to, tańszego zboża, czyniąc w ten sposób uprawę zboża już nieopłacalną, otwierając natomiast zbyt na mleko. Rozwój transportu umożliwia sprowadzanie do kraju coraz to nowych lub uszlachetnionych roślin uprawnych" itd. (S. 37-38) [58]. "W okresie feudalizmu - mówi Kautsky - nie było innej gospodarki rolnej oprócz drobnej, ponieważ obszarnik uprawiał swoje pola chłopskim inwentarzem. Kapitalizm po raz pierwszy stworzył w rolnictwie możliwość wielkiej produkcji, bardziej racjonalnej pod względem technicznym niż produkcja drobna". Mówiąc o maszynach rolniczych, Kautsky (który, nawiasem mówiąc, dokładnie wskazał, jakie są pod tym względem specyficzne właściwości rolnictwa) wyjaśnia kapitalistyczny charakter ich zastosowania, ich wpływ na robotników, znaczenie maszyn jako czynnika postępu, "reakcyjną utopijność" projektów ograniczenia zastosowania maszyn rolniczych. Maszyna rolnicza "dokonywać będzie nieustannie przewrotu, pchając robotników wiejskich do miasta, a tym samym przyczyniając się znacznie do wzrostu płacy roboczej na wsi, a zarazem dalszego rozpowszechnienia się pracy maszynowej" (S. 41) [63]. Dodajmy, że Kautsky w specjalnych rozdziałach swojej książki szczegółowo wyjaśnia zarówno sprawę kapitalistycznego charakteru nowoczesnej gospodarki rolnej, jak też stosunek wielkiej gospodarki do drobnej oraz sprawę proletaryzacji chłopstwa. Twierdzenie pana Bułhakowa, jakoby Kautsky "nie poruszał kwestii, dlaczego wszystkie te cudotwórcze przemiany były konieczne", jest, jak widzimy, z gruntu nieprawdziwe.

W rozdziale V ("Kapitalistyczny charakter współczesnego rolnictwa") Kautsky daje wykład marksowskiej teorii wartości, zysku i renty. "Nowoczesna gospodarka rolna jest [...] niemożliwa bez pieniędzy -mówi Kautsky -czyli - co wychodzi na jedno - bez kapitału; w warunkach bowiem współczesnego sposobu produkcji każda suma pieniężna, nie obracana na cele spożycia osobistego, może stać się kapitałem, wartością rodzącą wartość dodatkową, i przeważnie właśnie tak się dzieje. Nowoczesna gospodarka rolna jest zatem gospodarką kapitalistyczną" (S. 56) [81]. Cytowany fragment pozwala nam między innymi ocenić następujące oświadczenie pana Bułhakowa: "Używam tego terminu [kapitalistyczna gospodarka rolna] w potocznym znaczeniu w tym samym znaczeniu używa go także Kautsky], tzn. w sensie wielkiej gospodarki w rolnictwie. Faktycznie zaś [sic!] w warunkach kapitalistycznej organizacji całej gospodarki narodowej nie ma w ogóle niekapitalistycznej gospodarki rolnej, która jako całość jest określana przez ogólne warunki organizacji produkcji i dopiero w jej obrębie należy rozróżniać wielką gospodarkę rolną, prowadzoną przez przedsiębiorców, oraz drobną gospodarkę rolną. Dla jasności potrzebny jest i tutaj nowy termin". Okazuje się więc, że pan Bułhakow poprawił Kautskiego... "Faktycznie zaś", jak to widzi czytelnik, Kautsky wcale nie używa terminu "kapitalistyczna gospodarka rolna" w tym "potocznym" nie sprecyzowanym znaczeniu, w jakim używa go pan Bułhakow. Kautsky doskonale rozumie oraz bardzo dokładnie i jasno mówi, że w warunkach kapitalistycznego sposobu produkcji wszelka produkcja rolnicza jest "z reguły" kapitalistyczna. Na uzasadnienie tego poglądu przytacza ten prosty fakt, że do prowadzenia nowoczesnej gospodarki rolnej niezbędne są pieniądze, pieniądze zaś nie przeznaczone na spożycie osobiste stają się we współczesnym społeczeństwie kapitałem. Odnosimy wrażenie, że to jest nieco jaśniejsze niż "poprawka" pana Bułhakowa i że Kautsky całkowicie udowodnił możliwość obejścia się bez "nowego terminu". W rozdziale V swej książki Kautsky twierdzi między innymi, że zarówno system dzierżawny, który w całej pełni rozwinął się w Anglii, jak i system hipoteczny, który w zadziwiająco szybkim tempie rozwija się na kontynencie europejskim, są w gruncie rzeczy wyrazem jednego i tego samego procesu, a mianowicie: procesu oddzielenia rolnika od ziemi24d. W kapitalistycznym systemie farmerstwa oddzielenie to jest jasne jak słońce. W systemie hipotecznym "sprawa nie jest tak prosta i jasna, ale jego istota jest taka sama" (S. 86) [120]. Oczywiście, zastaw ziemi jest, w samej rzeczy, zastawem lub sprzedażą renty gruntowej. A zatem również w systemie hipotecznym, tak jak w systemie dzierżawnym, ci, którzy otrzymują rentę ( = właściciele ziemscy), oddzieleni są od tych, którzy otrzymują zysk jako przedsiębiorcy ( = od rolników, od przedsiębiorców rolnych). Dla pana Bułhakowa "znaczenie tego twierdzenia Kautskiego jest w ogóle niejasne". "Trudno chyba uważać za udowodnione, że w hipotece znajduje wyraz oddzielenie ziemi od rolnika". "Po pierwsze, nie da się udowodnić, że zadłużenie pochłania cala rentę; jest to możliwe tylko jako wyjątek..." Odpowiadamy na to: nie ma żadnej potrzeby udowadniania, że odsetki od długów hipotecznych pochłaniają całą rentę, tak samo jak nie ma potrzeby udowadniać, iż rzeczywisty czynsz dzierżawny pokrywa się z rentą. Wystarczy udowodnić, że zadłużenie hipoteczne wzrasta w kolosalnym tempie, że właściciele ziemscy starają się zastawić całą ziemię, dążą do odsprzedania całej renty. O istnieniu takiej tendencji - a ekonomiczna analiza teoretyczna może w ogóle zajmować się tylko tendencjami - nie można wątpić. Zatem nie ulega również wątpliwości proces oddzielania ziemi od rolnika. Takie połączenie, że jedna osoba otrzymuje jednocześnie rentę i zysk jako przedsiębiorca, jest "jednak wyjątkiem historycznym" (ist historisch eine Ausnahme, S. 91) [127]... "Po drugie, w każdym konkretnym przypadku należy zanalizować przyczyny i źródła zadłużenia, ażeby zrozumieć jego znaczenie". Jest to prawdopodobnie albo błąd drukarski, albo przejęzyczenie się. Pan Bułhakow nie może wymagać, by ekonomista (który w dodatku zajmuje się "rozwojem rolnictwa w społeczeństwie kapitalistycznym" w ogóle) miał obowiązek lub choćby możliwość zbadania przyczyn zadłużenia "w każdym konkretnym przypadku". Jeśli pan Bułhakow miał na myśli konieczność zanalizowania przyczyn zadłużenia w różnych krajach i w różnych okresach, to nie możemy się z nim zgodzić. Kautsky ma całkowitą rację, że monografii poświęconych kwestii agrarnej nagromadziło się aż za wiele, że pilnym zadaniem współczesnej teorii nie jest bynajmniej dodanie do już istniejących nowych monografii, lecz "zbadanie podstawowych tendencji kapitalistycznej ewolucji rolnictwa w jego całokształcie" (Vorrede, S. VI) [por. 5]. Do liczby tych podstawowych tendencji należy niewątpliwie również oddzielenie ziemi od rolnika w formie wzrostu zadłużenia hipotecznego. Kautsky dokładnie i jasno określił prawdziwe znaczenie hipotek, ich postępowy charakter historyczny (oddzielenie ziemi od rolnika jest jednym z warunków uspołecznienia rolnictwa, S. 88) [122], ich nieodzowność w kapitalistycznej ewolucji gospodarki rolnej24e.

Wszystkie rozważania Kautskiego na ten temat są z teoretycznego punktu widzenia niezmiernie cenne i dostarczają silnego oręża przeciwko tak rozpowszechnionym (szczególnie w "różnych podręcznikach ekonomii rolnictwa") burżuazyjnym perorowaniom na temat "klęsk", jakie wywołuje zadłużenie, oraz "środków zaradczych"... "Po trzecie - kończy pan Bułhakow - ziemia oddawana w dzierżawę może zostać z kolei zastawiona i w tym sensie przejść do kategorii ziemi nie dzierżawionej". Dziwny argument! Niechże pan Bułhakow wskaże jedno choćby zjawisko ekonomiczne, jedną choćby kategorię ekonomiczną, która nie przeplatałaby się z innymi. Wypadki kumulacji dzierżawy z hipoteką nie obalają, a nawet nie osłabiają wysuniętej przez teorię tezy, że proces oddzielania ziemi od rolnika występuje w dwóch formach: w systemie dzierżawnym i w zadłużeniu hipotecznym. "Jeszcze bardziej nieoczekiwaną" i "zupełnie błędną" nazywa również pan Bułhakow tezę Kautskiego o tym, że "kraje o rozwiniętym systemie dzierżawnym są jednocześnie krajami, w których panuje wielka własność ziemska" (S. 88) [123]. Kautsky mówi tu o koncentracji własności ziemskiej (w warunkach systemu dzierżawnego) i koncentracji hipotek (w warunkach prowadzenia przez właścicieli ziemskich własnego gospodarstwa) jako o warunku ułatwiającym likwidacj? prywatnej własności ziemskiej. Co się tyczy kwestii koncentracji własności ziemskiej - kontynuuje Kautsky - to nie ma takiej statystyki, która by dawała możność "sprawdzenia procesu koncentracji własności ziemskiej w jednym ręku", lecz "na ogół przyjąć należy", że wzrost liczby dzierżaw i areału dzierżawionej ziemi idzie w parze z koncentracją własności ziemskiej. "Kraje o rozwiniętym systemie dzierżawnym są jednocześnie krajami, w których panuje wielka własność ziemska" [123]. Jest oczywiste, że całe to rozważanie Kautskiego dotyczy tylko krajów o rozwiniętym systemie dzierżawnym, pan Bułhakow zaś powołuje się na Prusy Wschodnie, w odniesieniu do których ma "nadzieję wykazać" wzrost dzierżawy przy równoczesnym rozdrabnianiu się wielkiej własności ziemskiej, i chce za pomocą tego pojedynczego przykładu obalić rozumowanie Kautskiego! Szkoda tylko, że pan Bułhakow zapomina poinformować czytelnika o tym, że Kautsky sam wskazuje na rozdrabnianie wielkich majątków i wzrost, dzierżaw chłopskich w rejonach na wschód od Łaby, wyjaśniając jednocześnie, jak zobaczymy dalej, rzeczywiste znaczenie tych procesów.

Koncentracji własności ziemskiej w krajach zadłużenia hipotecznego Kautsky dowodzi przez odwołanie się do koncentracji instytucji hipotecznych. Pan Bułhakow uważa, iż dowód ten jest nieprzekonywający. "Równie dobrze może się zdarzyć - jego zdaniem - że dokonuje się dekoncentracja kapitału (za pomocą akcji) przy równoczesnej koncentracji instytucji kredytowych". No, ale w tej kwestii nie będziemy się już wdawać w polemikę z panem Bułhakowem.

III

Po rozpatrzeniu zasadniczych właściwości rolnictwa feudalnego i kapitalistycznego przechodzi Kautsky do zagadnienia "gospodarki wielkiej i drobnej" (rozdz. VI) w rolnictwie. Rozdział ten jest jednym z najlepszych w książce Kautskiego. Rozpatruje w nim najpierw "wyższość gospodarki wielkiej pod względem technicznym" [128]. Rozstrzygając to zagadnienie na korzyść wielkiej gospodarki Kautsky nie daje bynajmniej abstrakcyjnej formułki ignorującej ogromną różnorodność stosunków rolnych (jak twierdzi najzupełniej bezpodstawnie pan Bułhakow), lecz przeciwnie, jasno i wyraźnie ukazuje konieczność uwzględnienia tej różnorodności, kiedy stosuje się to prawo teorii w praktyce. Wyższość wielkiej gospodarki w rolnictwie nad drobną jest nieunikniona - "rozumie się samo przez się", o ile "wszystkie inne warunki są jednakowe" (S. 100 [139]. Kursywa moja). To po pierwsze. Wszelako również w przemyśle prawo wyższości wielkiej produkcji nie jest wcale tak absolutne i tak proste, jak się czasem sądzi; także tam jedynie równość "innych warunków" (która bynajmniej nie zawsze występuje w rzeczywistości) zapewnia zastosowanie tego prawa w całej pełni. Natomiast w gospodarce rolnej, która odznacza się bez porównania większą złożonością i różnorodnością układów, pełne zastosowanie prawa wyższości wielkiej gospodarki zależne jest od bardziej rygorystycznych warunków. Na przykład Kautsky czyni bardzo trafną uwagę, że na pograniczu posiadłości chłopskiej i małego majątku obszarniczego dokonuje się "przechodzenie ilości w jakość": wielkie gospodarstwo chłopskie może znajdować się, "jeżeli nie pod względem technicznym, to w każdym razie ekonomicznym" [139], na wyższym poziomie niż małe gospodarstwo obszarnicze. Utrzymywanie fachowo wykształconego zarządcy (jeden z ważnych czynników przewagi wielkiej gospodarki) jest zbyt uciążliwe dla małego majątku, a osobiste zarządzanie przez właściciela bywa często kierownictwem jedynie "junkierskim", lecz bynajmniej nie naukowym. Po drugie, wyższość wielkiej gospodarki w rolnictwie występuje jedynie do pewnej granicy. Kautsky bada szczegółowo te granice w dalszych swych rozważaniach. Jest także samo przez się zrozumiałe, że granice te nie są jednakowe w różnych gałęziach rolnictwa i w różnych warunkach społeczno-ekonomicznych. Po trzecie, Kautsky wcale nie ignoruje tego, że "jak dotąd" istnieją również takie gałęzie rolnictwa, w których - zdaniem specjalistów - drobna gospodarka jest zdolna do konkurencji, na przykład ogrodnictwo, uprawa winorośli, roślin przemysłowych itp. (S. 115) [por. 160]. Takie jednak uprawy mają zupełnie podrzędne znaczenie w porównaniu z głównymi (entscheidenden) gałęziami gospodarki rolnej: z produkcją zbóż i hodowlą bydła. Ponadto "istnieje dosyć dużo gospodarstw wielkich, które osiągają dobre wyniki w ogrodnictwie i w uprawie wina" (S. 115) [160]. Dlatego "jeśli rozpatrywać będziemy rolnictwo w całości [im allgemeinen], to dojdziemy do wniosku, że gałęzie rolnictwa, w których gospodarstwo drobne ma przewagę nad wielkim, nie zasługują prawie na uwagę, że zatem gospodarstwo wielkie ma zdecydowaną przewagę nad drobnym" (S. 116) [161],

Udowodniwszy techniczną wyższość wielkiej gospodarki w rolnictwie (bardziej szczegółowo zreferujemy argumentację Kautskiego w dalszej części, gdy będziemy rozpatrywali zarzuty pana Bułhakowa) Kautsky zadaje pytanie: "cóż może gospodarstwo drobne przeciwstawić tym korzyściom gospodarstwa wielkiego?" i odpowiada: "większą pilność i większą staranność producenta, który - w przeciwieństwie do robotnika najemnego - pracuje dla siebie, oraz mniejsze potrzeby samodzielnego drobnego gospodarza, niniejsze nawet od potrzeb robotnika wiejskiego" (S. 106) [147] - i za pomocą całego szeregu wymownych danych o położeniu chłopów we Francji, Anglii i Niemczech Kautsky udowadnia ponad wszelką wątpliwość fakt "nadmiernej pracy i niedostatecznego spożycia w drobnym gospodarstwie". W końcu Kautsky zwraca uwagę na to, że wyższość wielkiej gospodarki przejawia się również w dążeniu gospodarzy wiejskich do zakładania spółek: "gospodarka zrzeszenia jest bowiem gospodarką wielką" [161]. Jest rzeczą znaną, jak ideologowie drobnomieszczańscy w ogóle, a rosyjscy narodnicy w szczególności obnoszą się ze spółkami drobnych rolników (wymienimy choćby wyżej cytowaną książkę pana Kabłukowa). Tym większego znaczenia nabiera przeto doskonała analiza roli spółek, jakiej dokonuje Kautsky. Spółki drobnych gospodarzy wiejskich są oczywiście ogniwem postępu ekonomicznego, są one jednak przejściem do kapitalizmu [Fortschritt zum Kapitalismus], bynajmniej zaś nie ku kolektywizmowi, jak to się często sądzi i twierdzi (S. 118) [por. 164]. Spółki nie osłabiają, lecz wzmacniają w rolnictwie przewagę (Vorsprung) wielkiej gospodarki nad drobną, ponieważ zamożni gospodarze mają większe możliwości tworzenia spółek i więcej z tych możliwości korzystają. To, że gromadzka, kolektywistyczna wielka gospodarka ma przewagę nad kapitalistyczną wielką gospodarką, Kautsky uznaje - rzecz sama przez się zrozumiała - w sposób jak najbardziej zdecydowany. Zatrzymuje się on nad eksperymentami kolektywnego prowadzenia gospodarki rolnej, jakich dokonywali w Anglii zwolennicy Owena24f, oraz nad podobnymi wspólnotami w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Wszystkie te eksperymenty _ mówi Kautsky - dowodzą niezbicie, że kolektywne prowadzenie wielkiej nowoczesnej gospodarki rolnej przez samych pracowników jest najzupełniej możliwe, jednakże, by możliwość ta stała się rzeczywistością, niezbędne jest spełnienie "szeregu warunków ekonomicznych, politycznych i intelektualnych" [170]. Drobnemu producentowi (zarówno rzemieślnikowi, jak i chłopu) utrudnia przejście do gospodarki kolektywnej nadzwyczaj słaby rozwój poczucia solidarności i dyscypliny, jego odizolowanie, jego "fanatyzm posiadacza", dający się stwierdzić nie tylko wśród chłopów zachodnioeuropejskich, lecz - dodajmy od siebie - także wśród "wspólnotowych" chłopów rosyjskich (przypomnijmy sobie A. N. Engelgardta i G. Uspienskiego). "Byłoby [...] niedorzecznością - oświadcza kategorycznie Kautsky - spodziewać się, że chłop przejdzie do produkcji zrzeszonej w warunkach społeczeństwa dzisiejszego" (S. 129) [177].

Taka oto niezwykle bogata jest treść VI rozdziału książki Kautskiego. Pan Bułhakow jest z tego rozdziału szczególnie niezadowolony. Kautsky - powiada się nam - popełnił "główny grzech" pomieszania różnych pojęć, "przewaga techniczna pomieszana została z ekonomiczną". Kautsky rzekomo "wychodzi z niesłusznego założenia, twierdząc, iż doskonalszy pod względem technicznym sposób produkcji jest doskonalszy, tzn. bardziej żywotny również pod względem ekonomicznym". Ten kategoryczny osąd pana Bułhakowa jest całkowicie nieuzasadniony, o czym, mamy nadzieję, przekonał się już czytelnik z naszego przedstawienia toku rozumowań Kautskiego. Nie mieszając wcale techniki i ekonomiki25a Kautsky postępuje zupełnie słusznie, badając zagadnienia stosunku między wielką a drobną gospodarką w rolnictwie na gruncie gospodarki kapitalistycznej przy założeniu równości pozostałych warunków. Już w pierwszym zdaniu pierwszego podrozdziału rozdziału VI Kautsky dokładnie wskazuje na tę zależność między poziomem rozwoju kapitalizmu a stopniem powszechności, z jaką daje się stosować prawo wyższości wielkiej gospodarki rolnej: "Im bardziej rozwija się w rolnictwie kapitalizm, tym większa jest różnica jakościowa między techniką gospodarki wielkiej i drobnej" (S. 92) [128]. W rolnictwie przedkapitalistycznym tej różnicy jakościowej nie było. Cóż więc można powiedzieć o srogim pouczaniu Kautskiego przez pana Bułhakowa: "W istocie rzeczy zagadnienie postawić należy w sposób następujący: jakie znaczenie w konkurencji między wielką a drobną gospodarką, w obecnych warunkach społeczno-ekonomicznych, mogą mieć te czy inne cechy każdej z tych form gospodarki?" Jest to "poprawka" zupełnie tego samego gatunku co i rozpatrzona przez nas poprzednio.

A teraz prześledźmy, w jaki sposób pan Bułhakow obala wysuwane przez Kautskiego argumenty na rzecz technicznej wyższości wielkiej gospodarki w rolnictwie. Kautsky mówi: "Jedna z najważniejszych różnic między przemysłem a rolnictwem polega na tym, że w rolnictwie właściwe gospodarstwo [Wirtschaftsbetrieb - przedsiębiorstwo gospodarcze] i gospodarstwo domowe [Haushalt] stanowią jedną zwartą całość, podczas gdy w przemyśle [...] jedno jest zupełnie niezależne od drugiego" [129]. Tego zaś, że wielkie gospodarstwo domowe ma przewagę nad drobnym pod względem oszczędności pracy i materiału, tego chyba już udowadniać nie trzeba... Pierwsze kupuje (proszę zwrócić na to uwagę! W. I.) "naftę, kawę, margarynę [...] w ilościach wielkich, tam - w małych itd." (S. 93) [129]. Pan Bułhakow "poprawia": "Kautsky nie chciał powiedzieć tego, że jest to technicznie wygodniejsze, lecz że to mniej kosztuje"! ... Czyż nie jest sprawą oczywistą, że i w tym wypadku (podobnie jak we wszystkich innych) podjęta przez pana Bułhakowa próba "poprawienia" Kautskiego jest więcej niż chybiona? "Argument ten - ciągnie dalej surowy krytyk - jest sam przez się równie bardzo wątpliwy, ponieważ do wartości produktu, w określonych warunkach, wartość oddzielnych chat może wcale nie być zaliczana, wartość zaś wspólnej chaty będzie zaliczona, i to nawet z procentem. To również zależy od warunków społeczno-ekonomicznych, i właśnie te warunki - nie zaś pseudotechniczną przewagę wielkiej gospodarki nad drobną - należałoby badać..." Po pierwsze, pan Bułhakow zapomina o takiej drobnostce, że Kautsky, badając najpierw, jakie jest względne znaczenie wielkiej i drobnej gospodarki przy założeniu równości pozostałych warunków, w dalszej części wykładu rozpatruje szczegółowo i te warunki. Pan Bułhakow pragnie więc wrzucić do jednego worka rozmaite kwestie. Po drugie. Z jakiego powodu wartość chat chłopskich może nie być zaliczana do wartości produktu? Jedynie dlatego, że chłop "nie liczy" wartości swego budulca lub swojej pracy wydatkowanej na budowę i remont chaty. Jeśli chłop prowadzi jeszcze gospodarkę naturalną, to może oczywiście "nie liczyć" swojej pracy - a szkoda, że pan Bułhakow zapomina powiedzieć czytelnikowi, iż Kautsky w sposób zupełnie jasny i wyraźny mówi o tym na s. 165-167 [224-227] swojej książki (rozdz. VIII, "Proletaryzacja chłopa"). Obecnie mowa jest przecież o "społeczno-ekonomicznych warunkach" kapitalizmu, a nie warunkach gospodarki naturalnej i nie warunkach prostej gospodarki towarowej. W kapitalistycznych zaś warunkach społecznych "nie liczyć" swojej pracy to znaczy oddawać ją za darmo (kupcowi lub innemu kapitaliście), to znaczy pracować otrzymując niepełną zapłatę za siłę roboczą, to znaczy obniżać poziom potrzeb poniżej normy. znamienną cechę drobnej gospodarki Kautsky, jak widzieliśmy, w pełni uznał i należycie ocenił. Pan Bułhakow w zarzutach stawianych Kautskiemu powtarza pospolity chwyt i pospolity błąd ekonomistów burżuazyjnych i drobnomieszczańskich. Ekonomiści ci trąbili na cztery strony świata o "żywotności" drobnego chłopa, który ponoć może nie liczyć swojej pracy, nie uganiać się za zyskiem i rentą itp. Ci poczciwi ludzie zapominali tylko, że tego rodzaju rozumowanie miesza ze sobą "społeczno-ekonomiczne warunki" gospodarki naturalnej, prostej produkcji towarowej i kapitalizmu. Kautsky znakomicie wyjaśnia wszystkie te błędy, ściśle rozróżniając taki lub inny układ stosunków społeczno-ekonomicznych. "Skoro gospodarstwo rolne drobnego chłopa - powiada - znajduje się poza sferą produkcji towarowej, skoro jest ono tylko częścią gospodarstwa domowego, to tym samym pozostaje ono poza zakresem działania tendencji centralizacji, charakterystycznej dla współczesnego sposobu produkcji. Choćby drobne gospodarstwo rolne było najbardziej nieracjonalne i oznaczało największe marnotrawstwo, chłop trzyma się go kurczowo - podobnie jak jego żona trzyma się swego nędznego gospodarstwa domowego, które nawet przy największym nakładzie siły roboczej daje niesłychanie skąpe rezultaty, ale bądź co bądź jest jedyną dziedziną, w której nie musi się ona podporządkować cudzej woli i jest wolna od wyzysku" (S. 165) [255]. Sytuacja ulega zmianie, gdy gospodarkę naturalną wypiera gospodarka towarowa. Chłop zmuszony jest sprzedawać produkty, kupować narzędzia, kupować ziemię. Dopóki chłop pozostaje prostym producentem towarów, może zadowalać się poziomem życia robotnika najemnego; niepotrzebne mu są zysk i renta, może zapłacić za ziemię wyższą cenę niż ta, którą mógłby dać kapitalista-przedsiębiorca (S. 166) [por. 227], Prostą produkcję towarową wypiera jednak produkcja kapitalistyczna. Jeżeli na przykład chłop zastawił swą ziemie, to musi już pracować również na pokrycie renty, która została sprzedana wierzyciełowi. Na tym szczeblu rozwoju można jedynie formalnie uważać chłopa za prostego producenta towarów. De facto ma on już zazwyczaj do czynienia z kapitalistą - wierzycielem, kupcem, przedsiębiorcą przemysłowym, u którego zmuszony jest szukać "zajęć dodatkowych", tzn. sprzedawać mu swoją siłę roboczą. W tym stadium - Kautsky zaś, powtarzamy, porównuje wielkie i drobne rolnictwo w społeczeństwie kapitalistycznym - możliwość "nieliczenia swojej pracy" oznacza dla chłopa tylko jedno: pracę ponad siły i bezgraniczne redukowanie swoich potrzeb.

Tak samo nie wytrzymują krytyki również inne zarzuty pana Bułhakowa. Drobna gospodarka pozwala na zastosowanie maszyn w znacznie mniejszych rozmiarach; drobny gospodarz uzyskuje kredyt z większym trudem i drożej go ten kredyt kosztuje - mówi Kautsky. Pan Bułhakow uważa te argumenty za niesłuszne i powołuje się na... spółki chłopskie! Jednocześnie całkowitym milczeniem pomija się argumenty Kautskiego, który dokonał przytoczonej przez nas powyżej oceny tych spółek i ich znaczenia. W kwestii maszyn pan Bułhakow znów udziela Kautskiemu nagany za to, że nie wysunął "bardziej ogólnego zagadnienia ekonomicznego: jaka jest w ogóle rola ekonomiczna maszyn w rolnictwie [pan Bułhakow zapomniał już o rozdziale IV książki Kautskiego!] i czy jest ona w nim takim samym niezbędnym narzędziem jak w przemyśle przetwórczym?" Kautsky wykazał jasno, że stosowanie maszyn w nowoczesnym rolnictwie ma charakter kapitalistyczny (S. 39, 40 i następne) [por. 59 i następne], podkreślił specyficzne cechy rolnictwa, stwarzające "techniczne i ekonomiczne trudności" w stosowaniu maszyn w rolnictwie (S. 38 i następne) [por. 58 i następne], przytoczył dane o wzrastającym zastosowaniu maszyn (40) [61], o ich znaczeniu technicznym (42 i następne) [por. 63 i następne], o roli pary i elektryczności. Kautsky wykazał, jakie rozmiary gospodarstw niezbędne są, według danych agronomii, do pełnego wykorzystania różnych maszyn (94) [por. 131], wykazał, że według danych niemieckiego spisu z 1895 roku procent gospodarstw korzystających z maszyn wzrasta regularnie i szybko w miarę przechodzenia od gospodarstw drobnych do wielkich (2% w gospodarstwach do 2 hektarów; 13,8% w gospodarstwach 2-5 ha; 45,8% w gospodarstwach 5-20 ha; 78,8% w gospodarstwach 20- 100 ha; 94,2% w gospodarstwach 100 i więcej ha). Pan Bułhakow chciałby widzieć zamiast tych danych "ogólne" rozważania na temat "niezwyciężoności" czy też zwyciężoności maszyn!...

"Wskazywanie na to, że w drobnej produkcji przypada na hektar większa liczba zwierząt pociągowych... nie jest przekonywające... z tego względu, żenię bada się przy tym... stopnia intensywności hodowli zwierząt w gospodarstwie" - mówi pan Bułhakow. Otwieramy książkę Kautskiego na tej stronie, na której wskazuje on na ten fakt, i czytamy: "...Przyczyną wielkiej ilości krów w gospodarstwach małych [w przeliczeniu na 1000 ha] jest także w dość znacznym stopniu fakt, że chłopi zajmują się więcej hodowlą bydła, a mniej uprawą zbóż niż gospodarstwa wielkie; różnicy w ilości utrzymywanych koni nie można jednak wytłumaczyć w ten sposób" (s. 96 [134], gdzie przytoczone są dane o Saksonii z 1860 r., o całych Niemczech z 1883 r. i o Anglii z 1880 roku). Przypomnijmy, że również w Rosji prowadzona przez ziemstwa statystyka wykazała istnienie tego samego prawa, mówiącego o wyższości wielkiej gospodarki rolnej nad drobną: wielkie gospodarstwa chłopskie obywają się na jednostkę powierzchni mniejszą liczbą zwierząt gospodarskich i inwentarza25b.

Pan Bułhakow bynajmniej nie przytacza wszystkich argumentów Kautskiego o wyższości wielkiej gospodarki nad drobną w rolnictwie kapitalistycznym. Wyższość wielkiej gospodarki rolnej polega nie tylko na tym, że traci się mniej powierzchni uprawnej, nie tylko na oszczędności w inwentarzu żywym i martwym, na pełniejszym wyzyskaniu inwentarza, na większych możliwościach zastosowania maszyn, na większej dostępności kredytu, ale również na handlowej wyższości wielkiego gospodarstwa, na tym, że korzysta ono z naukowo wykwalifikowanych zarządców gospodarki (Kautsky, S. 104) [145]. Wielka gospodarka rolna korzysta w większym zakresie z kooperowania robotników i z podziału pracy. Szczególnie duże znaczenie przywiązuje Kautsky do naukowego agronomicznego wykształcenia rolnika. "Posługiwać się wiec rolnikiem o pełnych kwalifikacjach naukowych może tylko gospodarstwo dość wielkie, gdzie praca kierownictwa i dozoru wymaga osobnej siły roboczej" (S. 98 [136]: "ta wielkość gospodarstwa zmienia się wraz z rodzajem produkcji" od 3 hektarów przy uprawie winorośli do 500 hektarów przy gospodarce ekstensywnej). Kautsky zwraca przy tym uwagę na ciekawy i wyjątkowo charakterystyczny fakt, że rozpowszechnianie się niższego i średniego szkolnictwa rolniczego przynosi korzyści nie chłopu, lecz wielkiemu właścicielowi, dostarczając mu urzędników (to samo można zaobserwować w Rosji). "Jednakże takie wykształcenie wyższe, jakiego wymaga gospodarstwo prowadzone zupełnie racjonalnie, jest rzeczywiście trudne do pogodzenia z dzisiejszymi warunkami bytu chłopa. Tym samym oczywiście potępiamy nie wyższe wykształcenie, lecz warunki bytu chłopa. Oznacza to jedynie, że gospodarstwo chłopskie utrzymuje się obok gospodarstwa wielkiego dzięki mniejszym wymaganiom chłopa, nie zaś dzięki większej wydajności" (99) [138-139]. Wielka gospodarka musi utrzymywać nie tylko chłopskie siły robocze, ale również miejskie siły robocze, które pod względem poziomu swych potrzeb stoją nieporównanie wyżej.

Te niezwykle interesujące i ważne dane, które przytacza Kautsky na dowód "nadmiernej pracy i niedostatecznego spożycia w drobnym gospodarstwie", pan Bułhakow nazywa "kilkoma [!] przypadkowymi [??] cytatami". Pan Bułhakow "podejmuje się" przytoczyć nie mniejszą liczbę "cytatów o przeciwstawnej treści". Zapomina tylko powiedzieć, czy nie podejmuje się również wysunąć przeciwstawnego twierdzenia, które poparłby "cytatami o przeciwstawnej treści". Przecież w tym tkwi istota rzeczy! Czy czasem pan Bułhakow nie podejmuje się dowieść, że wielka produkcja w społeczeństwie kapitalistycznym różni się od chłopskiej nadmierną pracą i obniżonym poziomem spożycia pracownika? Pan Bułhakow jest wystarczająco ostrożny, by wysuwać podobnie komiczne twierdzenie. Uważa on, iż fakt nadmiernej pracy chłopów i obniżenia poziomu ich potrzeb można zbyć za pomocą uwagi, że "w niektórych okolicach chłopi żyją dostatnio, w innych ubogo!!" Co byście powiedzieli o ekonomiście, który zamiast uogólniać dane o położeniu drobnej i wielkiej produkcji zacząłby badać różnicę stopnia "zamożności" mieszkańców tych czy innych "okolic"? Co byście powiedzieli o ekonomiście, który fakt nadmiernej pracy chałupników i obniżonego poziomu ich potrzeb w porównaniu z robotnikami fabrycznymi zbyłby uwagą, że "w niektórych okolicach chałupnicy żyją dostatnio, w innych ubogo"? A propos chałupników. "Widocznie - pisze Bułhakow - Kautskiemu snuła się po głowie paralela z Hausindustrie25c, w ramach której nie istnieją techniczne granice przepracowywania się [jak w rolnictwie], paralela ta jednak nie ma tu zastosowania". Widocznie - odpowiemy na to - pan Bułhakow zdumiewająco nieuważnie potraktował książkę, którą krytykuje, ponieważ paralela z Hausindustrie nie "snuła się Kautskiemu po głowie", lecz otwarcie i wyraźnie powiedział o niej już na pierwszej stronie tego podrozdziału, który poświęcony jest zagadnieniu przepracowywania się (rozdz. VI, b, S. 106): "Praca dzieci w małym gospodarstwie chłopskim, jak i w przemyśle domowym [Hausindustrie] pociąga za sobą skutki jeszcze bardziej zgubne niż praca najemna u obcych" [148]. Chociaż pan Bułhakow z całą stanowczością dekretuje, że paralela ta tutaj nie ma zastosowania, niemniej jednak pogląd jego jest całkowicie błędny. W przemyśle nie istnieją techniczne granice przepracowywania się, natomiast dla chłopa przepracowywanie się jest "ograniczone warunkami technicznymi gospodarki rolnej" - wywodzi pan Bułhakow. Nasuwa się pytanie, któż to w istocie rzeczy miesza technikę z ekonomiką: Kautsky czy pan Bułhakow? Cóż tu ma do rzeczy technika gospodarki rolnej czy wytwórczości chałupniczej typu przemysłowego, skoro fakty mówią, że drobny producent zarówno w rolnictwie, jak i w przemyśle pędzi dzieci do pracy w jeszcze młodszym wieku, pracuje więcej godzin dziennie, żyje "oszczędniej", redukuje swe potrzeby do tego stopnia, że w kraju cywilizowanym wyróżnia się jako prawdziwy "barbarzyńca" (wyrażenie Marksa)? Czyż można negować ekonomiczną jednorodność podobnych zjawisk w rolnictwie i przemyśle na tej podstawie, że rolnictwo ma bardzo wiele cech specyficznych (o których Kautsky bynajmniej nie zapomina). "Drobny chłop, nawet gdyby chciał, nie może pracować więcej, niż tego wymaga jego pole" - mówi pan Bułhakow. Jednakże drobny chłop może pracować i pracuje po 14, a nie po 12 godzin; może pracować i pracuje z tym ponadnormalnym natężeniem, które niszczy jego nerwy i mięśnie o wiele szybciej, niż to się dzieje normalnie. A po wtóre, jakaż to niesłuszna i przesadna abstrakcja - sprowadzać wszystkie prace chłopa do samego pola!

Niczego podobnego u Kautskiego nie znajdziecie. Kautsky wie doskonale, że chłop pracuje również w gospodarstwie domowym, pracuje przy Wdowie i naprawie chaty, chlewa, narzędzi itp., "nie licząc" całej tej pracy dodatkowej, za którą najemny robotnik w wielkim gospodarstwie zażąda normalnej płacy. Czyż nie jest oczywiste dla każdego nieuprzedzonego człowieka, że jeśli idzie o chłopa - o drobnego rolnika - przepracowywanie się jest możliwe w nieporównanie szerszym zakresie niż w wypadku drobnego przedsiębiorcy, jeśli jest on wyłącznie przedsiębiorcą? O przepracowywaniu się drobnego rolnika jako o fakcie powszechnym świadczy wymownie to, że wszyscy autorzy burżuazyjni jednogłośnie stwierdzają "pracowitość" i "oszczędność" chłopa, oskarżając robotników o "lenistwo" i "rozrzutność".

Drobni chłopi - mówi cytowany przez Kautskiego badacz warunków bytu ludności wiejskiej w Westfalii - nadmiernie obarczają swe dzieci pracą, wskutek czego ich rozwój fizyczny ulega zahamowaniu; podobnie złych stron praca najemna nie wykazuje. Komisji parlamentarnej, która badała warunki życia w rolnictwie angielskim (1897), pewien drobny chłop z Lincoln oświadczył: "Wychowałem dzieci, lecz niemal zamęczyłem je na śmierć". Inny powiada: "Ja i dzieci moje niekiedy pracujemy po 18 godzin dziennie, średnio zaś 10 do 12" [151]. Jeszcze inny: "Pracujemy jak niewolnicy, ciężej od najemników" [152]. Sytuację drobnych chłopów w tych miejscowościach, w których przeważa rolnictwo w ścisłym tego słowa znaczeniu, pan Read w następujący sposób charakteryzuje przed tą samą komisją: "Jedyna dla niego możliwość utrzymania się na powierzchni - to pracować za 2 najemników, a wydawać nie więcej od jednego. Jego dzieci są bardziej przeciążone pracą i gorzej wychowane niż dzieci najemników" ("Royal Commission on Agriculture final report", p. 34, 35825d. Cyt. u Kautskiego, S. 109) [152]. Czy czasami pan Bułhakow nie podejmuje się twierdzić, że równie często robotnicy dniówkowi pracują za dwóch chłopów? Szczególnie zaś charakterystyczny jest następujący, cytowany przez Kautskiego fakt, który świadczy o tym, że chłopska "umiejętność niedojadania [Hungerkunst] może prowadzić do przewagi ekonomicznej drobnych gospodarstw..." [152]: porównanie dochodowości dwóch gospodarstw chłopskich w Badenii wykazuje w jednym, wielkim gospodarstwie, deficyt wysokości 933 marek, w drugim, dwa razy mniejszym gospodarstwie, nadwyżkę w kwocie 191 marek. Pierwsze gospodarstwo jednak, prowadzone wyłącznie przy pomocy robotników najemnych, musiało karmić ich należycie, wydając prawie po l marce dziennie na osobę (około 45 kop.), gdy tymczasem w drobnym gospodarstwie pracowali wyłącznie członkowie rodziny (żona i 6 dorosłych dzieci), których utrzymanie było dwukrotnie gorsze: 48 fenigów dziennie na osobę. Gdyby rodzina drobnego chłopa odżywiała się równie dobrze jak robotnicy najemni wielkiego właściciela, deficyt wynosiłby u niego 1250 marek! "Zysk pochodził zatem nie z pełnych spichlerzy, lecz z pustych żołądków" [153]. Jakież mnóstwo podobnych przykładów można byłoby przytoczyć, gdyby przy porównywaniu "dochodowości" wielkich i drobnych gospodarstw w rolnictwie uwzględniano spożycie i pracę chłopów i robotników najemnych25e. Oto następne obliczenie wyższej dochodowości drobnego gospodarstwa (4,6 ha) w porównaniu z wielkim (26,5 ha), obliczenie dokonane przez jedno z czasopism specjalistycznych. W jaki więc sposób osiąga się wyższy dochód? - zapytuje Kautsky. Okazuje się, że drobnemu rolnikowi pomagają dzieci, pomagają już od chwili, gdy tylko zaczynają chodzić, wielki posiadacz zaś musi łożyć na dzieci (szkoła powszechna, gimnazjum). W drobnym gospodarstwie nawet starcy liczący ponad 70 lat "zastępują jeszcze pełnowartościową siłę roboczą". "Zwykły robotnik najemny, szczególnie w gospodarstwie wielkim, myśli w czasie pracy: kiedy wreszcie będzie fajerant, drobny zaś chłop, przynajmniej podczas pilnych robót: <<żeby to dzień trwał o parę godzin dłużej>>..." [154]. Drobni producenci - poucza nas ten sam autor artykułu w czasopiśmie agronomicznym - lepiej wykorzystują czas przy pilnych robotach: "przez wcześniejsze wstawanie, dłuższą i szybszą pracę lepiej niż właściciel większy, którego robotnicy zazwyczaj nie chcą wstawać wcześniej, pracować dłużej i lepiej niż w inne dni" [154-155]. Chłop potrafi uzyskać czysty dochód dzięki temu, że "skromnie" żyje: mieszka w lepiance zbudowanej głównie siłami rodziny; żona jest zamężna już 17 lat i zdarła tylko jedną parę obuwia, chodzi przeważnie boso lub w drewnianych chodakach, sama też obszywa rodzinę. Za pożywienie służą ziemniaki i mleko, czasem śledź. Mąż jedynie w niedzielę pali fajkę. "Ludzie ci nie wiedzieli nawet, że żyją nadzwyczaj skromnie, i nie uskarżali się bynajmniej na swe warunki [...]. Przy tak skromnym trybie życia ludzie ci prawie co rok mieli niewielkie oszczędności" [155].

IV

Po zakończeniu analizy wzajemnego stosunku między wielką i drobną gospodarką w rolnictwie kapitalistycznym Kautsky przechodzi do specjalnego wyjaśnienia "granic rolnictwa kapitalistycznego" (rozdz. VII). Przeciwko teorii wyższości wielkiej produkcji rolnej - mówi Kautsky - występują głównie "przyjaciele ludzkości" (niewiele brakowało, abyśmy powiedzieli - przyjaciele ludu...) wśród burżuazji, freetraderzy26 czystego pokroju, agrariusze. W ostatnich czasach wielu ekonomistów opowiada się za drobną produkcją rolną. Powołują się zwykle na dane statystyki, które wykazują, że nie występuje zjawisko wypierania drobnych gospodarstw przez wielkie. Kautsky również przytacza dane statystyczne: w Niemczech w 1882-1895 r. w największym stopniu wzrasta powierzchnia zajmowana przez gospodarstwa średnie; we Francji od 1882 do 1892 r.- zajmowana przez najdrobniejsze i największe; powierzchnia zaś średnich uległa zmniejszeniu. W Anglii od 1885 do 1895 r. zmniejszył się areał zajmowany przez gospodarstwa najdrobniejsze i największe; najbardziej wzrosła powierzchnia zajmowana przez gospodarstwa od 40 do 120 ha (100-300 akrów), tzn. takie gospodarstwa, których nie można zaliczyć do drobnych. W Ameryce przeciętna wielkość farmy ulega zmniejszeniu: 1850 - 203 akry; 1860 - 199; 1870 - 153; 1880 - 134; 1890 - 137. Kautsky rozpatruje wnikliwie dane statystyki amerykańskiej i ta analiza, wbrew opinii pana Bułhakowa, ma ważkie zasadnicze znaczenie. Główną przyczyną zmniejszania się przeciętnej wielkości farm jest rozdrobnienie wielkich plantacji Południa po wyzwoleniu Murzynów; w stanach południowych przeciętna wielkość farm zmniejszyła się przeszło dwukrotnie. "Żaden znawca nie dopatrzy się jednak w tych cyfrach zwycięstwa drobnej gospodarki nad nowoczesną ( = kapitalistyczną) wielką gospodarką" [183]. W ogóle analiza danych statystyki amerykańskiej według poszczególnych okręgów dowodzi wielkiej różnorodności stosunków. W strefie północno-centralnej, w głównych "stanach pszenicznych", przeciętna wielkość farmy wzrosła ze 122 do 133 akrów. "Tylko tam, gdzie rolnictwo upada lub gdzie gospodarstwa chłopskie konkurują z wielkimi gospodarstwami przedkapitalistycznymi, przewagę mają gospodarstwa drobne" (135) [186]. Ten wniosek Kautskiego jest bardzo ważny, ponieważ zwraca uwagę na warunki, bez których używanie statystyki może być jedynie jej nadużywaniem: należy bezwzględnie odróżniać wielką produkcję kapitalistyczną od przedkapitalistycznej. Należy uszczególawiać badania według poszczególnych okręgów, które wykazują różnice w istotnych właściwościach form rolnictwa oraz w historycznych warunkach jego rozwoju. Zwykło się mówić: "liczby tego dowodzą"! Ale trzeba przecież zanalizować, czego one mianowicie dowodzą. Dowodzą one tylko tego, o czym mówią bezpośrednio. Bezpośrednio liczby mówią nie o wielkości produkcji, lecz o powierzchni gospodarstw. A tymczasem możliwe jest - i w rzeczywistości tak bywa - że "mały majątek o gospodarce intensywnej może być większym przedsiębiorstwem niż wielki majątek o gospodarce ekstensywnej". "Statystyka podaje tylko dane o obszarze majątku, przemilcza zaś zupełnie fakt, czy ewentualne zmniejszenie się obszaru wynika rzeczywiście ze zmniejszenia się gospodarstwa, czy też ze zwiększenia się intensywności gospodarki" (146) [200]. Gospodarka leśna i pastwiskowa, owe pierwsze formy wielkiej gospodarki kapitalistycznej, dopuszczają największy obszar majątków. Gospodarka polowa wymaga już mniejszej powierzchni gospodarstwa. Różne systemy gospodarki polowej znów różnią się pod tym względem: rabunkowy, ekstensywny system gospodarki (który dotychczas w Ameryce przeważał) wymaga posiadania olbrzymich farm (do 10 000 hektarów, jak bonanza farms26a Dalrympla, Glenna i in. Również na naszych stepach zasiewy chłopskie, a tym bardzie] kupieckie, osiągają, takie rozmiary). Przejście do nawożenia itp. prowadzi nieuchronnie do zmniejszenia powierzchni gospodarstw, które w Europie na przykład są mniejsze niż w Ameryce. Przejście od systemu gospodarki opartej na uprawie pól do systemu gospodarki hodowlanej wymaga znowu dalszego zmniejszenia powierzchni gospodarstw: w Anglii w 1880 r. przeciętna wielkość gospodarstw hodowlanych wynosiła 52,3 akra, a trudniących się uprawą pól, gospodarstw zbożowych - 74,2 akra. Dlatego też dokonujące się w Anglii przejście od uprawy roli do hodowli powinno powodować tendencję do zmniejszania się powierzchni gospodarstw. "Byłby to jednak sąd wielce powierzchowny, gdyby stąd chciano wysnuwać wniosek o upadku wielkiej gospodarki" (149) [204]. Na obszarach na wschód od Łaby (przez których zbadanie pan Bułhakow ma nadzieję obalić z czasem Kautskiego) dokonuje się właśnie przejście do gospodarki intensywnej: wielcy producenci rolni - mówi cytowany przez Kautskiego Sering - zwiększają wydajność swej gleby sprzedając bądź też wydzierżawiając chłopom odległe części swoich majątków, ponieważ przy prowadzeniu gospodarki intensywnej trudno jest te odległe części należycie wykorzystać. "Tak więc wielkie majątki ziemskie na wschód od Łaby zmniejszają się, a obok nich powstają małe gospodarstwa chłopskie, nie dlatego, że drobna gospodarka ma przewagę nad wielką, lecz dlatego, że dotychczasowy obszar tych majątków był przystosowany do potrzeb gospodarki ekstensywnej" (150) [205]. We wszystkich takich wypadkach zmniejszenie powierzchni gospodarstwa prowadzi zwykle do wzrostu ilości produktu (przypadającej na jednostkę powierzchni), często też do wzrostu liczby zatrudnionych robotników, tzn. do faktycznego zwiększenia wielkości produkcji.

Na tym tle zrozumiałe jest, jak małą wartość dowodową przedstawiają ogólnikowe dane statystyki rolnej o powierzchni gospodarstw i z jaką ostrożnością należy się nimi posługiwać. Przecież w statystyce przemysłowej mamy do czynienia z bezpośrednimi wskaźnikami wielkości produkcji (ilość towaru, wartość produkcji, liczba robotników), a poza tym możemy łatwo wyodrębnić poszczególne gałęzie produkcji. Statystyka rolna bardzo rzadko spełnia te nieodzowne warunki wartości dowodowej.

Następnie monopol na własność ziemską zakreśla granice kapitalizmowi rolnemu: w przemyśle kapitał wzrasta w wyniku akumulacji, w wyniku przekształcenia nadwartości w kapitał; centralizacja, czyli łączenie kilku drobnych kapitałów w jeden wielki, odgrywa tu mniejszą rolę. Inaczej jest w rolnictwie. Cała ziemia jest już zajęta (w krajach cywilizowanych), a zwiększyć powierzchnię gospodarstwa można jedynie przez centralizację kilku działek, i to w taki sposób, by utworzyły łączny obszar. Zrozumiałe jest, że zwiększenie majątku przez skupywanie okolicznych działek jest sprawą bardzo trudną, zwłaszcza dlatego, że małe działki zajęte są częściowo przez robotników rolnych (niezbędnych wielkiemu właścicielowi), częściowo żal przez drobnych chłopów posiadających sztukę uporczywego trzymania się za cenę niezmiernego i niewiarygodnego obniżania poziomu swych potrzeb. To stwierdzenie prostego i jasnego jak słońce faktu, wskazującego na granice kapitalizmu w gospodarce rolnej, wydało się panu Bułhakowowi, nie wiadomo dlaczego, "frazesem" (??!!) i dało mu powód do najbardziej bezpodstawnego triumfu: "Otóż [!] wyższość wielkiej gospodarki rozbija się [!] już o pierwszą przeszkodę". Początkowo pan Bułhakow źle zrozumiał prawo wyższości wielkiej gospodarki, przypisując mu niezmierną abstrakcyjność, od której Kautsky jest bardzo daleki, obecnie zaś czyni ze swego niezrozumienia argument przeciwko Kautskiemu! W najwyższym stopniu dziwne jest przeświadczenie pana Bułhakowa, że może jakoby obalić twierdzenia Kautskiego powołaniem się na Irlandię (wielka własność ziemska, ale bez wielkiej produkcji). Z tego, że wielka własność ziemska jest jednym z warunków wielkiej produkcji, nie wynika bynajmniej, aby była ona warunkiem wystarczającym. Historycznych zaś oraz innych przyczyn, jakie złożyły się na specyficzne cechy Irlandii czy innego kraju, nie mógł Kautsky, oczywiście, rozpatrywać w pracy poświęconej kapitalizmowi w rolnictwie w ogóle. Przecież nikomu nie przyszłoby na myśl żądać od Marksa, by analizując ogólne prawa kapitalizmu w przemyśle wyjaśniał, dlaczego we Francji dłużej utrzymuje się drobny przemysł, dlaczego we Włoszech przemysł rozwija się słabo itp. Dokładnie tak samo nie wytrzymuje krytyki powoływanie się pana Bułhakowa na to, że koncentracja "mogłaby" się odbywać Stopniowo: rozszerzenie majątku przez dokupienie działek sąsiadów nie jest wcale takie proste jak dobudowanie do fabryki nowych pomieszczeń dla dodatkowej liczby maszyn itp.

Powołując się na tę czysto fikcyjną możliwość stopniowej koncentracji lub dzierżawy celem tworzenia wielkich gospodarstw, pan Bułhakow zbyt mało uwagi zwrócił na rzeczywistą cechę szczególną rolnictwa w procesie koncentracji - cechę, na którą wskazał Kautsky. Chodzi tu o latyfundia, skupienie kilku majątków w jednym ręku. Statystyka uwzględnia zwykle tylko poszczególne majątki i nie podaje żadnych informacji o procesie koncentracji różnych majątków w rękach wielkich właścicieli ziemskich. W odniesieniu do Niemiec i Austrii Kautsky przytacza bardzo dobitne przykłady takiej koncentracji, prowadzącej do specyficznej, wyższej formy wielkiego rolnictwa kapitalistycznego, kiedy to kilka wielkich majątków łączy się w jedną całość gospodarczą, pozostającą pod zarządem jednego centralnego organu. Tak olbrzymie przedsiębiorstwo rolne pozwala łączyć najróżnorodniejsze gałęzie rolnictwa i wyzyskać w najszerszym zakresie korzyści, jakie zapewnia wielka gospodarka.

Czytelnik widzi, jak daleki jest Kautsky od abstrakcyjnego i szablonowego pojmowania "teorii Marksa", której dochowuje wierności. Przestrzegając przed takim szablonowym pojmowaniem Kautsky zamieścił w omawianym rozdziale nawet osobny podrozdział o upadku drobnej produkcji w przemyśle. Zwraca on bardzo słusznie uwagę na to, że również w przemyśle zwycięstwo wielkiej produkcji nie jest bynajmniej sprawą tak prostą i nie dokonuje się w tak jednorodnych formach, jak zwykli sądzić ludzie, którzy mówią, że teoria Marksa nie daje się zastosować do rolnictwa. Wystarczy wskazać na pracę wykonywaną w domu - opartą na zasadach kapitalistycznych, wystarczy przypomnieć sobie wypowiedzianą już przez Marksa uwagę o niezwykłej pstrokaciźnie form przejściowych i mieszanych, które zaciemniają sprawę zwycięstwa systemu fabrycznego. W znacznie bardziej skomplikowany sposób przedstawia się sprawa w rolnictwie. Rozwój bogactwa i zbytku prowadzi na przykład do tego, że milionerzy skupują olbrzymie majątki ziemskie i przekształcają je w lasy służące ich rozrywkom. W Austrii, w Salzburgu, pogłowie bydła spada od 1869 r. Przyczyna - wyprzedaż Alp bogaczom-miłośnikom polowania. Bardzo trafnie zauważa Kautsky, że jeśli posługiwać się danymi statystyki rolnej w sposób ogólnikowy i bezkrytyczny, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby odkryć tendencję kapitalistycznego sposobu produkcji do przekształcania współczesnych narodów w plemiona myśliwskie!

Wreszcie, wśród warunków, które zakreślają granice kapitalistycznemu rolnictwu, wymienia Kautsky również i tę okoliczność, że brak robotników - wskutek odpływu ludności ze wsi - zmusza wielkich właścicieli do tego, by dążyli do nadzielania robotników ziemią, do tworzenia drobnego chłopstwa, które dostarcza obszarnikom siły roboczej. Całkowicie pozbawiony własności robotnik rolny jest rzadkością, ponieważ w rolnictwie gospodarstwo rolne, w ścisłym tego słowa znaczeniu, związane jest z gospodarstwem domowym. Całe kategorie najemnych robotników rolnych posiadają ziemię lub ją użytkują. Kiedy następuje zbyt silne wypieranie drobnej gospodarki, wielcy właściciele dążą do jej umocnienia lub odrodzenia w drodze sprzedaży ziemi lub oddawania jej w dzierżawę. "We wszystkich krajach europejskich [...] - mówi cytowany przez Kautskiego Sering - zaznacza się w ostatnich czasach [...] silny ruch [...] do osiedlania robotników wiejskich przez wydzierżawianie im ziemi" [por. 222]. Tak więc w ramach kapitalistycznego sposobu produkcji nie można liczyć na całkowite wyparcie drobnej gospodarki w rolnictwie, ponieważ sami kapitaliści i agrariusze dążą do jej odrodzenia wówczas, gdy ruina chłopstwa posunęła się zbyt daleko. Marks jeszcze w 1850 r. zwrócił w "Neue Rheinische Zeitung" uwagę na ten ruch okrężny koncentracji i rozdrabniania ziemi w społeczeństwie kapitalistycznym27.

Pan Bułhakow uważa, że te rozważania Kautskiego "zawierają pewną dozę prawdy, ale jeszcze więcej błędów". Podobnie jak wszystkie inne wyroki pana Bułhakowa również i ten umotywowany jest nadzwyczaj słabo i zadziwiająco mętnie. Pan Bułhakow uważa, że Kautsky "skonstruował sobie teorię drobnej produkcji proletariackiej", że teoria ta jest słuszna jedynie w bardzo ograniczonym zakresie przestrzennym. Jesteśmy innego zdania. Najemna praca rolnicza drobnych rolników (lub - co na jedno wychodzi - typ parobka i robotnika dniówkowego z nadziałem) jest zjawiskiem właściwym w mniejszym lub większym stopniu wszystkim krajom kapitalistycznym. Żaden autor, który pragnie przedstawić obraz kapitalizmu w rolnictwie, nie będzie mógł, nie grzesząc przeciwko prawdzie, pozostawić tego zjawiska w cieniu27a. Tego, że drobna produkcja proletariacka jest zjawiskiem powszechnym - zwłaszcza w Niemczech - dowiódł Kautsky wyczerpująco w rozdziale VIII swej książki: "Proletaryzacja chłopa". Powoływanie się pana Bułhakowa na to, że o "braku robotników" mówili także inni autorzy, a wśród nich pan Kabłukow, pozostawia w cieniu rzecz najważniejszą: istnienie kolosalnej zasadniczej różnicy między teorią pana Kabłukowa a teorią Kautskiego. Pan Kabłukow, wskutek właściwego mu kleinburgerowskiego27b punktu widzenia, na podstawie faktu braku robotników "konstruuje" bankructwo wielkiej produkcji i żywotność drobnej. Kautsky dokonuje dokładnej charakterystyki faktów i zwraca uwagę na ich prawdziwe znaczenie we współczesnym społeczeństwie klasowym: klasowe interesy właścicieli ziemskich zmuszają ich do tego, by dążyli do nadzielania robotników ziemią. Położenie klasowe najemnych robotników rolnych z nadziałem sytuuje ich pomiędzy drobną burżuazja a proletariatem; bliżej jednak proletariatu. Innymi słowy: pan Kabłukow podnosi jedną stronę złożonego procesu do godności teorii głoszącej bezsilność wielkiej produkcji, Kautsky zaś analizuje te specyficzne formy stosunków społeczno-ekonomicznych, które powstają jako rezultat interesów wielkiej produkcji w określonym stadium jej rozwoju i w określonych warunkach historycznych.

V

Przejdźmy do następnego rozdziału książki Kautskiego, którego tytuł dopiero co wymieniliśmy. Bada on tu, po pierwsze, "tendencję do rozdrabniania gruntów", po drugie - "rodzaje dodatkowych zarobków chłopa". Znajdujemy tu więc opis tych niezmiernie ważnych tendencji kapitalizmu rolnego, które są właściwe dla olbrzymiej większości krajów kapitalistycznych. Rozdrabnianie gruntów - mówi Kautsky - prowadzi do wzmożonego popytu na małe działki wśród drobnych chłopów, którzy płacą za ziemię drożej niż wielcy właściciele. Ów ostatni fakt przytaczali niektórzy autorzy na dowód, że drobne rolnictwo ma przewagą nad wielkim. Kautsky odpowiada na to bardzo trafnie, porównując ceny ziemi z cenami mieszkań: wiadomo, że małe i tanie mieszkania kalkulują się drożej w przeliczeniu na jednostkę kubatury (l sążeń sześcienny itp.) niż mieszkania duże i drogie. Wyższa cena małych działek nie wynika bynajmniej z wyższości drobnego rolnictwa, lecz została spowodowana szczególnie beznadziejnym położeniem chłopa. Jakie mnóstwo gospodarstw karłowatych powołał do życia kapitalizm, widać z następujących liczb: w Niemczech (1895) na 5V2 min przedsiębiorstw rolnych 41/4, mln, tzn. więcej niż 3/4, to gospodarstwa o powierzchni poniżej 5 hektarów (58% poniżej 2 ha). W Belgii 78% (709 1/2 tys. na 909) - poniżej 2 ha. W Anglii (1895) 118 tys. gospodarstw na 520 tyś. ma poniżej 2 ha. We Francji (1892) 2,2 mln (na 5,7 mln) to gospodarstwa o powierzchni poniżej l ha; 4 mln - poniżej 5 ha. Pan Bułhakow zamierza obalić twierdzenie Kautskiego o krańcowej nieracjonalności tych karłowatych gospodarstw (brak zwierząt gospodarskich, inwentarza, pieniędzy, siły roboczej, którą odciągają uboczne zarobki) powołaniem się na to, że "bardzo często" (??) uprawia się ziemię łopatą "z niewiarygodnym stopniem intensywności", aczkolwiek... przy "wybitnie nieracjonalnym nakładzie sił roboczych". Rzecz oczywista, że kontrargument ten zupełnie nie wytrzymuje krytyki, że poszczególne przykłady świetnej uprawy ziemi przez drobnego chłopa nie są nawet w najmniejszym stopniu zdolne do obalenia danej przez Kautskiego ogólnej charakterystyki tego typu gospodarstw, podobnie jak przytoczony poprzednio przykład większej dochodowości drobnego gospodarstwa nie jest w stanie obalić tezy o wyższości wielkiej gospodarki. A że Kautsky ma całkowitą słuszność zaliczając drobne gospodarstwa, ogólnie biorąc27c, do proletariackich, wyraźnie o tym świadczy ujawniony przez niemiecki spis z 1895 r. fakt, że drobne gospodarstwa w swojej masie nie obywają się bez ubocznych zarobków. Na ogólną liczbę 4,7 min osób utrzymujących się samodzielnie z rolnictwa - 2,7 mln, czyli 57%, ma oprócz tego uboczne zarobki. Na 3,2 mln gospodarstw posiadających mniej niż 2 hektary ziemi tylko 0,4 mln, czyli 13%, nie ma ubocznych zarobków! W całych Niemczech na 5 1/2 mln gospodarstw rolnych 1 1/2 miliona należy do najemnych robotników rolnych i przemysłowych ( + 704 tys. do rzemieślników). I po tym wszystkim pan Bułhakow ma odwagę twierdzić, że teoria proletariackiej drobnej własności ziemskiej została przez Kautskiego "skonstruowana"!27d Formy proletaryzacji chłopstwa (rodzaje dodatkowych zarobków chłopa) zbadane zostały przez Kautskiego nadzwyczaj gruntownie (S. 174- 193) [por. 239-265], Niestety brak miejsca nie pozwala nam na szczegółowe zajęcie się charakterystyką tych form (praca najemna w rolnictwie; wytwórczość domowa - Hausindustrie - "najbardziej haniebny system wyzysku kapitalistycznego"; praca w fabrykach i kopalniach rudy itp.). Zauważmy jedynie, że Kautsky formułuje zupełnie taką samą ocenę sezonowych zarobków ubocznych, jaką formułują uczeni rosyjscy. Robotnicy sezonowi, których poziom jest niższy i którzy mają o wiele niższe potrzeby niż robotnicy miejscy, wywierają niejednokrotnie szkodliwy wpływ na warunki życia tych ostatnich. "Te same żywioły jednak, które hamują postęp w tych okolicach, do których wywędrowują, stają się najbardziej aktywnymi jego pionierami tam, skąd wychodzą i dokąd znowu wracają [...], przyjmują nowe potrzeby, nowe idee..." (S. 192) [261-262], budzą świadomość i poczucie godności ludzkiej, budzą wiarę we własne siły wśród żyjącego na głuchej prowincji chłopstwa.

Na zakończenie zatrzymamy się nad ostatnim, szczególnie ostrym atakiem pana Bułhakowa na Kautskiego. Kautsky mówi, że w Niemczech od 1882 do 1895 r. najsilniej wzrosła liczba gospodarstw najmniejszych (pod względem powierzchni) i największych (co oznacza, że parcelacja odbywa się kosztem gospodarstw średnich). I rzeczywiście, liczba gospodarstw o powierzchni gruntów do l ha wzrosła o 8,8%; gospodarstw od 5 do 20 ha - o 7,8%, a gospodarstw powyżej 1000 ha - o 11% (kategorie pośrednie prawie nie wykazały zmian, a ogólna liczba gospodarstw rolnych wzrosła o 5,3%). Pan Bułhakow jest do głębi oburzony tym, że uwzględnia się dane procentowe dotyczące największych gospodarstw, których liczba jest znikoma (w wymienionych latach 515 i 572). Oburzenie pana Bułhakowa jest zupełnie nieuzasadnione. Zapomina on, że te znikome liczebnie gospodarstwa rolne są gospodarstwami największymi, że zajmują one niemal tyle ziemi co 2,3-2,5 mln gospodarstw karłowatych (do l ha). Jeśli powiem, że liczba największych fabryk, zatrudniających po 1000 i więcej robotników, wzrosła, powiedzmy, w kraju z 51 do 57, czyli o 11,0%, podczas gdy ogólna liczba fabryk powiększyła się o 5,3% - czyż nie będzie to świadczyć o wzroście wielkiej produkcji, pomimo to że liczba fabryk największych może być znikoma w porównaniu z ogólną liczbą fabryk? Kautskiemu doskonale znany jest fakt, że jeśli chodzi o procent zajmowanego obszaru, to najbardziej wzrosły gospodarstwa chłopskie od 5 do 20 ha (pan Bułhakow, s. 18), i sprawę tę rozpatruje w następnym rozdziale.

Kautsky bada następnie zmiany wielkości powierzchni u różnych kategorii gospodarstw w latach 1882-1895. Okazuje się, że największy przyrost ( + 563 477 ha) wykazują gospodarstwa chłopskie o powierzchni od 5 do 20 ha, następnie największe, o powierzchni ponad 1000 ha ( + 94 014) - podczas gdy areał gospodarstw o powierzchni od 20 do 1000 ha zmniejszył się o 86 809 ha. Gospodarstwa do l ha powiększyły swój obszar o 32 683 ha, a gospodarstwa od l do 5 ha - o 45 604 ha.

Kautsky wyprowadza stąd wniosek: zmniejszenie się obszaru zajmowanego przez gospodarstwa od 20 do 1000 ha (wyrównane z nadwyżką wzrostem obszaru zajmowanego przez gospodarstwa liczące 1000 i więcej hektarów) związane jest nie z upadkiem wielkiej gospodarki, lecz z jej intensyfikacją. Widzieliśmy już, że intensyfikacja ta postępuje w Niemczech naprzód i że często wymaga zmniejszenia areału gospodarstw. Fakt intensyfikacji wielkiej gospodarki widoczny jest ze zwiększonego korzystania z maszyn parowych, a także z olbrzymiego wzrostu liczby urzędników w gospodarstwach rolnych, których w Niemczech zatrudnia jedynie wielka gospodarka. Liczba zarządców (inspektorów), nadzorców, księgowych i in. wzrosła od 1882 do 1895 r. z 47465 do 76978, czyli o 62%; odsetek kobiet wśród tych urzędników wzrósł z 12% do 23,4%.

"Wszystko to wskazuje wyraźnie, że od początku lat osiemdziesiątych XIX wieku wielka produkcja rolna stała się bardziej intensywna i kapitalistyczna. W następnym rozdziale wyjaśnimy, dlaczego jednocześnie wzrósł tak znacznie obszar właśnie średnich gospodarstw chłopskich" (S. 174) [238].

Pan Bułhakow dopatruje się w takim przedstawieniu sprawy "rażącej sprzeczności z rzeczywistością", jednakże jego argumenty i tym razem bynajmniej nie usprawiedliwiają tak kategorycznego i śmiałego werdyktu i ani na jotę nie podważają wniosku Kautskiego. "Przede wszystkim intensyfikacja gospodarki, gdyby nawet takowa nastąpiła, nie wyjaśnia jeszcze ani względnego, ani absolutnego zmniejszenia się areału gruntów ornych, zmniejszenia się udziału grupy gospodarstw o powierzchni od 20 do 1000 ha. Powierzchnia gruntów ornych mogłaby zwiększyć się jednocześnie ze wzrostem liczby gospodarstw; liczba ta powinna by jedynie [sic!] wzrosnąć nieco szybciej, a wówczas wielkość powierzchni każdego poszczególnego gospodarstwa uległaby zmniejszeniu"28a.

Celowo przytoczyliśmy w całości to rozumowanie, na którego podstawie pan Bułhakow wysnuwa wniosek, jakoby "zmniejszanie się rozmiarów przedsiębiorstwa pod wpływem wzrostu intensywności było czystą fantazją" (sic!), ponieważ rozumowanie to jest wymowną ilustracją tego właśnie błędu nadużywania "danych statystyki", przed którym tak usilnie przestrzegał Kautsky. Pan Bułhakow stawia statystyce dotyczącej powierzchni gospodarstw aż do śmieszności pedantyczne wymagania, przypisuje tej statystyce znaczenie, jakiego ona nigdy mieć nie może. Dlaczego to właśnie areał gruntów ornych powinien był "nieco" wzrosnąć? Dlaczego intensyfikacja gospodarki (prowadząca niekiedy, jak widzieliśmy, do sprzedaży i oddawania w dzierżawę chłopom części majątku odległych od centrum) nie "powinna" była przesunąć pewnej liczby gospodarstw z wyższej kategorii do niższej? dlaczego nie "powinna" była zmniejszyć areału gruntów ornych w gospodarstwach posiadających od 20 do 1000 hektarów?28b W statystyce przemysłowej zmniejszenie się wartości produkcji większych fabryk świadczyłoby o upadku wielkiej produkcji. Zmniejszenie się bowiem obszaru wielkich majątków o 1,2% absolutnie nic nie mówi i nie może nic mówić o wielkości produkcji, która często wzrasta wraz ze zmniejszeniem się powierzchni gospodarstwa. Wiemy, że w ogóle w Europie dokonuje się powszechnie wypieranie gospodarstw zbożowych przez hodowlane, które szczególnie nasiliło się w Anglii. Wiemy, że przejście to wymaga niekiedy zmniejszenia powierzchni gospodarstw, czy nie byłoby jednak rzeczą dziwną ze zmniejszenia powierzchni wyprowadzać wniosek o upadku wielkiej gospodarki? Dlatego też między innymi "wymowna tabela" przytoczona przez pana Bułhakowa na s. 20, wykazująca zmniejszenie się liczby gospodarstw wielkich i drobnych oraz wzrost liczby gospodarstw średnich (5-20 hektarów), posiadających zwierzęta gospodarskie do robót polowych, niczego absolutnie jeszcze nie dowodzi. Mogło to być również wynikiem przemian w systemach gospodarowania.

Fakt zaś, że wielka gospodarka rolna w Niemczech stała się bardziej intensywna i bardziej kapitalistyczna, widoczny jest, po pierwsze, ze wzrostu liczby rolniczych maszyn parowych: w latach 1879-1897 nastąpił pięciokrotny wzrost. Całkiem na próżno pan Bułhakow w swych zarzutach powołuje się na to, że absolutna liczba wszystkich w ogóle (a nie parowych) maszyn jest w gospodarstwach drobnych (do 20 hektarów) o wiele większa niż w wielkich, jak również na to, że w Ameryce maszyny są stosowane także w gospodarce ekstensywnej. Obecnie jest mowa nie o Ameryce, lecz o Niemczech, gdzie nie ma bonanza farms. A oto dane o odsetku gospodarstw z parowymi pługami i parowymi młocarniami w Niemczech (1895):

 

Odsetek gospodarstw z parowymi

Gospodarstwa

pługami

młocarniami

do 2 hektarów

0,00

1,08

2- 5 "

0,00

5,20

5- 20 "

0,01

10,95

20-100 "

0,10

16,60

100 i więcej "

5,29

61,22

A zatem jeśli ogólna liczba maszyn parowych w niemieckiej gospodarce rolnej wzrosła pięciokrotnie - czyż nie dowodzi to wzrostu intensywności wielkiej produkcji? Nie należy tylko zapominać, jak to znów czyni pan Bułhakow na s. 21, że wzrost wielkości przedsiębiorstwa w rolnictwie nie zawsze jest równoznaczny ze wzrostem powierzchni gospodarstwa.

Po drugie, fakt, że wielka produkcja stała się bardziej kapitalistyczna, widoczny jest ze wzrostu liczby urzędników w gospodarce rolnej. Bułhakow na próżno określa ten argument Kautskiego jako "kuriozum": "wzrost liczby oficerów przy zmniejszaniu się armii" - przy zmniejszaniu się liczby najemnych robotników rolnych. Powtórzymy raz jeszcze: rira bien qui rira le dernier!28c O zmniejszeniu się liczby robotników rolnych Kautsky nie tylko nie zapomina, lecz szczegółowo wykazuje je w odniesieniu do wielu krajów; tyle tylko, że fakt ten nie ma tu nic do rzeczy, bo przecież zmniejsza się również liczba całej ludności wiejskiej, a liczba proletariackich drobnych rolników wzrasta. Przypuśćmy, że wielki obszarnik przeszedł od produkcji zboża do produkcji buraków cukrowych i do przetwarzania ich na cukier (w Niemczech w 1871/72 r. przetworzono 2,2 mln ton buraków cukrowych, w 1881/82 r.- 6,3 min, w 1891/92 r.- 9,5 mln, a w 1896/97 r. - 13,7 min). Odległe części majątku mógłby on nawet sprzedać lub oddać w dzierżawę drobnym chłopom, zwłaszcza jeśli żony i dzieci chłopów potrzebne mu są jako robotnicy dniówkowi na plantacjach buraków cukrowych. Przypuśćmy, że wprowadza on pług parowy, który wypiera dawnych oraczy (w saksońskich gospodarstwach uprawy buraków cukrowych - "wzorcowych gospodarstwach intensywnej pracy"28d - pługi parowe weszły obecnie w powszechne użycie). Liczba robotników najemnych ulegnie zmniejszeniu. Liczba wyższych urzędników (księgowych, zarządców, techników i in.) nieuchronnie wzrośnie. Czy pan Bułhakow zdecyduje się zaprzeczyć, że obserwujemy tu wzrost intensywności i kapitalizmu w wielkiej gospodarce? Gzy zdecyduje się twierdzić, że nic takiego w Niemczech się nie odbywa?

Na zakończenie omawiania VIII rozdziału książki Kautskiego o proletaryzacji chłopów nieodzowne jest przytoczenie następującego fragmentu: "Tutaj interesuje nas fakt - pisze Kautsky tuż po zacytowanym przez nas powyżej i przytoczonym przez pana Bułhakowa fragmencie - że proletaryzacja ludności wiejskiej w Niemczech postępuje tak samo jak w innych krajach, jakkolwiek tendencja parcelacji własności średniej przestała już tu działać. Od 1882 do 1895 r. liczba wszystkich gospodarstw rolnych wzrosła o 281 000. Największa część tego przyrostu przypada na przyrost gospodarstw proletariackich poniżej jednego hektara. Liczba tych gospodarstw wzrosła o 206 000."

"Jak widzimy, rozwój rolnictwa wykazuje cechy specyficzne, zupełnie odmienne od rozwoju kapitału przemysłowego i handlowego. W poprzednim rozdziale wskazywaliśmy, że tendencja centralizacji ziemi w rolnictwie nie prowadzi do całkowitego wyparcia drobnych gospodarstw, lecz że tam, gdzie posunęła się zbyt daleko, wytwarza ona tendencję działającą w przeciwnym kierunku, oraz że tendencja centralizacji i tendencja rozdrobnienia następują po sobie kolejno. Obecnie widzimy, że obie te tendencje mogą działać jednocześnie. Wzrasta liczba drobnych gospodarstw, których właściciele występują na rynku w charakterze proletariuszy, sprzedawców siły roboczej... Wszystkie najważniejsze interesy tych drobnych gospodarzy rolnych na rynku towarów jako sprzedawców siły roboczej pokrywają się z interesami proletariatu przemysłowego i nie ma między nimi sprzeczności, mimo że są oni właścicielami ziemi. Wprawdzie ziemia uniezależnia takiego chłopa w mniejszym lub większym stopniu od kupców sprzedających środki spożycia, lecz nie zabezpiecza go przed wyzyskiem kapitalistycznego przedsiębiorcy przemysłowego czy rolnego" (S. 174) [238].


W następnym artykule omówimy pozostałą część książki Kautskiego i dokonamy jej ogólnej oceny, rozpatrując jednocześnie te zarzuty, które wysuwa pan Bułhakow w swoim kolejnym artykule.

ARTYKUŁ DRUGI

I

W dziewiątym rozdziale swojej książki ("Wzrastające trudności towarowej gospodarki rolnej") Kautsky przechodzi do analizy sprzeczności właściwych rolnictwu kapitalistycznemu. Z zarzutów, które pan Bułhakow wysuwa przeciwko temu rozdziałowi, a które rozpatrzymy poniżej, wynika, że krytyk niezupełnie trafnie zrozumiał ogólne znaczenie tych "trudności". Istnieją takie "trudności", które będąc "przeszkodą" w pełnym rozwoju racjonalnej gospodarki rolnej, jednocześnie dostarczają bodźca do rozwoju rolnictwa kapitalistycznego. Na przykład wśród takich "trudności" wymienia Kautsky wyludnianie się wsi. Nie ulega wątpliwości, że odpływ najlepszych i najbardziej inteligentnych pracowników ze wsi stanowi "przeszkodę" w pełnym rozwój u racjonalnego rolnictwa, lecz nie ulega również wątpliwości, że rolnicy walczą z tą przeszkodą przez rozwijanie techniki, a mianowicie: przez wprowadzanie maszyn.

Kautsky bada następujące "trudności": a) rentę gruntową, b) prawo spadkowe, c) ograniczenia prawa spadkowego, majoraty (fideikomisy, Anerbenrecht 29), d) wyzysk wsi przez miasto, e) wyludnianie się wsi.

Renta gruntowa stanowi tę część wartości dodatkowej która pozostaje po odliczeniu przeciętnego zysku od kapitału zainwestowanego w gospodarstwo. Monopol własności ziemi umożliwia właścicielowi przywłaszczenie sobie tej nadwyżki, przy czym cena ziemi (= skapitalizowana renta) utrwala osiągniętą już raz wysokość renty. Rzecz oczywista, że renta "utrudnia" pełną racjonalizację rolnictwa: przy systemie dzierżawnym słabnie impuls do ulepszeń itp., przy systemie hipotecznym większą część kapitału trzeba inwestować nie w produkcję, lecz w kupno ziemi.

Pan Bułhakow w swych zarzutach, po pierwsze, zwraca uwagę na to, że we wzroście zadłużenia hipotecznego nie ma "nic strasznego". Zapomina jedynie, że Kautsky nie "w innym sensie", lecz właśnie w tym sensie wskazał już na konieczność wzrostu hipotek nawet w warunkach rozkwitu rolnictwa (patrz wyżej: artykuł pierwszy, II). Obecnie Kautsky wcale nie wysuwa kwestii, czy wzrost hipotek jest "straszny", czy nie, lecz kwestię, jakie trudności uniemożliwiają kapitalizmowi całkowite spełnienie jego misji. Po drugie, "wątpliwe, czy jest słuszne - zdaniem pana Bułhakowa - rozpatrywanie wzrostu renty jedynie jako przeszkody... Wzrost renty, możliwość jej podwyższenia są dla gospodarki rolnej samoistnym bodźcem dopingującym do technicznego i wszelkiego innego postępu" (procesu - to widocznie błąd drukarski). Bodźcem do postępu rolnictwa kapitalistycznego jest wzrost ludności, wzrost konkurencji, wzrost przemysłu, renta zaś stanowi daninę ściąganą przez własność ziemską z rozwoju społecznego, ze wzrostu techniki. Dlatego niesłuszne jest głoszenie, że wzrost renty stanowi "samoistny bodziec" postępu. Teoretycznie rzecz biorąc, społeczna własność ziemi nie jest bynajmniej sprzeczna z ustrojeni społeczeństwa burżuazyjnego (Kautsky, S. 207) [por. 282], z sytuacją, kiedy to renty absolutnej nie byłoby w ogóle, a rentę różniczkową otrzymywałoby państwo. W tym wypadku bodziec do postępu agronomicznego nie osłabłby, lecz na odwrót - wzrósłby niepomiernie.

"Pogląd, że podniesienie cen posiadłości ziemskich lub sztuczne utrzymywanie ich na wysokim poziomie (in die Hohe treiben) leży w interesie rolnictwa, jest z gruntu błędny - powiada Kautsky.- Leży to w interesie chwilowego (augenblicklichen) właściciela, banków hipotecznych i spekulantów gruntowych, lecz nigdy w interesie rolnictwa, najmniej zaś w interesie jego przyszłości, przyszłych pokoleń gospodarzy wiejskich" (199) [270-271]. Cena zaś ziemi jest skapitalizowana rentą.

Druga trudność rolnictwa towarowego polega na tym, że wymaga ono koniecznie prywatnej własności ziemskiej, to zaś z kolei prowadzi do tego, że w wyniku dziedziczenia ziemi bądź ulega ona rozdrobnieniu (to parcelowanie ziemi prowadzi czasami nawet do regresu technicznego), bądź też zostaje obciążona hipoteką (gdy otrzymujący ziemię spadkobierca wypłaca pozostałym spadkobiercom kapitał pieniężny, zaciągając na ten cel pożyczkę pod zastaw ziemi). Pan Bułhakow zarzuca Kautskiemu, że jakoby "przeoczył w swoim przedstawieniu sprawy dodatnią stronę" wprowadzenia ziemi do obrotu handlowego. Zarzut ten jest całkowicie bezpodstawny, ponieważ Kautsky zarówno w historycznej części swojej książki (zwłaszcza w III rozdziale części I, traktującym o rolnictwie feudalnym i przyczynach jego zastąpienia przez rolnictwo kapitalistyczne), jak i w części praktycznej29a jasno przedstawił czytelnikowi dodatnią stronę i historyczną konieczność prywatnej własności ziemskiej, podporządkowania rolnictwa konkurencji i - co za tym idzie - wprowadzenia ziemi do obrotu handlowego. Go się zaś tyczy drugiego zarzutu, który stawia Kautskiemu pan Bułhakow, a mianowicie, że Kautsky nie analizuje problemu, który "polega na tym, że liczba ludności rośnie w różnych okolicach w różnym stopniu" - to zarzut ten jest dla nas zupełnie niezrozumiały. Czyżby pan Bułhakow spodziewał się znaleźć w książce Kautskiego szkice z zakresu populacjonistyki?

Nie zatrzymując się nad zagadnieniem majoratów, które nie zawiera (po tym, co powiedzieliśmy wyżej) nic nowego, przechodzimy do zagadnienia wyzysku wsi przez miasto. Twierdzenie pana Bułhakowa, jakoby Kautsky "ujemnym stronom nie przeciwstawiał dodatnich, a przede wszystkim znaczenia miasta jako rynku dla gospodarki rolnej", jest wręcz sprzeczne z rzeczywistością. O znaczeniu miasta jako rynku dla gospodarki rolnej Kautsky mówi w sposób zupełnie wyraźny już na pierwszej stronie rozdziału poświęconego badaniom "współczesnego rolnictwa" (S. 30 u. ff.) [48 i nast.]. Właśnie "przemysłowi miejskiemu" (S. 292) [por. 376 i nast.] przypisuje Kautsky główną rolę w przeobrażaniu rolnictwa, w jego racjonalizacji itd.29b

Dlatego absolutnie nie możemy zrozumieć, w jaki sposób mógł pan Bułhakow powtórzyć w swym artykule (s. 32 w nrze 3 czasopisma "Naczało") te same myśli, które jak gdyby przemawiały przeciw Kautskiemu! Jest to szczególnie wymowny przykład niezgodnego z prawdą przedstawiania treści krytykowanej książki przez surowego krytyka. "Nie należy zapominać" - poucza Kautskiego pan Bułhakow - że "część wartości [odpływającej do miast] powraca na wieś". Każdy pomyśli, że Kautsky zapomina o tej elementarnej prawdzie. W rzeczywistości zaś Kautsky rozróżnia ekwiwalentny i nieekwiwalentny odpływ wartości (ze wsi do miast), rozróżnia o wiele wyraźniej, niż usiłuje to uczynić pan Bułhakow. Najpierw Kautsky rozpatruje "odpływ znacznych wartości do miast bez odwrotnego napływu wartości [Gegenleistung]" (S. 210) [286] (renta, którą konsumuje się żyjąc w miastach, podatki, procenty od pożyczek zaciąganych w miejskich bankach) i zupełnie słusznie widzi w tym ekonomiczny wyzysk wsi przez miasto. Następnie Kautsky wysuwa zagadnienie ekwiwalentnego odpływu wartości, tzn. zagadnienie wymiany produktów rolnych na produkty przemysłowe. "...Z punktu widzenia prawa wartości - mówi Kautsky - odpływ taki nie oznacza wyzyskiwania rolnictwa29c, w rzeczywistości jednak prowadzi on, podobnie jak wszystkie inne wspomniane wyżej czynniki, do wyzyskiwania rolnictwa pod względem materialnym [stofflichen], to znaczy do pozbawiania gleby substancji odżywczych" (S. 211) [287].

Jeśli chodzi o ten materialny wyzysk wsi przez miasto, to pod tym względem podziela Kautsky jedną z zasadniczych tez teorii Marksa i Engelsa, a mianowicie tezę, że przeciwieństwo pomiędzy miastem a wsią burzy niezbędną zgodność i współzależność między rolnictwem a przemysłem i dlatego przeciwieństwo to powinno zniknąć wraz z przekształceniem kapitalizmu w wyższą formę29d. Pan Bułhakow uważa, że pogląd Kautskiego na temat materialnego wyzysku wsi przez miasto jest "dziwny", że "w każdym razie Kautsky wkroczył tu na grunt zupełnej fantazji" (sic!!!). Dziwi nas okoliczność, że pan Bułhakow ignoruje przy tym identyczność krytykowanych przez siebie poglądów Kautskiego z jedną z podstawowych koncepcji Marksa i Engelsa. Czytelnik ma prawo pomyśleć, że pan Bułhakow uważa za "zupełną fantazję" myśl o zlikwidowaniu przeciwieństwa między miastem a wsią. Jeśli taki istotnie jest pogląd krytyka, to stanowczo z nim się nie zgadzamy i stajemy po stronie "fantazji" (tzn. faktycznie nie fantazji, lecz bardziej głębokiej krytyki kapitalizmu). Pogląd, że koncepcja zlikwidowania przeciwieństwa między miastem a wsią jest fantazją, nie jest zbyt nowy. Jest to oklepany pogląd ekonomistów burżuazyjnych. Przejmowali ten pogląd również niektórzy autorzy o znacznie głębszych zapatrywaniach. Na przykład Duhring uważał, że antagonizm między miastem a wsią "jest nieunikniony z samej natury rzeczy".

Z kolei pan Bułhakow jest "zdumiony" (!) tym, że Kautsky zwraca uwagę na coraz częstsze epidemie wśród roślin i zwierząt jako na jedną z trudności rolnictwa towarowego i kapitalizmu. "Cóż tu ma do rzeczy kapitalizm...? - zapytuje pan Bułhakow. - Czyżby jakakolwiek wyższa struktura społeczna mogła uchylić konieczność doskonalenia odmiany zwierząt gospodarskich?" My z kolei jesteśmy zdumieni tym, jak pan Bułhakow mógł nie zrozumieć zupełnie jasnej myśli Kautskiego. Dawne odmiany roślin i zwierząt, powstałe w wyniku doboru naturalnego, zastępuje się odmianami "uszlachetnionymi", które powstają w wyniku doboru sztucznego. Rośliny i zwierzęta stają się znacznie wrażliwsze, bardziej wymagające; przy dzisiejszym systemie komunikacyjnym epidemie szerzą się z przerażającą szybkością, a tymczasem gospodarka nadal jest indywidualna, rozproszona, często drobna (chłopska), pozbawiona wiedzy i środków. Kapitalizm miejski stara się dostarczyć wszystkich środków nowoczesnej nauki w celu rozwoju techniki w rolnictwie, ale sytuację społeczną wytwórców pozostawia w dawnym, pożałowania godnym stanie; kapitalizm nie przenosi na wieś kultury miejskiej w sposób systematyczny i planowy. Konieczności doskonalenia odmian zwierząt gospodarskich nie uchyli żadna wyższa struktura społeczna (podobnej niedorzeczności Kautsky, oczywiście, nawet nie zamierzał wygłaszać), jednakże współczesna kapitalistyczna struktura społeczna niedomaga z powodu braku kontroli społecznej i upośledzonego położenia chłopów i robotników, im bardziej rozwija się technika, im wrażliwsze stają się odmiany zwierząt gospodarskich i odmiany roślin29e.

Ostatnią "trudność" rolnictwa towarowego Kautsky widzi w "wyludnianiu się wsi", w pochłanianiu przez miasta najlepszych sił roboczych, najbardziej energicznych i najbardziej inteligentnych. Pan Bułhakow uważa, że, ogólnie biorąc, teza ta jest "w każdym razie nieprawdziwa", że "obecny rozwój ludności miejskiej kosztem ludności wiejskiej nie jest bynajmniej wyrazem prawa rozwoju rolnictwa kapitalistycznego", lecz jedynie wyrazem przesiedlenia za ocean, do kolonii, ludności wiejskiej krajów przemysłowych, eksportujących. Sądzę, że pan Bułhakow jest w błędzie. Wzrost liczby ludności miejskiej (ogólnie mówiąc: przemysłowej) kosztem ludności wiejskie j stano winie tylko doraźne zjawisko, lecz jest zjawiskiem powszechnym, wyrażającym właśnie prawo kapitalizmu. Teoretycznym uzasadnieniem tego prawa jest, jak już wskazywałem w innym miejscu29f, po pierwsze to, że wzrost społecznego podziału pracy odrywa od pierwotnego rolnictwa coraz więcej gałęzi przemysłu29g, po drugie to, że kapitał zmienny, potrzebny do uprawy danego areału ziemi, ogólnie biorąc, staje się coraz mniejszy (por. "Das Kapital", III, 2, S. 17729h. Przekład rosyjski, s. 526. Cytowane przeze mnie w "Rozwoju kapitalizmu w Rosji", s. 4 i 44429i). Wspomnieliśmy już wyżej, że w poszczególnych wypadkach i w poszczególnych okresach obserwuje się wzrost kapitału zmiennego, potrzebnego do uprawy danej działki ziemi, co jednak nie narusza słuszności prawa ogólnego. Kautskiemu nigdy nie przyszłoby, oczywiście, do głowy zaprzeczać temu, że względny spadek liczby ludności rolniczej nie we wszystkich konkretnych wypadkach przekształca się w spadek absolutny, że wielkość tego absolutnego spadku zależy również od wzrostu kapitalistycznych kolonii. W odnośnych miejscach swej książki Kautsky całkiem wyraźnie wskazał na ten wzrost kapitalistycznych kolonii, zalewających Europę tanim zbożem. ("Ta sama emigracja [Landflucht], która powoduje wyludnienie wsi europejskiej, sprowadza nie tylko do miast, lecz również do kolonii wciąż nowe zastępy silnych, najbardziej inteligentnych i energicznych wieśniaków..." S. 242) [329]. Odbieranie rolnictwu przez przemysł najsilniejszych, najenergiczniejszych, najinteligentniejszych robotników jest zjawiskiem powszechnym, występującym nie tylko w krajach przemysłowych, lecz także w krajach rolniczych, nie tylko w Europie Zachodniej, lecz także w Ameryce i Rosji. Nieuchronnie prowadzi do tego zrodzona przez kapitalizm sprzeczność pomiędzy kulturą miast a barbarzyństwem wsi. Pan Bułhakow uważa za "oczywisty" ów "pogląd", "że zmniejszenie się liczby ludności wiejskiej przy wzroście ogólnej liczby ludności jest niemożliwe do pomyślenia bez poważnego importu zboża". Moim zdaniem pogląd ten nie tylko nie jest oczywisty, lecz wręcz błędny. Najzupełniej jest możliwe do pomyślenia zmniejszenie się liczby ludności rolniczej przy wzroście ogólnej liczby ludności (rozwijają się miasta) również bez przywozu zboża (wzrasta wydajność pracy rolniczej, co pozwala mniejszej liczbie robotników na wytwarzanie takiej samej lub nawet większej ilości produktu). Możliwy do pomyślenia jest również wzrost ogólnej liczby ludności przy zmniejszeniu się liczby ludności rolniczej i przy zmniejszeniu (lub nieproporcjonalnym wzroście) ilości produktów rolnych - właśnie "możliwe jest do pomyślenia" wskutek pogorszenia przez kapitalizm stanu odżywiania się ludności.

Pan Bułhakow twierdzi, że fakt wzrostu średnich gospodarstw chłopskich w Niemczech od 1882 do 1895 r. - fakt, który Kautsky stwierdza i wiąże z tym, że gospodarstwa te najmniej cierpią wskutek braku robotników - "może zachwiać całą konstrukcją" Kautskiego. Zapoznajmy się więc bliżej z twierdzeniami Kautskiego.

Według danych statystyki rolnej od 1882 do 1895 r. najbardziej wzrosła powierzchnia gospodarstw od 5 do 20 hektarów. W 1882 r. obszar ten wynosił 28,8% ogólnej powierzchni, w 1895 r.- 29,9%. Temu wzrostowi średnich gospodarstw chłopskich towarzyszyło zmniejszenie się areału wielkich gospodarstw chłopskich (20-100 ha; 1882: 31,1%, 1895: 30,3%). "Na widok tych cyfr - mówi Kautsky - raduje się serce wszystkich poczciwych obywateli, którzy upatrują w chłopstwie najpotężniejszą ostoję istniejącego porządku rzeczy. <<A jednak (rolnictwo) się nie porusza!>> - wołają oni z triumfem - <<do niego dogmat Marksa nie ma zastosowania>>" [312]. Wzrost średnich gospodarstw chłopskich interpretuje się jako początek nowego rozkwitu chłopstwa.

"Jest to jednak rozkwit na trzęsawisku" - odpowiada Kautsky tym poczciwym obywatelom. "Wypływa on nie z dobrobytu chłopstwa, lecz z ciężkiej sytuacji całego rolnictwa" (230) [312]. Tuż przed tym Kautsky powiedział, iż "pomimo całego postępu technicznego miejscami [kursywa Kautskiego] można już teraz zauważyć niewątpliwy upadek rolnictwa" (228) [310]. Upadek ten prowadzi na przykład do odrodzenia feudalizmu - do prób przytwierdzania robotników do ziemi i nałożenia na nich określonych powinności. Cóż w tym dziwnego, gdy na gruncie tej "ciężkiej sytuacji" odżywają zacofane formy gospodarki? Cóż więc dziwnego, gdy chłopstwo, różniące się w ogóle od robotników wielkiej gospodarki niższym poziomem potrzeb, większą umiejętnością głodowania i pracowania ponad siły, dłużej wytrzymuje w czasie kryzysu?29j "Kryzys agrarny ogarnia wszystkie warstwy ludności rolniczej, która wytwarza produkty na sprzedaż, nie omijając również średniego chłopstwa" (S. 231) [314].

Zdawałoby się, że wszystkie te twierdzenia Kautskiego są tak jasne, iż niepodobna ich nie zrozumieć. A jednak krytyk najwidoczniej ich nie zrozumiał. Pan Bułhakow nie wypowiada własnego zdania: w jakiś sposób tłumaczy ów wzrost średnich gospodarstw chłopskich, za to Kautskiemu przypisuje pogląd, jakoby "rozwój kapitalistycznego sposobu produkcji prowadził do zagłady gospodarki rolnej". I w tym miejscu pan Bułhakow wybucha: "Twierdzenie Kautskiego o zniszczeniu rolnictwa jest błędne, bezpodstawne, nie udowodnione, przeczy najbardziej podstawowym faktom rzeczywistości" itd. itp.

Na to odpowiemy, że pan Bułhakow zupełnie błędnie przedstawia myśli Kautskiego. Kautsky wcale nie twierdzi, że rozwój kapitalizmu prowadzi do zagłady rolnictwa, lecz twierdzi coś wręcz przeciwnego. Wnioskować na podstawie słów Kautskiego o ciężkiej sytuacji (= kryzysie) rolnictwa, o występującym gdzieniegdzie (notabene) regresie technicznym, wnioskować, że Kautsky mówi o "zniszczeniu", o "zagładzie" rolnictwa, można tylko przy jak najbardziej nieuważnym potraktowaniu dzieła Kautskiego. W rozdziale X, poświęconym specjalnie zagadnieniu konkurencji zamorskiej (tzn. zasadniczej przyczynie kryzysu agrarnego), Kautsky mówi: "Oczywiście [naturlich] kryzys niekoniecznie musi doprowadzić [braucht nicht] do upadku tę gałąź przemysłu, którą ogarnia. Zazwyczaj kryzys powoduje jedynie przewrót w stosunkach własności, nadaje im charakter bardziej kapitalistyczny" (273-274) [371]. Uwaga ta, wypowiedziana w związku z kryzysem, który dotknął przemysłowe gałęzie produkcji rolnej, wyraźnie dowodzi, jaki jest ogólny pogląd Kautskiego na znaczenie kryzysu. W tym samym rozdziale Kautsky jeszcze raz wypowiada ten pogląd również w odniesieniu do całego rolnictwa: "Mimo to nie może być bynajmniej jeszcze mowy o zaniku rolnictwa [Mań braucht deswegen noch lange nicht von einem Untergang der Landwirtschaft zu sprechen]. Jednakże konserwatywny charakter rolnictwa znika nieodwołalnie wszędzie, gdziekolwiek nowoczesny sposób produkcji stanął na pewnych nogach. Uporczywe trzymanie się starego [Das Verharren beim Alten] grozi rolnikowi nieuniknioną zagładą; musi on nieprzerwanie iść za postępem techniki, nieprzerwanie przystosowywać swe gospodarstwo do nowych warunków [...]. Również i na wsi całe życie ekonomiczne, które dotychczas toczyło się z taką bezwzględną jednostajnością, wiecznie tym samym trybem, podlega obecnie ciągłym przewrotom, które są cechą charakterystyczną kapitalistycznego sposobu produkcji" (289) [391]. Pan Bułhakow "nie rozumie", w jaki sposób mogą się godzić tendencje do rozwoju sił wytwórczych rolnictwa z tendencjami do wzmożenia trudności w rolnictwie towarowym. Cóż w tym niezrozumiałego?? Zarówno w rolnictwie, jak i w przemyśle kapitalizm pobudza do kolosalnego rozwoju sił wytwórczych, ale ów rozwój właśnie, im dalej postępuje, tym bardziej zaostrza sprzeczności kapitalizmu, piętrzy przed nim nowe "trudności". Kautsky rozwija jedną z podstawowych idei Marksa, który w sposób kategoryczny podkreślał postępową rolę historyczną kapitalizmu rolniczego (racjonalizowanie uprawy roli, oddzielenie ziemi od rolnika, zwolnienie ludności wiejskiej od stosunków zależności i niewolnictwa itd.), wskazując jednocześnie w sposób nie mniej kategoryczny na zubożenie i ucisk bezpośrednich wytwórców, na niemożliwość pogodzenia kapitalizmu z wymaganiami racjonalnej gospodarki rolnej. Najdziwniejsze jest to, że pan Bułhakow, który twierdzi, że jego "ogólny światopogląd społeczno-filozoficzny jest taki sam jak Kautskiego"29k, nie dostrzega, że Kautsky rozwija tu podstawową myśl Marksa. Czytelnicy czasopisma "Naczało" muszą niechybnie dziwić się temu, jak pan Bułhakow odnosi się do tych podstawowych idei, jak może on, wyznając ten sam światopogląd, mówić: "De principiis non est disputandum"!!?29l Pozwolimy sobie nie wierzyć temu oświadczeniu pana Bułhakowa; uważamy polemikę pomiędzy nim a innymi marksistami za możliwą właśnie wskutek wspólności tych "pryncypiów". Mówiąc, że kapitalizm racjonalizuje rolnictwo, że technikę dostarcza rolnictwu przemysł itp., pan Bułhakow jedynie powtarza jedno z takich "pryncypiów". Niepotrzebnie tylko mówi przy tym: "wręcz przeciwnie". Czytelnicy mogą pomyśleć, że Kautsky jest innego zdania, podczas gdy Kautsky z całą stanowczością i zdecydowaniem rozwija w swej książce właśnie te podstawowe idee Marksa. "To właśnie przemysł - mówi Kautsky - stworzył [...] techniczne i naukowe warunki dla nowej racjonalnej gospodarki rolnej, zrewolucjonizował ją za pomocą maszyn i nawozów sztucznych, mikroskopu i laboratorium chemicznego, i w ten sposób stał się przyczyną przewagi wielkiego gospodarstwa kapitalistycznego nad drobnym gospodarstwem chłopskim pod względem technicznym" (S. 292) [395]. A zatem Kautsky nie popada w sprzeczność, jaką spotykamy u pana Bułhakowa: z jednej strony pan Bułhakow przyznaje, że "kapitalizm [tzn. produkcja przy pomocy pracy najemnej, a więc produkcja nie chłopska, lecz wielka?] racjonalizuje gospodarkę rolną", a z drugiej strony mówi, że "nosicielem tego postępu technicznego nie jest tu bynajmniej wielka produkcja"!

II

Rozdział dziesiąty książki Kautskiego poświęcony jest zagadnieniu konkurencji zamorskiej oraz uprzemysłowieniu rolnictwa. Pan Bułhakow wyraża się nader lekceważąco o tym rozdziale: "Nic szczególnie nowego ani oryginalnego, mniej lub bardziej znane podstawowe fakty" itp., pozostawiając w cieniu zasadnicze zagadnienie dotyczące sposobu rozumienia kryzysu agrarnego, jego istoty i znaczenia. A tymczasem zagadnienie to ma olbrzymią doniosłość teoretyczną.

Z ogólnego poglądu na ewolucję rolnictwa, poglądu sformułowanego przez Marksa i szczegółowo rozwiniętego przez Kautskiego, wynika nieodparcie również pogląd na kryzys agrarny. Istotę kryzysu agrarnego Kautsky upatruje w tym, że rolnictwo Europy, wskutek konkurencji krajów produkujących zboże nadzwyczaj tanio, utraciło możność przerzucania na masy konsumentów tych ciężarów, którymi prywatna własność ziemska i kapitalistyczna produkcja towarowa obarcza rolnictwo. Od tego czasu rolnictwo Europy "ciężary te [...] musi teraz ponosić samo i na tym właśnie polega dzisiejszy kryzys agrarny" (S. 239 [325], kursywa Kautskiego). Głównym z tych ciężarów jest renta gruntowa. W Europie została ona wyśrubowana przez dotychczasowy rozwój historyczny do olbrzymich rozmiarów (zarówno renta różniczkowa, jak i renta absolutna) i utrwalona w cenach ziemi29m. Przeciwnie, w koloniach (w Ameryce, Argentynie itp.), o tyle, o ile pozostają one koloniami, istnieją ziemie niezajęte, które obejmują nowi osadnicy bądź zupełnie darmo, bądź też za znikomą cenę, i w dodatku takie ziemie, których dziewicza żyzność obniża koszty produkcji do minimum. Rzecz całkiem naturalna, że do tej pory kapitalistyczne rolnictwo Europy przerzucało na barki konsumentów nadmiernie wyśrubowaną rentę (w postaci wysokich cen zboża), obecnie zaś ciężar tej renty spada na samych rolników i właścicieli ziemskich, doprowadzając ich do ruiny29n. Tak więc kryzys agrarny zakłócił i nadal zakłóca dawny pomyślny stan kapitalistycznej własności ziemskiej i kapitalistycznej gospodarki rolnej. Kapitalistyczna własność ziemska ściągała do tej pory z rozwoju społecznego coraz większą daninę i utrwalała wysokość tej daniny w cenach ziemi. Obecnie z tej daniny29o musi zrezygnować. Kapitalistyczne rolnictwo wtrącone zostało obecnie w ten sam stan braku równowagi, który właściwy jest kapitalistycznemu przemysłowi, i zmuszone jest przystosowywać się do nowych warunków rynku. Kryzys rolny, podobnie jak wszelki kryzys, rujnuje masy gospodarzy, dokonuje wielkiego przewrotu w ustalonych stosunkach własności, miejscami prowadzi do regresu technicznego, do odżycia średniowiecznych stosunków i form gospodarki, lecz na ogół biorąc przyśpiesza ewolucję społeczną, wypiera patriarchalny zastój z jego ostatnich pozycji, zmusza do dalszej specjalizacji gospodarki rolnej (jeden z podstawowych czynników p ostępu rolniczego w społeczeństwie kapitalistycznym), do stosowania nowych maszyn itp.

Ogólnie biorąc - dowiódł tego Kautsky w IV rozdziale swojej książki na podstawie danych o niektórych krajach - w latach 1880-1890 nawet w Europie Zachodniej nie obserwujemy zastoju w gospodarce rolnej, lecz postęp techniczny. Mówimy - nawet w Europie Zachodniej, gdyż na przykład w Ameryce postęp ten jest jeszcze bardziej wyraźny.

Słowem, nie ma podstaw do tego, by dopatrywać się w kryzysie agrarnym zjawiska hamującego kapitalizm i rozwój kapitalistyczny.


Przypisy

24 Artykuł Lenina "Kapitalizm w rolnictwie (O książce Kautskiego i artykule pana Bułhakowa)" był przeznaczony dla czasopisma "Naczało", ale w związku z jego zaniknięciem został opublikowany w czasopiśmie "Żyzń".

"Żyzń" - czasopismo literackie, naukowe i polityczne, wydawane w Petersburgu w latach 1897-1901. Z czasopismem współpracowali "legalni marksiści" (M. Tuhan-Baranowski, P. Struwe i in.), wybitni pisarze i krytycy (M. Górki, A. Czechów, W. Wieriesajew, S. Skitalec, I. Bunin, E. Sołowjow). Na łamach pisma "Żyzń" opublikowano prace K. Marksa "Płaca, cena i zysk". W czasopiśmie tym zamieszczono również artykuł W. Lenina "Odpowiedź panu P. Nieżdanowowi" (grudzień 1899 rok) (patrz niniejszy tom, s. 147-152).

Czasopismo "Żyzń" zostało zamknięte przez rząd w czerwcu 1901 roku. Wydawanie czasopisma było wznowione za granicą w kwietniu 1902 roku przez socjaldemokratyczną grupę "Żyzń" (W. Boncz-Brujewicz, W. Posse, W. Wieliczkina, G. i M. Kuklinowie i in.). Za granicą ukazało się sześć zeszytów czasopisma, dwanaście numerów dodatku "Listok <<Żyzni>>" oraz sporo samodzielnych publikacji "Biblioteki ŤŹyzniť". Grupa "Żyzń" przejawiała tendencje do odchodzenia od poglądów i taktyki socjaldemokratycznej w kierunku socjalizmu chrześcijańskiego i anarchizmu. W grudniu 1902 roku grupa rozwiązała się, a wydawnictwo uległo likwidacji. - 89

24a K. Kautsky: "Kwestia rolna. O tendencjach współczesnej gospodarki rolnej i polityce rolnej socjaldemokracji". Warszawa 1958.

W tekście obok oznaczonych przez Lenina stron wydania niemieckiego podajemy w nawiasach kwadratowych strony edycji polskiej; w taki sam sposób podajemy również strony tylko polskiego przekładu. W przypadkach gdy Lenin tylko odwołuje się do pracy Kautskiego, nie cytując jej dosłownie - obok cyfr dodajemy wyraz: "por." - Red.

24b Zsumowano tu razem rozmaite maszyny. Wszystkie liczby, jeśli nie podano Innych Źródeł, zostały zaczerpnięte z książki Kautskiego.

24c "Wszystkie te Informacje - uważa pan Bułhakow - można zaczerpnąć z każdego [sic!] podręcznika ekonomii rolnictwa". Nie podzielamy tego optymistycznego poglądu pana Bułhakowa o "podręcznikach". Spośród tych "każdych" weźmy rosyjskie książki pana Skworcowa ("Transport parowy" ("Wpływ transportu parowego na gospodarkę rolną". - Red.)} i pana N. Kabłukowa ["wykłady" ("Wykłady z ekonomii rolnictwa wygłoszone w Uniwersytecie Moskiewskim w roku akad. 1895/96". - Red.), w połowie przedrukowane w "nowej" książce "O warunkach rozwoju gospodarki chłopskiej w Rosji"]. Ani od Jednego, ani od drugiego nie mógłby czytelnik zaczerpnąć wizji tego przewrotu, Jakiego dokonał kapitalizm w rolnictwie, gdyż żaden z nich nie wytycza sobie nawet takiego, celu, Jak przedstawienie ogólnego obrazu przejścia od gospodarki feudalnej do gospodarki kapitalistycznej.

24d W trzecim tomie "Kapitału" Marks wskazał na ten proces (nie analizując jego różnorodnych form w różnych krajach) i stwierdził, że "kapitalistyczny sposób produkcji [. . .] oddziela całkowicie ziemię jako warunek pracy od własności ziemskiej i właściciela ziemskiego" (III, 2, S 156-157. Przekł. ros., 509-510). [Por. K. Marks: "Kapitał", t. III, cz. 2. cyt. wyd., s. 180-181. - Red.].

24eWzrost zadłużenia hipotecznego niekoniecznie, musi świadczyć o złym stanie gospodarki rolnej... Postęp i rozkwit gospodarki rolnej zupełnie tak samo (jak i jej upadek) rausza się również.przejawiać "we wzroście zadłużenia hipotecznego [. . .] po pierwsze dlatego, że wraz z postępem w rolnictwo wzrasta jego zapotrzebowanie na kapitał, po wtóre dlatego, że wzrost renty gruntowej umożliwia rozszerzenie kredytu rolnego" (S. 87) [122].

24fNa s. 124-126 (170-1741 Kautsky opisuje komunę rolną w Ralahine, o której między innymi opowiada czytelnikom rosyjskim również pan Dioneo w nrze 2 czasopisma "Russkoje Bogatstwo" za rok bieżący 25.

25 "Russkoje Bogatstwo" - miesięcznik ukazujący się w latach 1876- 1918 w Petersburgu. Od początku lat dziewięćdziesiątych przeszedł w ręce liberalnych narodników z N. Michajłowskim na czele. Byt to główny organ narodników, który wszczął w 1893 roku jawną krucjatę przeciwko rosyjskim socjaldemokratom. Wypaczając i fałszując marksizm, "Russkoje Bogatstwo" wzorowało się na zachodnioeuropejskich rewizjonistach. Wokół czasopisma "Russkoje Bogatstwo" skupiali się publicyści, którzy w późniejszym czasie stali się wybitnymi członkami partii eserowców, "socjalistów ludowych" i "grup pracy" (trudowików) w dumach państwowych. W dziale literackim czasopisma publikowali swoje utwory także postępowi pisarze - W. Wieriesajew, W. Garszyn, M. Górki, W. Korolenko, A. Kuprin, D. Mamin-Sibiriak, G. Uspienski i in. Od roku 1906 "Russkoje Bogatstwo" staje się organem na poły kadeckiej partii enesowców ("socjalistów ludowych").

"Russkoje Bogatstwo" wielokrotnie zmieniało nazwę ("Sowrie-miennyje Zapiski", "Sowriemiennost"', "Russkije Zapiski"; od kwietnia 1917 roku ponownie - "Russkoje Bogatstwo"). - 105

25aJedyną rzeczą, na której mógłby się oprzeć pan Bułhakow, Jest tytuł którym Kautsky opatrzył pierwszy podrozdział VI rozdziału: ,,a) Wyższość gospodarki wielkiej pod względem technicznym", gdy tymczasem jest tam mowa zarówno o jej technicznej, jak i ekonomicznej przewadze. Czy świadczy to jednak, że Kautsky miesza technikę i ekonomikę? Nawiasem mówiąc, nasuwa się jeszcze pytanie: czy jest jakaś niedokładność w określeniu, które dał Kautsky? Chodzi o to, że celem Kautskiego było przeciwstawienie treści pierwszego i drugiego podrozdziału VI rozdziału: w pierwszym (a) mowa Jest o technicznej wyższości wielkiej gospodarki w kapitalistycznym rolnictwie, toteż obok kwestii korzystania z maszyn i in. figuruje tu na przykład kredyt. Pan Bułhakow Ironizuje: "osobliwa to wyższość techniczna". Ale rira bien qui rira le dernier! (ten się śmieje, kto się śmieje ostatni - Red.). Zajrzyjcie do książki Kautskiego, a przekonacie się, że chodzi mu głównie o ów postęp w technice kredytu (a następnie i w technice handlu), który dostępny Jest jedynie dla wielkiego posiadacza. Przeciwnie, w drugim podrozdziale (b) mowa jest o porównaniu ilości pracy i normy spożycia pracownika w wielkiej i drobnej gospodarce, a więc rozpatruje się tu czysto ekonomiczne różnice pomiędzy gospodarką drobną i wielką. Ekonomika kredytu i handlu jest Jednakowa dla obu, lecz technika - różna.

25bPatrz W. J. Postnikow: "Gospodarstwo chłopskie w południowej Rosji". Por. W. lljin: "Rozwój kapitalizmu w Rosji", rozdz. II, § l (patrz Dzieła wszystkie, t. 3. Warszawa 1984. - Red.).

25cWytwórczość domowa. - Red. 112

25d"Sprawozdanie końcowe Królewskiej Komisji do Spraw Rolnych", s. 34, 358. - Red.

25ePor. W. Iljin: "Rozwój kapitalizmu w Rosji", s. 112, 175, 201 (patrz Dzieła wszystkie, t. 3. Cyt. wyd., s. 146-147, 219-220, 245-247. - Red.).

26 Freetraderzy - przedstawiciele burżuazyjnej ekonomii politycznej, domagający się wolnego handlu i nieingerencji państwa w prywatną działalność gospodarczą. Freetraderstwo powstało w drugiej połowie XVIII wieku w Anglii w okresie przewrotu przemysłowego; odzwierciedlało zainteresowanie burżuazji przemysłowej zniesieniem wysokich ceł wwozowych na zboże i surowce, co stwarzało możliwość obniżania płac robotnikom, a także rozwojem handlu zagranicznego nie krępowanego żadnymi ograniczeniami oraz wykorzystaniem wolności handlu do wyparcia słabszych konkurentów z rynków światowych. Ostoję freetraderstwa w Anglii w latach 1830-1840 stanowili przemysłowcy Manchesteru, dlatego też freetraderów nazywano również "manczesterowcami".

Freetraderstwo znalazło teoretyczne uzasadnienie w pracach A. Smitha i D. Ricarda.

W Rosji poglądy freetraderskie były najbardziej rozpowszechnione wśród tej części obszarników, którzy byli zainteresowani w wolnym zbycie zboża na rynku światowym.

Klasową istotę freetraderstwa ujawnił K. Marks w "Przemówieniu w sprawie wolnego handlu" (1848) i w innych pracach. Nie negując postępowości żądania wolnego handlu, ponieważ przyśpiesza on rozwój kapitalizmu i zaostrza sprzeczności klasowe, Marks dowiódł, że hasło wolnego handlu burżuazja wykorzystuje w celach demagogii społecznej i oszukiwania mas ludowych, maskując w ten sposób swoje dążenie do nieograniczonego wyzysku proletariatu, zniewolenia ekonomicznego krajów słabo rozwiniętych i ekspansji kolonialnej.

Charakterystykę freetraderstwa W. Lenin zawarł w pracy "Przyczynek do charakterystyki romantyzmu ekonomicznego. Sismondi i nasi rodzimi sismondiści" (patrz W. Lenin: Dzieła wszystkie, t. 2. Warszawa 1984, s. 232-244). -115

26aWielkie gospodarstwa kapitalistyczne w Ameryce Północne] (produkujące przeważnie pszenicę), które łączyły ekstensywny system gospodarki ze stosowaniem nowoczesnej techniki maszynowe]. - Red.

27 Mowa o artykule K. Marksa poświęconym krytyce pracy E. de Girardina "Le socialisme et 1'impót" (patrz K. Marks, F. Engels: Dzieła, t. 7. Warszawa 1963, s. 330-343).

Artykuł wydrukowany został w nrze 4 czasopisma "Neue Rheini-sche Zeitung. Politisch-okonomische Revue", które ukazało się w maju 1850 roku. Pismo to było wydawane przez K. Marksa w 1850 roku w Hamburgu i stanowiło kontynuację "Neue Rheinische Zeitung". - 120

27aPor. "Rozwój kapitalizmu w Rosji", rozdz. II, § XII, s. 120 (Dzieła wszystkie, t. 3. Cyt. wyd., s. 155-156. - Red.). Oblicza się, że we Francji około 75% robotników rolnych posiada własną ziemie. Tamże Inne przykłady.

27bDrobnomieszczańskiego. - Red.

27cPodkreślamy "ogólnie biorąc", gdyż nie można oczywiście zaprzeczyć, że w poszczególnych wypadkach nawet te gospodarstwa o minimalne] powierzchni mogą dostarczać wiele produktów i przynosić duży dochód (winnice, ogrody itp.). Cóż Jednak powiedzielibyście o takim ekonomiście, który lekceważyłby gospodarcze znaczenie faktu pozbawienia wielu rosyjskich chłopów możliwości posiadania koni, przytaczając, powiedzmy, jako przykład sytuację podmoskiewskich ogrodników, którzy i bez koni mogą niekiedy prowadzić racjonalną i dochodową gospodarkę rolną?

27dW przypisie na s. 15 pan Bułhakow mówi, że Kautsky powtarza błąd popełniony przez autorów książki o cenach zbóż28, sądząc, że olbrzymia większość ludności wiejskiej nie jest zainteresowana w cłach na zboże. Z tą opinią również nie możemy się zgodzić. Autorzy książki o cenach zbóż popełnili mnóstwo błędów (na które niejednokrotnie wskazywałem we wspomnianej wyżej książce), Jednakże w stwierdzeniu faktu, że masa ludności nie jest zainteresowana w wysokich cenach zboża, nie ma żadnego błędu. Błędne jest jedynie to, że z faktu, iż nie leży to w interesie masy, wyciąga się bezpośredni wniosek, że nie leży to w interesie całego rozwoju społecznego. Panowie Tuhan-Baranowski i Struwe słusznie wskazali, że kryterium oceny wysokości cen zboża powinno stanowić to, czy szybciej lub wolniej prowadzą one do wypierania odrobków przez kapitalizm, czy posuwają naprzód rozwój społeczny. Jest to kwestia stanu faktycznego, którą rozstrzygam inaczej niż Struwe. Sądzę, że fakt zwolnienia tempa rozwoju kapitalizmu w rolnictwie wskutek niskich cen bynajmniej nie został udowodniony. Przeciwnie, bardzo szybki wzrost przemysłu budowy maszyn rolniczych oraz przyspieszenie specjalizacji rolnictwa wskutek spadku cen zboża dowodzi, że niskie ceny posuwają naprzód rozwój kapitalizmu w rosyjskim rolnictwie (por. "Rozwój kapitalizmu w Rosji", s. 147, przypis 2, w rozdz. III, § V). [Patrz Dzieła wszystkie, t. 3. Cyt. wyd., s. 189. - Red.]. Spadek cen zboża wywiera głęboki, przeobrażający wpływ na całokształt pozostałych stosunków w gospodarce rolnej.

Pan Bułhakow powiada: "Jednym z ważnych warunków intensyfikacji uprawy jest podniesienie cen zboża" (to samo mówi pan P. S. w "Przeglądzie wewnętrznym", s. 299 tego samego zeszytu czasopisma "Naczało"). Nie jest to ścisłe. Marks udowodnił w VI dziale III tomu "Kapitału", że produkcyjność dodatkowych wkładów kapitału w ziemię może się obniżać, ale może się również podnosić; przy obniżce cen zboża renta może spadać, ale może również wzrastać (por. K. Marks: "Kapitał", t. III, cz. 2. Cyt. wyd., s. 177-199. - Red.). Tak wiec intensyfikacja może być - w różnych okresach historycznych i w różnych krajach - wynikiem zupełnie odmiennych okoliczności, niezależnie od poziomu cen zboża,

28 Chodzi o dwutomowy zbiór pt. "Wlijarije urożajew i chlebnych cen na niekotoryje storony russkogo narodnogo choziajstwa", opracowany przez grupę autorów reprezentujących kierunek liberalno-burżuazyjny i narodnicki, pod redakcją prof. A. Czuprowa i A. Pos-nikowa (1897). Lenin zapoznał się z tą publikacją na zesłaniu i poddał ją krytyce w książce "Rozwój kapitalizmu w Rosji". - 123

28aPan Bułhakow przytacza jeszcze bardziej szczegółowe dane, lecz nie wnoszą one absolutnie nic do danych Kautskiego, wykazując ten sam wzrost liczby gospodarstw w jednej grupie wielkich właścicieli i zmniejszenie się powierzchni gruntów.

28bSpadek z 16 986 101 hektarów w tej kategorii do 16 802 115, czyli o całe... 1,2%! Nieprawdaż, jak przekonywająco przemawia to za "agonią" wielkiej gospodarki, której to "agonii" dopatruje się tu pan Bułhakow?

28cW rzeczywistości kuriozum stanowi uwaga pana Bułhakowa, że wzrost liczby urzędników świadczy, być może, o wzroście przemysłu rolnego, lecz w żadnym razie (!) o wzrastającej intensywności wielkiej gospodarki. Myśmy sądzili dotychczas, że jedną z najważniejszych form wzrostu intensywności jest wzrost przemysłowych gałęzi produkcji rolnej (który szczegółowo opisał i którego ocenę dal Kautsky w rozdziale X).

28dKarger, cyt. przez Kautskiego. S. 45 [67]. 128

29 Fideikomis - forma prawa spadkowego, którą wielcy właściciele ziemscy zachowali dla najbardziej uprzywilejowanych członków rodziny. Na podstawie tego prawa majątek przypada! tylko jednemu członkowi rodziny (zazwyczaj najstarszemu synowi spadkodawcy), który jednak nie mógł tego majątku ani zbywać, ani uszczuplać.

Anerbenrecht - chłopska odmiana fideikomisu, pozostawiająca właścicielowi ziemskiemu nieco większą swobodę w rozporządzaniu dziedziczoną posiadłością ziemską, lecz również zakazująca dzielenia spadku. - 130

29aKautsky wypowiedział się stanowczo przeciwko wszelkim średniowiecznym ograniczeniom we wprowadzaniu ziemi do obrotu handlowego, przeciwko majoratom (fideikomisom i Anerbenrecht), przeciwko popieraniu średniowiecznej chłopskiej wspólnoty (S. 332) [4281 itp.

29bPor. również S. 214 [291], gdzie Kautsky mówi o roli kapitałów miejskich w racjonalizacji rolnictwa.

29cNiech czytelnik porówna z przytoczonym w tekście wyraźnym stwierdzeniem Kautskiego następującą "krytyczną" uwagę pana Bułhakowa: "Jeśli Kautsky uważa za wyzysk w ogóle odstępowanie zboża przez jego bezpośrednich producentów ludności nierolniczej" itd. Trudno uwierzyć, by krytyk, który choćby odrobinę uwagi poświęcił zaznajomieniu się z książką Kautskiego, mógł napisać to "jeśli"!

29dJest samo przez się zrozumiale, że pogląd zakładający konieczność zlikwidowania przeciwieństwa pomiędzy miastem a wsią w społeczeństwie, zrzeszonych wytwórców bynajmniej nie przeczy przyznaniu historycznej postępowej roli odpływowi ludności z rolnictwa do przemysłu. Miałem już sposobność mówić o tym w innym miejscu ("Szkice", s. 81, przypis 69). (Patrz Dzieła wszystkie, t. 2. Warszawa 1984, s. 211, przypis. - Red.).

29eDlatego w praktycznej części książki Kautsky zaleca wprowadzenie sanitarnej inspekcji zwierząt gospodarskich i warunków ich chowu (S. 397) [534].

29f"Rozwój kapitalizmu w Rosji", rozdz. I, § 2 i rozdz. VIII, § 2. (Patrz Dzieła wszystkie, t. 3. Cyt. wyd. - Red.).

29gPan Bułhakow, powołując się na tę okoliczność, mówi, że "liczba ludności rolniczej może ulegać względnemu [kursywa jego] spadkowi również wtedy, gdy rolnictwo znajduje się w stanie rozkwitu". Nie tylko "może", ale w społeczeństwie kapitalistycznym nieuchronnie musi. . . "Względny spadek [liczby ludności rolniczej] wskazuje tu Jedynie [sic!] na wzrost nowych gałęzi pracy społecznej" - konkluduje pan Bułhakow. To "jedynie" jest bardzo dziwne. Nowe gałęzie przemysłu odciągają od rolnictwa właśnie "najenergiczniejsze i najinteligentniejsze siły robocze". Wynika z tego, że już ten jeden wzgląd wystarczy, by uznać ogólne twierdzenie Kautskiego za całkowicie prawdziwe; by to ogólne twierdzenie (kapitalizm odciąga od rolnictwa najenergiczniejsze i najinteligentniejsze siły robocze) było prawdziwe, zupełnie wystarczy względny spadek liczby ludności wiejskiej.

29hPor. K. Marks: "Kapitał", t. III, cz. 2. Cyt. wyd., s. 203-204. - Red.

29iPatrz Dzieła wszystkie, t. 3. Cyt. wyd., s. 17-18 i 513-514. - Red.

29j"Gospodarstwa małe - mówi Kautsky w innym miejscu - trwają bardziej uporczywie na straconych pozycjach. Gzy to jednak stanowi o wyższości drobnego gospodarstwa, w to wolno powątpiewać" (S. 134) [185].

Wskażemy przy okazji dane, które całkowicie potwierdzają pogląd Kautskiego, mianowicie dane Koeniga, który szczegółowo opisał w swej książce ("Die Lagę der englischen Landwirtschaft. . ." Jena 1896, von Dr. P. Koenig) [Dr F. Koenig: "Położenie rolnictwa angielskiego. . ." Jena 1890. - Red.] sytuację rolnictwa angielskiego w kilku najbardziej typowych hrabstwach. Spotykamy tu mnóstwo wypowiedzi o nadmiernej pracy i niedostatecznym spożyciu ze strony drobnych rolników w porównaniu z robotnikami najemnymi, natomiast nie znajdujemy wypowiedzi przeciwnych. Dochodowość drobnych gospodarstw - czytamy na przykład - jest uzyskiwana dzięki "ogromnej [ungeheuer] pracowitości i oszczędności" (88); zabudowania drobnych rolników są gorsze (107); drobni właściciele ziemscy (yeoman farmer) znajdują się w gorszych warunkach niż dzierżawcy (149); "sytuacja drobnych właścicieli ziemskich jest w najwyższym stopniu godna pożałowania (w Lincolnshire); ich mieszkania są gorsze od mieszkań robotników w wielkich farmach, a niektóre są zupełnie nędzne. Pracują ciężej i dłużej niż zwykli robotnicy, zarabiają natomiast mniej. 2yją gorzej i jedzą mniej mięsa [. . .], ich synowie i córki pracują bez zapłaty i ubierają się nędznie" (157). "Drobni farmerzy pracują jak niewolnicy, w lecie często od godz. 3 rano do 9 wieczorem" (sprawozdanie Chamber of Agriculture [izby rolniczej. - Red.] w Bostonie, S. 158). "Niewątpliwie - mówi pewien wielki farmer - szary człowiek [der kleine Mann], który posiada mało kapitału i wykonuje całą pracę rękami członków rodziny, może bardzo łatwo zredukować wydatki domowe, podczas gdy wielki farmer musi żywić swych parobków równie dobrze w latach pomyślnych, jak i w niepomyślnych" (218). Drobni farmerzy (w Irshire) "są ogromnie [ungeheuer] pracowici; ich żony i dzieci pracują nie mniej, a często więcej niż robotnicy dniówkowi; mówią, że dwoje z nich zrobi w ciągu dnia tyle co trzej robotnicy najemni" (231). "Życie drobnego dzierżawcy, który musi [pracować przy pomocy swej rodziny - to istny żywot niewolnika" (253).

"Ogólnie biorąc [. . .] drobni farmerzy lepiej, jak się zdaje, przetrwali kryzys niż wielcy, nie świadczy to jednak o większej dochodowości drobnych farm. Przyczyna tkwi, naszym zdaniem, w tym, że drobny gospodarz [der kleine Mann] korzysta z bezpłatnej pomocy swojej rodziny [. ..]. Zazwyczaj [. . .] cała rodzina drobnego farmera pracuje w jego gospodarstwie [...]. Dzieci otrzymują utrzymanie i tylko w wyjątkowych wypadkach określoną dzienną zapłatę" (277-278) itd. itp.

29kJeśli chodzi o światopogląd filozoficzny, to nie wiemy, czy wypowiedź pana Bułhakowa nie mija się z prawdą. "Wydaje się, że Kautsky nie jest zwolennikiem filozofii krytycznej, tak jak pan Bułhakow.

29l"Na temat zasad nie dyskutuje się". - Red.

29mNa temat tego procesu wyśrubowywania renty i utrwalania jej patrz trafne uwagi Parvusa: "Rynek światowy a kryzys rolny". Parvus solidaryzuje się z Kautskim w zasadniczych poglądach na kryzys i na kwestię rolną w ogóle.

29nParvus: wym. praca, a. 141. Cyt. w czasopiśmie "Naczało" nr 3, s. 117; recenzja książki Parvusa (patrz niniejszy tom, s. 58-59. - Red.). Dodajmy, że również inne "trudności" rolnictwa towarowego, które ciążą nad Europą, obarczają kolonie w nieporównanie mniejszym stopniu.

29oRenta absolutna jest wynikiem monopolu. "Na szczęście wzrost renty absolutnej napotyka pewne granice [...]. Do niedawna wykazywała ona w Europie - tak samo jak renta różniczkowa - stają tendencję zwyżkową [. ..]. Jednakże konkurencja zamorska dokonała poważnego wyłomu w tym monopolu. Nie mamy. natomiast żadnych podstaw do przypuszczenia, że wskutek konkurencji zamorskiej ucierpiała w Europie renta różniczkowa. Poza niektórymi okręgami Anglii nie widzimy nigdzie ziemi leżącej odłogiem [. ..]. Ale renta gruntowa absolutna spadła, co wyszło na dobre [zu gute gekommen] przede wszystkim klasom pracującym" (S. 80. Por. także S. 328) [112 i 440].


[Powrót na stronę główną] [Powrót do spisu prac Lenina]