Wkład Lwa Trockiego do rozwoju teorii marksizmu i rewolucyjnego ruchu robotniczego

Rewolucja w kraju opóźnionego rozwoju kapitalistycznego (teoria „permanentnej rewolucji”)

Do końca XIX wieku, póki ruch robotniczy na większą skalę rozwijał się głównie w państwach przodujących w rozwoju technicznym i ekonomicznym, perspektywa rewolucji robotniczej (równoznacznej z socjalistyczną) była jasna i w zasadzie jednoznaczna. Miała to być rewolucja, która obali, zniesie ustrój kapitalistyczny. Dokonują zaś jej robotnicy, czy też przede wszystkim oni - oni też przejmą w swe ręce władzę państwową i użyją jej dla stworzenia takiego społeczeństwa, które opierać się będzie na zasadzie: każdy pracuje wedle swoich możliwości, otrzymuje zaś środki na utrzymanie według swojej pracy, tj. proporcjonalnie do jej wyników, efektów. Władza państwowa, demokratycznie sprawowana przez robotników, stosować będzie przymus wobec naruszających lub usiłujących naruszyć taki porządek społeczny, bądź też popełniających innego rodzaju przestępstwa, tzw. pospolite. W miarę upływu czasu te nowe warunki bytu społecznego sprawią, że usiłowania naruszenia tego porządku będą słabnąć a i przestępczość pospolita, jako że jej źródłem są krzywdzące warunki życiowe, będzie zanikała, zaś produkcja dóbr materialnych - zwiększała się. Zmiany te łącznie spowodują, że - z jednej strony - zanikać będą represyjne funkcje aparatu państwowego, a więc - jak to określono w terminologii marksistowskiej - nastąpi obumieranie państwa, a produkcja i podział jej części przeznaczonej na konsumpcję w rosnącym stopniu opierać się będzie na zasadzie: każdy według swoich możliwości - każdemu według jego potrzeb. W ten sposób powstanie społeczeństwo komunistyczne, społeczeństwo bezpaństwowe. Oczywistością wówczas było, że taka rewolucja równocześnie, bądź w krótkich odstępach czasu wybuchnie - i zwycięży - tam, gdzie robotników jest najwięcej i gdzie są najlepiej zorganizowani, a więc w najbardziej ekonomicznie rozwiniętych państwach kapitalistycznych - w Europie Zachodniej i w Niemczech. Podobnie przecież działo się podczas poprzedniej rewolucji europejskiej - była nią Wiosna Ludów w 1848 roku. Dopiero z tych krajów - tak to sobie wyobrażano - rewolucja robotnicza przeniesie się prawie natychmiast - tak jak w roku 1848 - do innych, mniej uprzemysłowionych. Taką kolejność wydarzeń, mniej czy bardziej wyraźnie, widział m.in. również polski ruch robotniczy.

Przewidywania te wychodziły więc z założenia, że rewolucja początkowo zwycięży w krajach, gdzie klasa robotnicza staje się coraz większą częścią społeczeństwa, jego większością, gdyż na skutek postępu technicznego odsetek innych ludzi pracy - chłopów i drobnych rzemieślników - odpowiednio maleje, przy czym proces koncentracji kapitału sprawia, że burżuazja staje się wprawdzie coraz bogatsza, lecz równocześnie zmniejsza się również jej liczebność. W tak rozwijającym się społeczeństwie, w którym robotnicy stają się coraz silniejszą jego większością, kwestia formy sprawowania władzy po rewolucji nie wywoływała sporów w partiach robotniczych. Niemal milcząco uznawano, że będzie nią nadal demokracja formalna, co najwyżej skorygowana na sposób, jaki pokazała Komuna Paryska 1871 r. Wobec tego, że robotnicy, jako większość społeczeństwa, będą wtedy mieli również większość w organach przedstawicielskich (parlament, rady miejskie, gminne, itp.) będą więc sprawowali niejako dyktaturę, toteż ich władza - tak rozumowano - będzie dyktaturą proletariatu, a więc - czego nigdy dotąd w przeszłości nie było - dyktaturą większości nad mniejszością. Ponieważ ówcześnie w każdym kraju istniała jedna tylko partia robotnicza (socjalistyczna) - a jeśli nawet było ich więcej, to programowo głosiły potrzebę zjednoczenia się, jako że opierały się na jednej ideologii - nie istniał więc problem programowej, „konstytucyjnej” jednopartyjności, czy wielopartyjności. Bo przecież większość w ciałach przedstawicielskich będą mieli robotnicy - a więc członkowie i sympatycy jednej partii - zaś przedstawiciele innych klas i warstw, odpowiednio członkowie innych partii, będą w mniejszości. Kwestia wielopartyjności robotniczej jeszcze nie mogła się wtedy pojawić, gdyż rywalizujący z socjalistycznymi partiami robotniczymi anarchizm formalnie i oficjalnie partii nie tworzył i wręcz zaprzeczał potrzebie ich istnienia, zaś żaden inny kierunek polityczny nie prowadził wtedy systematycznej działalności wśród robotników. Dopiero w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku pierwsze w tym kierunku kroki podjęła rodząca się wtedy chrześcijańska demokracja, która do końca wieku nie stała się jednak poważniejszym rywalem partii socjalistycznych.

Tymczasem w Rosji, kraju rządzonym jeszcze na sposób feudalny, burzliwie rozwijał się przemysł i wraz z nim klasa robotnicza. Co więcej, rozwój ten doprowadził do technicznej i geograficznej koncentracji przemysłu, wyższej nawet niż na Zachodzie. Wśród ogromnego morza ludności chłopskiej powstały więc stosunkowo potężne ilościowo wyspy robotników, i to pracujących w wielkich zakładach przemysłowych, co niezmiernie sprzyjało kształtowaniu się bojowej świadomości robotniczej i formowaniu się rewolucyjnego ruchu robotniczego. Nie mógł on jednak biernie przyjąć perspektywy zachodnioeuropejskich (włącznie z niemiecką) partii socjalistycznych, gdyż oznaczałoby to skazanie się na bierne wyczekiwanie na zachodnią rewolucję i - tymczasem - ograniczenie się do walki o drobne ustępstwa ekonomiczne ze strony pracodawców. Takie wnioski rzeczywiście wyciągnął z sytuacji niewielki odłam rosyjskiego ruchu robotniczego - tzw. ekonomiści. Tymczasem robotnicy walczący nawet o owe drobne ustępstwa natykali się nie tylko na opór ze strony właścicieli zakładów pracy, kapitalistów, lecz stawali twarzą w twarz z aparatem państwowym, przede wszystkim z policją i żandarmerią, które nie tylko w toku konfliktu ekonomicznego (strajku itp.) bezpośrednio występowały w obronie interesów kapitalisty, lecz „profilaktycznie” przeszkadzały jakimkolwiek próbom organizowania się robotników. Dobrowolne zrzeszanie się dla obrony swoich interesów było bowiem zarazem sprzeczne z całym systemem ustrojowym carskiej Rosji - państwa feudalnego absolutyzmu. Rosyjski ruch robotniczy znalazł się więc w położeniu, które - jeśli chciał się rozwijać - zmuszało go do walki o obalenie istniejących porządków politycznych, istniejących feudalnych stosunków władzy, do walki o swobody obywatelskie dla wszystkich mieszkańców państwa w ogóle - a więc o to, co gdzie indziej wywalczyły już rewolucje burżuazyjne, dokonane przez tzw. stan trzeci, czyli burżuazję i kierowane przez nią warstwy ludowe, i to w okresie zanim jeszcze ukształtowała się odrębna klasa robotnicza i jej partia polityczna. Tego rodzaju swobody korzystne były dla wszystkich grup społeczeństwa - za wyjątkiem panującej warstwy feudałów. Robotnicy, również zainteresowani w takiej przemianie, stanowili jednak niewielką tylko część społeczeństwa. Jakże więc mieliby tego dokonać sami tylko? Czy mogli do tego znaleźć sprzymierzeńców? Niektórym innym klasom i warstwom także nie odpowiadał ustrój carskiego absolutyzmu. Lecz jedne z nich - jak burżuazja czy inteligencja - przeważnie nastawione były na osiągnięcie pomyślnych dla siebie zmian drogą nierewolucyjną, poprzez kompromis z caratem, inne zaś - jak chłopi - z racji swej terytorialnej dekoncentracji (rozproszenia) i niskiego stopnia świadomości społecznej nie były zdolne do samodzielnego podjęcia walki rewolucyjnej o obalenie caratu.

Tymczasem dojrzewał wielki rewolucyjny kryzys społeczny i polityczny carskiej Rosji. Jego wyraźną zapowiedzią był chaotyczny strajk w lipcu 1903 r. na południu państwa carów. Pokazał on, że masowy strajk proletariatu przeradzający się w zbrojne powstanie będzie podstawową metodą walki w nadciągającej rewolucji rosyjskiej (wybuchła też już w 1905 roku). W obliczu tego nieuchronnie zbliżającego się przełomu, rosyjski ruch robotniczy, którego organizacyjnym wyrazem była Rosyjska Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza Rosji (RSDPRR), starał się udzielić odpowiedzi na węzłowe dla niego i całego społeczeństwa pytanie. Lecz właśnie na tle jej udzielenia wynikł w nim zasadniczy rozłam na mienszewików i bolszewików, zaś rozwój wydarzeń w toku rewolucji 1905 r. rozłam ten jeszcze pogłębił. W toku rewolucji obie frakcje RSDPRR zgodnie głosiły „doprowadzenie rewolucji do końca”. Zakładało to obalenie caratu i przejęcie władzy państwowej przez rewolucyjną siłę społeczną. Lecz przez jaką? Mienszewicy odpowiadali: przez burżuazyjną demokrację, bolszewicy - przez proletariat i chłopstwo.

Formuła mienszewicka była formalistycznym frazesem, bowiem termin „burżuazyjna demokracja” nie wskazuje na żadną realnie istniejącą, konkretną i odczuwalną siłę społeczną. Jest to jedynie kategoria pozahistoryczna, stworzona przez publicystów na podstawie redukcji i analogii - coś w rodzaju formuły algebraicznej. Ponieważ rewolucja ma zostać doprowadzona do końca, a jest ona rewolucją burżuazyjną (taką zaś we Francji u schyłku XVIII w. doprowadzili do końca demokratyczni rewolucjoniści, jakobini) więc - jak z takiego rozumowania mienszewików wynikało - rewolucja rosyjska może władzę przekazać tylko rewolucyjno-burżuazyjnej demokracji, tj. partii konstytucyjnych demokratów (kadetów). To proste, wydawałoby się, rozwiązanie, w praktyce okazywało się prawie że kwadraturą koła. Rozwój siły i znaczenia socjalistycznej partii robotniczej stał się bowiem główną przeszkodą dla zwycięstwa rewolucji burżuazyjnej, gdyż burżuazja z obawy przed tą partią dążyła do kompromisu z caratem. W tej sytuacji mienszewicy dochodzili do wniosku, że partia ta powinna w Rosji odegrać rolę, której nie może podołać „burżuazyjna demokracja”, tj. nie działać jako samodzielna partia proletariatu, lecz jako rewolucyjna agentura burżuazji, myśląca o zwycięstwie burżuazji. Jasne jest, że wstąpienie partii robotniczej na taką drogę skazałoby ją na niemoc, na los lewicy liberalizmu. Albowiem społeczne przyczyny słabości „burżuazyjnej demokracji”, ów jej strach przed siłą robotników są równocześnie źródłem siły i autorytetu partii socjalistycznej. Żadnymi manewrami, w rodzaju wyrzeczenia się przez nią postulatów robotniczych, nie daje się tchnąć w burżuazję ducha rewolucji. Pozostawałaby zatem konkluzja - mienszewicy bali się ją sformułować, - że tylko walka klasowa proletariatu, który swemu rewolucyjnemu kierownictwu podporządkuje masy chłopskie, zdolna jest „doprowadzić rewolucję do końca”. Lecz mienszewicy byli zdania, iż stosunki społeczne Rosji nie dojrzały do przemian socjalistycznych, wobec czego władza proletariatu byłaby więc największym nieszczęściem.

Z kolei bolszewicy głosili, iż dla zwycięstwa rewolucji rosyjskiej konieczna jest wspólna walka proletariatu i chłopstwa. Jednak taka koalicja, która zwyciężyłaby w rewolucji burżuazyjnej, byłaby niczym innym, jak tylko rewolucyjno-demokratyczną dyktaturą proletariatu i chłopstwa. Zaś treścią jej działalności - twierdzili - będzie demokratyzacja stosunków ekonomicznych i politycznych w granicach określonych faktem prywatnej własności środków produkcji. Mówili więc o zasadniczej różnicy między socjalistyczną dyktaturą proletariatu a demokratyczną - tj. burżuazyjno-demokratyczną - dyktaturą proletariatu i chłopstwa. Ten zabieg logiczny, ściśle formalny, służył zamazaniu sprzeczności zachodzącej pomiędzy niskim poziomem sił wytwórczych w Rosji i ewentualnym panowaniem klasy robotniczej. Przewrót socjalistyczny prowadziłby - argumentowali - do politycznego krachu partii socjalistycznej. Natomiast przejęcie władzy przez koalicję robotników i chłopów stanowi jedyną alternatywę wobec władzy carskiej. Możliwe to będzie, gdy proletariat świadom będzie tego, iż ustanowiona przez tę koalicję dyktatura ma charakter demokratyczny. Krótko mówiąc, rozwiązanie to upatrywało wyjście ze sprzeczności pomiędzy interesem klasowym proletariatu, tj. zniesieniem prywatnej własności środków produkcji i obiektywnymi warunkami kraju (niski stopień rozwoju sił wytwórczych) w politycznym i społecznym samoograniczeniu się proletariatu. Decydującą w tym rolę miała odegrać świadomość klasy robotniczej, iż rewolucja, w której odgrywała ona czołową rolę, jest rewolucją burżuazyjną. Tak więc wyjście z realnych sprzeczności bolszewicy upatrywali w ascezie klasowej, której źródłem byłaby nie wiara religijna, lecz schemat „naukowy”. Śmiało można było założyć, iż taka idylla quasi-marksistowskiej ascezy rozpadłaby się natychmiast po ustanowieniu „demokratycznej dyktatury”. Bowiem proletariat, niezależnie od tego pod jakim sztandarem doszedłby do władzy, natychmiast zetknie się z problemem bezrobocia. I niewiele pomoże mu w tym przypadku wyjaśnienie różnicy pomiędzy dyktaturą proletariatu a demokratyczną robotniczo-chłopską. Znajdując się u władzy musi natychmiast w tej czy innej formie, w rodzaju robót publicznych, zająć się zabezpieczeniem bezrobotnych na koszt państwa. To zaś natychmiast wzmaga walkę gospodarczą, wywołuje falę strajkową itd. Kapitaliści reagują na to zamykaniem swoich zakładów pracy, zaczynają głosić, iż demokratyczna dyktatura nie dotrzymuje swoich zobowiązań, gdyż wychodzi poza reformy demokratyczne i narusza ich własność prywatną. Zaś rząd robotniczo-chłopski w obliczu zamkniętych fabryk okazuje się zmuszony otworzyć je i rozpocząć w nich produkcję na rachunek państwa. W przeciwnym razie utraci poparcie robotników. Lecz postępując tak, otwiera drogę do socjalizmu i tym samym przestaje być ową „demokratyczną dyktaturą”. Z kolei na drodze uspołecznienia środków produkcji też niewiele osiągnąłby, gdyż wspomniany niski poziom rozwoju sił wytwórczych stanie na przeszkodzie pełnemu zaspokojeniu potrzeb robotników. W ten sposób znów pojawia się owo widmo sprzeczności nierozwiązalnych w skali kraju zacofanego gospodarczo.

Sprzeczności te rzeczywiście zaczęły się ujawniać w praktyce walki politycznej w toku rewolucji 1905 r., już w okresie wznoszenia się fali rewolucyjnej, między 22 stycznia (demonstracja petersburska organizowana przez popa Hapona) a powszechnym strajkiem październikowym. Przemyślenia związane z analizą bieżących wydarzeń doprowadziły wtedy Lwa Trockiego do wypracowania nowego poglądu na charakter i perspektywę rozwoju rewolucji w Rosji. Doszedł on wtedy do wniosku, iż rewolucja rosyjska, stawiająca sobie bezpośrednie zadania burżuazyjne - w rodzaju zapewnienia wszystkim swobód obywatelskich i ustanowienie republiki, by nie zakończyć się przegraną, nie może ograniczyć się do tych zadań. Spełnić zaś nawet ich tylko nie da się w żaden inny sposób, jak przez przejęcie władzy przez proletariat. Jeśli zaś on właśnie weźmie ją w swe ręce - wówczas rewolucja wyjdzie poza swoje burżuazyjne ramy. Właśnie dla utrwalenia jej zwycięstwa, awangarda proletariacka musi już na samym początku sprawowania władzy jak najmocniej wkroczyć, wtrącić się nie tylko w feudalne, lecz również w burżuazyjne stosunki własności. Przez to zaś dojdzie do starcia między proletariatem i nie tylko tymi wszystkimi partiami politycznymi burżuazji, którym na początku walki rewolucyjnej udzielał poparcia, lecz również z szerokimi masami chłopstwa, dzięki pomocy którego doszedł do władzy. Owe konflikty, w jakie popada rząd robotniczy państwa gospodarczo zacofanego, z przygniatającą większością ludności chłopskiej, mogą zostać rozwiązane tylko w skali międzynarodowej, przez światową rewolucję proletariacką. Jeśli więc zwycięski proletariat Rosji na skutek konieczności historycznej rozsadzi ciasne burżuazyjno-demokratyczne ramy rewolucji rosyjskiej, to - z kolei - okaże się zmuszony przełamać również jej ramy narodowo-państwowe, tj. będzie musiał świadomie dążyć do tego, żeby rewolucję rosyjską uczynić prologiem, wstępem do proletariackiej rewolucji światowej.

Koncepcja ta, po raz pierwszy sformułowana i uzasadniona przez Trockiego w druku w 1908 r. na łamach „Przeglądu Socjaldemokratycznego” - teoretycznego organu Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy (SDKPiL), partii, na czele której stała Róża Luksemburg, została niebawem nazwana teorią permanentnej rewolucji. Stanowiła ona pierwszy wyłom w powszechnie dotąd panujących w partiach robotniczych poglądach na przebieg przyszłej rewolucji socjalistycznej. W szerszym bowiem aspekcie teoretycznym teoria permanentnej rewolucji oznaczała, że proletariat również w kroju zacofanym gospodarczo, w kraju opóźnionym w rozwoju kapitalizmu, jeśli zaistniały już w nim stosunki kapitalistyczne, może zrobić pierwszy krok w kierunku obalenia kapitalizmu i budowy społeczeństwa socjalistycznego. Uczynić się to da za pomocą rewolucji proletariackiej dokonanej w sojuszu z rewolucyjnym chłopstwem i na nim się opierającej. Jednak ów pierwszy krok ku socjalizmowi może zostać utrwalony tylko wówczas, kiedy ta rewolucja proletariacka rozszerzy się na inne państwa; przede wszystkim na jedno bądź więcej państw rozwiniętego kapitalizmu. Tylko one bowiem rozporządzają takim społecznym bogactwem, jakiego wymaga budowa społeczeństwa socjalistycznego. W ten sposób zarazem zachowała swoją wagę dawna teza o priorytetowej dla stworzenia ustroju socjalistycznego roli rewolucji w rozwiniętych państwach kapitalistycznych.

Lenin, który w tych latach zwalczał rozmaite poglądy Trockiego, doszedł w 1915 roku do konkluzji w jakimś stopniu zbieżnej z teorią permanentnej rewolucji, czy z jej niektórymi fragmentami. W artykule opublikowanym w numerze 41 pisma „Socjał-Demokrat” (wydawanego za granicą przez bolszewików), sformułował nowatorską w stosunku do dotychczasowych poglądów partii socjalistycznych tezę: „Nierównomierność rozwoju ekonomicznego i politycznego - oto bezwzględne prawo kapitalizmu. Stąd wynika, że możliwe jest zwycięstwo socjalizmu początkowo w niewielu, lub nawet w jednym, z osobna wziętym, kraju kapitalistycznym. Zwycięski proletariat tego kraju po wywłaszczeniu kapitalistów i zorganizowaniu u siebie produkcji socjalistycznej, przeciwstawiłby się pozostałemu światu, światu kapitalistycznemu, pociągając na swą stronę klasy uciskane innych krajów, wzniecając w nich powstanie przeciwko kapitalistom, występując w razie konieczności nawet siłą zbrojną przeciwko klasom wyzyskującym i ich państwom” (W. Lenin, Dzieła, t. 21, s. 361). Niebawem dołączył do tych sformułowań tezę o możliwości przerwania panowania kapitału w kraju będącym jego najsłabszym ogniwem, a więc m.in. w Rosji.

W konsekwencji ta ewolucja poglądów zaowocowała wpierw tezami kwietniowymi z 1917 r. Lenina, mówiącymi już nie o demokratycznej dyktaturze robotników i chłopów, lecz o rewolucji socjalistycznej, czyli o dyktaturze proletariatu, jako pilnym zadaniu klasy robotniczej Rosji i partii bolszewików, zaś wkrótce potem - zjednoczeniem się Trockiego i popierającej go organizacji robotniczej z tą partią.

Teorię permanentnej rewolucji potwierdziła rewolucja rosyjska 1917 roku. Nie mogła bowiem zakończyć się ustanowieniem ustroju burżuazyjno-demokratycznego. Żeby zwyciężyć, musiała przekazać władzę w ręce klasy robotniczej. Toteż ani zdobycie przez klasę robotniczą Rosji władzy w październiku 1917 r. w wyniku powstania zbrojnego nie było improwizacją, ani też nieco późniejsza nacjonalizacja zakładów przemysłowych nie była - jak to niektórzy „myśliciele” usiłowali i usiłują dowieść - błędem popełnionym przez rząd robotniczy. Jedno i drugie było bowiem dla klasy robotniczej koniecznością - jeśli nie chciała nadal żyć w upadlających ją warunkach absolutyzmu caratu i jego zacofanej biurokratycznej kliki.

Marksizm i oparty na nim ruch polityczny są w swych analizach konkretne - cechuje je internacjonalizm i myślenie w kategoriach szerszych aniżeli jedno państwo, w kategoriach globalnych. Dlatego teoria permanentnej rewolucji, aczkolwiek opierała się na analizie społecznych i politycznych stosunków rosyjskich i ówcześnie dotyczyła strategii i taktyki rosyjskiej partii oraz perspektyw rewolucji rosyjskiej, stała się jeszcze przed wybuchem I wojny światowej w sierpniu 1914 roku przedmiotem walki politycznej, która wykroczyła poza szeregi socjalistów rosyjskich, jako ważny element walki, toczącej się wokół kwestii społecznego charakteru przyszłej rewolucji rosyjskiej; była ona żywo dyskutowana w kołach lewicy ówczesnego ruchu robotniczego. Karol Kautsky, który wtedy jeszcze nie wycofał się całkowicie z pozycji tej lewicy, podzielał poglądy Trockiego. Również Franciszek Mehring, inny wybitny działacz niemieckiego ruchu robotniczego i jego znany historyk, opowiadał się za punktem widzenia wyrażonym w teorii permanentnej rewolucji. W tym kręgu działaczy i teoretyków rozumiano też, iż zachowuje ona ważność również w odniesieniu do tych innych krajów, tkwiących jeszcze wprawdzie w stosunkach półfeudalnych, bądź nawet feudalnych, w których powstała, bądź dopiero rodzi się i rozwija w zacofanym otoczeniu nowożytna klasa robotnicza. Były to zarazem państwa przeważnie półkolonialne, ekonomicznie i politycznie całkowicie uzależnione od mocarstw imperialistycznych. Toteż dyskusja wokół teorii permanentnej rewolucji ponownie rozgorzała wraz z wzniesieniem się po I wojnie światowej w koloniach i krajach na wpół kolonialnych fali walki antykolonialnej i zarazem antyimperialistycznej. Pierwszą większą sposobnością do wznowienia owej dyskusji stał się rozwój wydarzeń w Chinach w latach dwudziestych. W analizie tych wydarzeń i wnioskach w sprawie strategii i taktyki proletariatu tego kraju i jego partii komunistycznej Trocki kierował się teorią permanentnej rewolucji.

Rewolucja socjalistyczna w kraju półkolonialnym

Marksizm dziewiętnastowieczny niewiele uwagi udzielał koloniom i państwom półkolonialnym. Z racji panujących w nich stosunków przedkapitalistycznych oraz braku liczniejszych zastępów robotniczych nie przewidywał możliwości wybuchu tam rewolucji w ogóle, tym bardziej zaś rewolucji ukierunkowanej na przemiany socjalistyczne. Zresztą, panował w kołach socjalistycznych pogląd, iż owe kraje muszą wpierw przejść przez stadium kapitalizmu, by dojrzały do przemian socjalistycznych.

Życie jednak względnie nieoczekiwanie postawiło na porządku dnia sprawę rewolucji w kraju półkolonialnym, jakim były ówczesne Chiny. Tu bowiem istniały, zwłaszcza w regionach nadmorskich, poważne enklawy kapitalistyczne z rodzimym proletariatem, również przemysłowym. W lipcu 1921 roku została założona Komunistyczna Partia Chin (KPCh). W tym czasie przybrały też na sile nastroje antyimperialistyczne wśród ludności miast portowych, w których zaczęła się organizować młoda, lecz wybitnie bojowa klasa robotnicza. Nieliczna jeszcze i skupiająca prawie wyłącznie intelektualistów partia komunistyczna zdołała po kilku latach swego istnienia zostać faktycznym kierownikiem ruchu robotniczego.

Kraj był wtedy nieoficjalnie podzielony między imperializmem brytyjskim, francuskim, północnoamerykańskim i japońskim. Natomiast niemiecki i rosyjski, które poprzednio również odgrywały sporą rolę, zostały wyeliminowane przez tamte jeszcze przed 1919 r. W pierwszym przypadku stanowiło to konsekwencję przegranej wojny światowej, w drugim - rewolucji. Każde z tych czterech mocarstw imperialistycznych miało własną strefę wpływów i popierało swego barona, „dowódcę wojskowego”, bądź swój „rząd narodowy Chin”. Tak więc Wielka Brytania zaopatrywała w broń, pieniądze i doradców Wu Pej-fu - najważniejszego dowódcę wojskowego w Chinach Środkowych, który zbrojnie opanował tereny leżące nad rzeką Jangcy, podczas gdy Czang Co-lin, dowódca wojskowy Mandżurii, otrzymywał podobne świadczenia od Japonii. Pomniejsi gangsterzy wojskowi - każdy związany z jednym z pozostałych mocarstw imperialistycznych panowali w pozostałych częściach kraju.

Kanton i jego zaplecze były częściowo wyjątkiem od tej reguły, tu bowiem Sun-Jat-Sen, ojciec chińskiego nacjonalizmu, dzięki wysuniętemu przez siebie programowi niezależności narodowej, modernizacji gospodarki i reform społecznych zdobył sobie poparcie ludności. Jego partia Kuomintang, była do roku 1922 grupą dość bezkształtną, nie rozporządzającą większymi wpływami a zależną od tolerancji tamtejszych „postępowych” dowódców wojskowych.

Przywódcy Kuomintangu zawarli następnie układ z rządem Związku Radzieckiego, który począwszy od 1924 r. zaczął przysyłać do Kantonu doradców i dostarczać broń. Dzięki temu Kuomintang stał się scentralizowaną partią, która rozporządzała w miarę zdolną do walki armią. Ponadto, począwszy od 1922 r., kierownictwo Międzynarodówki Komunistycznej (MK) kierowało funkcjonariuszy aparatu KPCh do Kuomintangu w charakterze jego „indywidualnych członków”. Trzej u nich weszli nawet w skład kierownictwa tej partii. Taka polityka MK spotkała się ze sprzeciwem ze strony KPCh. W praktyce bowiem partia komunistyczna okazała się przez takie postępowanie Międzynarodówki związana z Kuomintangiem i odeń uzależniona.

Wczesnym latem 1925 r. wybuchła w Szanghaju potężna fala strajkowa. Zaczęło się od walk ekonomicznych. Jednak represje stacjonujących w mieście obcych oddziałów wojskowych - znaczną część Szanghaju zajmowały eksterytorialne koncesje (settlements) państw imperialistycznych z własną administracją, sądownictwem, zamorskimi garnizonami wojskowymi - oraz policji szybko tę akcję robotniczą upolityczniły. Nastąpiła reakcja łańcuchowa - doszło do wystąpień robotniczych w innych wielkich miastach Chin Środkowych i Południowych z Kantonem i Hongkongiem włącznie. Do roku 1927 przeżywał ten ruch masowy okresy przypływów i odpływów. W pewnych momentach dochodziło nawet do sytuacji dwuwładzy - kierowane przez KPCh komitety strajkowe odgrywały rolę drugiego rządu. Równocześnie zaś w wielu ważnych prowincjach rozpoczęły się powstania chłopskie a rządy dowódców wojskowych zaczęły się chwiać. W tej sytuacji Kuomintang korzystając z poparcia KPCh usiłował te rządy zaatakować i obalić, przejmując władzę i nie przeprowadzając żadnych rzeczywistych przemian społecznych. Korzystał przy tym do tego stopnia z poparcia Rządu Radzieckiego i MK, iż wiosną 1926 r. został on nawet przyjęty do niej na prawach partii sympatyzującej!

Trocki był wtedy jeszcze członkiem Biura Politycznego Rosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików), jakkolwiek już całkowicie pozbawionym możliwości wywierania bezpośredniego wpływu na jej politykę. Już w kwietniu 1926 roku domagał się wycofania KPCh z Kuomintangu. Jego pierwsza poważniejsza publiczna krytyka chińskiej polityki RKP(b) i MK ukazała się w druku we wrześniu tegoż roku.

Twierdził w niej, iż

„walka rewolucyjna w Chinach weszła od 1925 r. w nową fazę, którą cechuje przede wszystkim czynny udział szerokich warstw proletariatu. Równocześnie zaś chińska burżuazja handlowa i ściśle z nią związane elementy inteligencji politycznie skręcają na prawo, zajmują wrogą postawę wobec strajków, komunistów i Związku Radzieckiego. Jest oczywiste - wskazywał Trocki - iż w świetle tego nowego faktu bezwarunkowo musi się postawić kwestię wprowadzenia korektury do stosunku między KPCh i Kuomintangiem. Ruch na lewo mas robotników chińskich jest faktem równie bezspornym, jak przesuwanie się na prawo chińskiej burżuazji. Wobec tego zaś, że Kuomintang opiera się zarówno na politycznym jak i organizacyjnym zjednoczeniu robotników i burżuazji, odśrodkowa siła walki klasowej nieuchronnie go teraz musi rozerwać [...]

Udział KPCh w Kuomintangu - argumentował Trocki - był całkowicie słuszny w okresie, kiedy KPCh nie była niczym innymi jak tylko towarzystwem propagandowym, które się jedynie przygotowywało do przyszłej samodzielnej działalności politycznej, równocześnie jednak chciało brać udział w toczącej się walce narodowowyzwoleńczej [...] Gwałtowne przebudzenie się proletariatu chińskiego, jego bojowość i niezależne od innych grup społecznych organizowanie się - wszystko to są niezaprzeczalne gołe fakty. W tej sytuacji zadaniem komunistów jest wywalczenie sobie kierowniczej roli w coraz bardziej stającej się świadomą klasie robotniczej, oczywiście nie po to, żeby ją odciągnąć od walki narodowo-rewolucyjnej, lecz przeciwnie - żeby zatroszczyć się o to, by przejęła na siebie rolę zdecydowanego bojownika wraz z aspiracją do politycznego kierownictwa masami chińskimi... Wiara w to, iż mądrym manewrowaniem, bądź dobrymi radami zdobędzie się w ramach Kuomintangu poparcie drobnomieszczaństwa, to czystej wody utopia. KPCh łatwiej zdoła wywrzeć bezpośredni, bądź pośredni wpływ na drobnomieszczaństwo miejskie i wiejskie (czyli chłopstwo), im bardziej sama będzie silna, tj. w im większym stopniu pozyska sobie klasę robotniczą. To zaś jest możliwe tylko wtedy, gdy będzie niezależną partią klasową, prowadzącą klasową politykę” (Programm und Platform der linken Opposition. Die wirkliche Lage in Russland. Dortmund 1976, Intartlit, s. 219).

Dla Stalina i jego zwolenników propozycje te były nie do przyjęcia. Wszak ich polityką było popieranie za wszelką cenę Kuomintangu; KPCh powinna była wobec tego podporządkować się Kuomintangowi. W ten sposób Stalin chciał zabezpieczyć dalsze istnienie w Chinach Południowych wypróbowanego sojusznika Związku Radzieckiego, sojusznika, który na dalszą metę ewentualnie mógłby przejąć władzę w całych Chinach (myślenie kategoriami państwowo-burżuazyjnymi).

Teoretycznym uzasadnieniem tej polityki była nowa wersja tezy o demokratycznej dyktaturze. Chińska rewolucja - argumentowano tu, puszczając w zapomnienie całe doświadczenie rosyjskie - jest rewolucją burżuazyjną i z tego powodu jej celem musi być ustanowienie demokratycznej dyktatury proletariatu i chłopstwa. Żeby utrzymać niezbędny do tego celu blok robotniczo-chłopski, konieczne jest ograniczenie się do „postulatów demokratycznych”. Rewolucji socjalistycznej miano nie stawiać na porządek dnia. Uzasadnienie tej linii politycznej wymagało jednak przezwyciężenia innego rodzaju trudności: Kuomintang - co było oczywiste - nie był partią chłopską. Zaradzono temu, dowodząc, że jest on partią skupiającą w sobie blok czterech klas społecznych (burżuazji, drobnomieszczaństwa miejskiego, robotników i chłopów).

„Co to w ogóle oznacza - pytał Trocki - blok czterech klas? Czy kiedykolwiek przedtem spotkaliście w literaturze marksistowskiej to pojęcie? Jeśli burżuazja prowadzi za sobą pod burżuazyjnym sztandarem masy uciskane i dzięki temu przywództwu zdobywa władzę państwową - to nie jest to żaden blok, tylko dokonywany przez burżuazję polityczny wyzysk uciskanych mas”. (A. Nove, An Economic History of the USSR, London 1965, Penguin, s. 206).

„W rzeczywistości - dowodził Trocki - burżuazja skapituluje przed imperialistami. Dlatego Kuomintang nieuchronnie odegra reakcyjną rolę. Burżuazja chińska jest wystarczająco realistyczna i na dodatek dostatecznie obeznana z międzynarodowym imperializmem, że rozumie, iż rzeczywiście poważna walka z nim wymaga takiego porywu mas rewolucyjnych, który będzie zagrażał jej samej [...] Jeśli od pierwszego kroku począwszy, uczyliśmy robotników Rosji, by nie wierzyli w gotowość i zdolność liberalizmu do obalenia caratu, to powinniśmy to uczucie nieufności w nie mniejszym stopniu zaszczepić również robotnikom chińskim. Nowa, całkowicie fałszywa teoria Stalina i Bucharina o «immanentnie» rewolucyjnym nastawieniu burżuazji krajów-kolonii jest w swej wymowie przekładem mienszewizmu na język polityki chińskiej...” (L. Trotzki, Die vierte Internationale und die USSR. Die Klassennatur des Sowjetstaates. Prag 1933, s. 18-19).

Następstwa są znane. W marcu 1926 r., Czang Kaj-szek, militarny przywódca Kuomintangu, poprowadził swoją pierwszą ofensywę przeciwko lewicy w Kantonie. Pod naciskiem Związku Radzieckiego KPCh poddała się. Kiedy armia Czanga rozpoczęła swoją „Północną Wyprawę”, siły regionalnych dowódców wojskowych zostały zniszczone falą powstań robotniczych i chłopskich.

KPCh, ze swej strony, wciąż usiłowała dochować wierności blokowi i przeszkodzić „wybrykom”. Zanim w marcu 1927 r. Czang wkroczył do Szanghaju, tamtejszych dowódców wojskowych już pokonał strajk powszechny i kierowane przez KPCh powstanie. Czang wydał rozkaz rozbrojenia robotników i KPCh nie stawiała temu żadnego oporu. Następnie, już w kwietniu, została ona obezwładniona a przywódcy ruchu robotniczego straceni. Potem w Kuomintangu nastąpił rozłam gdyż przywódcy cywilni nie bez racji obawiali się, iż Czang chce zaprowadzić dyktaturę wojskową. Powołali więc własny rząd w Wuhanie.

Komintern teraz domagał się, żeby KPCh poparła ów „lewicowy” rząd burżuazyjny w Wuhanie. Ten zaś oddał do jej dyspozycji teki ministrów pracy i rolnictwa. Przywódca owego „lewicowego” reżymu Wang Czing-wej jakiś czas wykorzystywał komunistów, następnie zaś przeprowadził przeciwko nim własną ofensywę. KPCh musiała zejść do podziemia i krok za krokiem traciła swoje masowe zaplecze w miastach. Mimo to, przy każdej decydującej konfrontacji z rządem wuhańskim - posłuszna wskazówkom opanowanego przez duet Stalin-Bucharin kierownictwa Międzynarodówki Komunistycznej - wykorzystywała swój z takim wysiłkiem uzyskany autorytet, by przekonywać robotników, żeby nie stawiali żadnego oporu Kuomintangowi.

Następnie kierownictwo RKP(b) dokonało zwrotu. Bynajmniej nie dlatego, iż wyciągnęło dla siebie jakąś naukę z doświadczeń chińskich, lecz w związku z walką o władzę wewnątrz partii. Rządzącej nią grupie Stalina-Bucharina pilnie potrzebne było jakieś zwycięstwo w Chinach, by na XV Zjeździe Partii w grudniu 1927 r. móc przeciwstawić się krytyce ze strony opozycji. Zresztą grupa ta podejmowała już kroki zmierzające do usunięcia opozycji z partii. Dlatego KPCh po nakazanych jej wielokrotnych kapitulacjach przed Kuomintangiem, teraz została zmuszona do przygotowania przeciwko niemu puczu.

Heinz Neuman, nowy emisariusz MK, pojechał do Kantonu i tam usiłował na początku grudnia zainscenizować przewrót. KPCh rozporządzała jeszcze poważnymi siłami w podziemiu. Pięć tysięcy komunistów, przeważnie robotników kantońskich wzięło udział w powstaniu. Wybuchło ono jednak bez jakiegokolwiek politycznego przygotowania terenu, bez uprzedniej w tym kierunku agitacji. Szerokie masy robotnicze w ogóle nie zostały do niego wciągnięte. Komuniści pozostali izolowani. Ta Komuna Katońska trwała mniej więcej tyle, co paryskie powstanie Ludwika Augusta Blanqui'ego rozpoczęte 12 maja 1839 r., zaledwie kilka godzin. W obu przypadkach przyczyny tego były jednakowe. Pucz został podjęty, nie biorąc w rachubę poziomu walki klasowej i świadomości klasy robotniczej. Toteż walczący robotnicy zostali teraz zmasakrowani jeszcze bardziej, aniżeli w marcu tegoż roku w Szanghaju. KPCh przestała istnieć w Kantonie.

W ten sposób doświadczenie walki robotniczej ponownie potwierdziło słuszność teorii permanentnej rewolucji, tyle tylko, że - w przeciwieństwie do Rosji - Chiny dostarczyły dowodów negatywnych. Niestosowanie się do tej teorii doprowadziło w Chinach do klęski ruchu robotniczego. Tym samym panowanie imperializmu zostało przedłużone.

Załóżmy jednak, że KPCh poszłaby tą samą drogą, co bolszewicy po kwietniu 1917 r. Czy rzeczywiście możliwa była rewolucja proletariacka w kraju tak zacofanym, jakim były Chiny lat dwudziestych? Trocki pozostawił tę kwestię otwartą.

„Pytanie odnośnie «niekapitalistycznych» dróg rozwoju Chin - pisał on - postawił w określonej formie już Lenin. Dla niego, podobnie jak dla nas, było i jest truizmem, iż rewolucja chińska, pozostawiona jej własnym siłom, tj. bez bezpośredniej pomocy zwycięskiego proletariatu ZSRR oraz pomocy klasy robotniczej wszystkich krajów postępowych może się zakończyć tylko uzyskaniem szerokich możliwości dla kapitalistycznego rozwoju kraju i pomyślniejszych warunków dla ruchu robotniczego [...] Lecz, po pierwsze, nieuniknioność kapitalistycznej drogi rozwoju wcale nie została udowodniona; po drugie zaś - i ten argument jest dla nas nieporównanie istotniejszy - burżuazyjne zadania można w różny sposób rozwiązać” (L. Trotsky, The Workers State, Thermidor and Bonapartism. Writings 1934-1935, New York 1971, s. 166-167).

Są to kwestie o kapitalnym znaczeniu. Bowiem w drugiej połowie naszego wieku jesteśmy świadkami wielu rewolucji na terenach mniej czy bardziej ekonomicznie zacofanych - na Kubie, w Zanzibarze (obecnie część Tanzanii), w krajach Półwyspu Indochińskiego, w Angoli. Z całą pewnością nie były to żadne rewolucje proletariackie, lecz również nie były to rewolucje burżuazyjne, przynajmniej w ich klasycznym kształcie.

Analiza stalinizmu

Marzenie o społeczeństwie bezklasowym i rzeczywiście wolnym jest bardzo stare. Toteż Marks bynajmniej nie był pierwszym komunistą, lecz właśnie on oparł swój komunizm na zupełnie nowej idei. Można ją zwięźle streścić w sposób następujący: nadzieje i marzenia najbardziej postępowych myślicieli minionych (przedprzemysłowych) pokoleń były każdorazowo utopijne w tym znaczeniu, że były niemożliwe do urzeczywistnienia. Przezwyciężenie społeczeństwa klasowego wyzysku i ucisku staje się możliwe dopiero wtedy, gdy rozwój sił wytwórczych i wydajność pracy osiągają określony poziom.

Wraz z rozwojem kapitalizmu przemysłowego poziom ten został rzeczywiście osiągnięty. Można już uniknąć społeczeństwa klasowego i jego zła pod warunkiem, że kapitalizm zostanie obalony. Teraz staje się możliwe istnienie społeczeństwa bezklasowego, które opierać się będzie na względnym nadmiarze dóbr. Kapitalizm stworzył ponadto warstwę proletariatu przemysłowego, który może takie społeczeństwo stworzyć.

Takie idee-poglądy były - przynajmniej do wybuchu I wojny światowej w 1914 r. - oczywistością dla rewolucjonistów marksistowskiego rodowodu. Ale społeczeństwo, które wyrosło z rosyjskiej Rewolucji Październikowej - więc z obalenia kapitalizmu - zarówno w swoim wcześniejszym stadium rozwoju, jak i później, miało niewiele wspólnego z obrazem społeczeństwa socjalistycznego i państwa robotniczego, jak je zarysował Marks w swojej pracy „Wojna domowa we Francji” i Lenin w „Państwie i rewolucji”. W kilka lat po tej rewolucji wytworzyła się z niej niesłychana tyrania.

Ten rozwój wydarzeń stał się dla ruchu robotniczego nieszczęściem. Istnienie początkowo jednego, obecnie zaś wielu państw, które nazywają siebie socjalistycznymi, w rzeczywistości zaś są odrażającą karykaturą socjalizmu, stało się jednym z głównych czynników - może nawet najważniejszym - które pozwoliły „zachodniemu” kapitalizmowi nadal pozostawać przy życiu.

Prawicowi agitatorzy i propagandziści twierdzą, że stalinizm jest nieuniknionym następstwem wywłaszczenia klasy kapitalistów. Socjaldemokratyczna propaganda natomiast nie wychodzi poza twierdzenie, iż stalinizm jest nieuniknionym następstwem „bolszewickiego centralizmu”, Stalin zaś, rzekomo, naturalnym i jedynym legalnym następcą Lenina.

W przeciwieństwie do jednych i drugich Trocki był pierwszym przywódcą robotniczym i teoretykiem, który, posługując się metodę materializmu historycznego, usiłował szczegółowo przeanalizować przebieg Rewolucji Październikowej i jej późniejsze zwyrodnienie w postaci stalinizmu. Jeśli nawet w toku tej analizy popełnił takie czy inne przeoczenia, a nawet błędy - mimo to - stanowi ona punkt wyjściowy dla wszystkich choćby nieco poważniejszych marksistowskich analiz stalinizmu.

Wojna domowa i komunizm

W 1920 r., pod koniec prawie czteroletniej wojny domowej w polityce gospodarczej rządu radzieckiego dokonał się zwrot o 180 stopni: rząd zamierzał przejść od gospodarczego systemu „komunizmu wojennego” do tzw. „Nowej Polityki Ekonomicznej” (NEP). Komunizm wojenny polegał na całkowitym scentralizowaniu wszystkich sił produkcyjnych na rzecz produkcji dyktowanej potrzebami toczącej się wojny. Zarazem za pomocą państwowych skrajnych środków przymusu „równomiernie” dzielono między wszystkich głód i biedę. W ten sposób realizowano przynajmniej zasadę jakiejś równości czy sprawiedliwości społecznej. NEP przewidywał pewien odwrót od tego systemu prymitywnego komunizm ubóstwa w kierunku systemu „kapitalizmu państwowego”, jak to określił Lenin. Przygotowując ów zwrot gospodarczy Lenin analizował społeczny rozwój Rosji.

„Proletariatem - stwierdził Lenin w referacie wygłoszonym 17 X 1921 r. - nazywamy klasę trudniącą się wytwarzaniem dóbr materialnych w przedsiębiorstwach wielkiego przemysłu kapitalistycznego. Ponieważ wielki przemysł kapitalistyczny legł w gruzach, ponieważ fabryki i zakłady przemysłowe stanęły - proletariat przestał istnieć. Niekiedy zaliczano go formalnie do proletariatu wielkoprzemysłowego ale faktycznie nie miał on więzów ekonomicznych z wielkim przemysłem”. (W. I. Lenin, Dzieła, t. 33, s. 51).

Wojna światowa, a następnie wojna domowa zniszczyły przemysł rosyjski już poprzednio - w porównaniu z zachodnim - nadzwyczaj słaby. Od Rewolucji Październikowej do zawartego w marcu 1918 r. w Brześciu traktatu pokojowego, rewolucyjna Rosja znajdowała się w stanie wojny z Niemcami, Austro-Węgrami i Turcją. Ledwie ta wojna się zakończyła, już w następnym miesiącu pierwsza z alianckich armii interwencyjnych, japońska, wylądowała we Władywostoku i natychmiast wkroczyła na Syberię. Dopiero w listopadzie 1922 r. ostatecznie się stamtąd wycofała. W ciągu tych lat na terytorium rewolucyjnej Republiki Rad dłużej bądź krócej znajdowały się oddziały wojskowe czternastu rozmaitych armii zagranicznych (w tym również północnoamerykańskiej, brytyjskiej i francuskiej). Obce państwa uzbrajały „białych” generałów i okazywały im pomoc. W szczytowym momencie zbrojnej interwencji, latem 1919 r., terytorium pozostające pod władzą Republiki Rad obejmowało jedynie europejskie tereny Rosji Centralnej oraz pojedyncze, stale zagrożone enklawy w pozostałych częściach dawnego państwa rosyjskiego. Latem 1920 r., kiedy „białe armie” już w zasadzie zostały pokonane, musiano jeszcze ćwierć wszystkich zapasów zboża posyłać Armii Zachodniej, która przeciwstawiała się ofensywie wojsk polskich.

W tych latach ludność miejska uciekała na wieś, ci zaś, którzy pozostali, cierpieli głód. Ludność Moskwy zmniejszyła się prawie o połowę, Piotrogrodu - więcej niż o połowę. Utrzymać w ruchu zdołano tylko część przemysłu, ważną z punktu widzenia potrzeb wojskowych. Ale nawet i to osiągano kosztem niczym nie ograniczonej gospodarki rabunkowej środkami produkcyjnymi, zużycia maszyn i narzędzi niczym nie równoważono.

W takiej sytuacji proletariat rosyjski się rozpadł. Zresztą i przed rewolucją był znikomą mniejszością społeczeństwa przeważnie rolniczego.

Wszystkie te fakty są znane, a odpowiednie liczby łatwo dostępne. Można je znaleźć np. w pracy rzetelnego angielskiego historyka konserwatywnego E. H. Carra o rewolucji rosyjskiej (istnieje jej przekład niemiecki). W 1921 r. produkcja przemysłowa Rosji Radzieckiej stanowiła około jednej ósmej produkcji przemysłu państwa rosyjskiego w 1913 r., ostatnim przedwojennym roku, która przecież w porównaniu do produkcji Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych wyglądała dość żałośnie.

Proletariat więc jako taki „przestał istnieć”. Jakże więc rzecz się miała z proletariacką dyktaturą i proletariatem jako klasą panującą?

Rewolucja zdołała przeżyć jedynie dzięki olbrzymim wysiłkom rewolucyjnej dyktatury, której zdolność mobilizacyjna przewyższyła podobny wysiłek dyktatury jakobińskiej we Francji w 1793 r. Lecz osiągnięto to kosztem spustoszenia całej gospodarki. Zarazem zaś rewolucja rosyjska pozostała odosobnione, izolowana. W 1921 r., gdy wreszcie na terytorium Republiki Rad nie stały - z wyjątkiem Dalekiego Wschodu - obce wojska, a „białe armie” kontrrewolucji już zostały pokonane i zlikwidowane (znaczna część ich członków udała się na emigrację), powojenna fala rewolucyjna w Europie już opadła.

Społeczne konsekwencje tych zjawisk, zwłaszcza ich zbiegu, były niezmiernie doniosłe. Tzw. komunizm wojenny lat 1918-1921 był w istocie szczególnie brutalną i brutalizującą formą rozwoju gospodarki oblężonego kraju. Jej najważniejszymi cechami była przymusowa rekwizycja zboża u chłopów, niczym nie ograniczona gospodarka rabunkowa zakładami przemysłowymi, powszechny obowiązek służby wojskowej oraz w ogóle zarządzenia przymusowe we wszystkich prawie dziedzinach życia, mające jeden cel - zwyciężyć w wojnie o przetrwanie.

Przed rewolucją system wielkiej własności ziemskiej stanowił gwarancję, że większość wyprodukowanego zboża trafi do miast. Ubodzy chłopi i dzierżawcy część swoich zbiorów musieli oddawać starej klasie panującej - wielkim właścicielom ziemskim, bądź będącemu faktycznie ich własnością państwu - jako czynsz dzierżawny, odsetki od pożyczek i innych długów, podatki oraz inne daniny. Ta zaś sprzedawała je miejskim kupcom zbożowym. Po załamaniu się starych porządków, ta droga zboża do miast przestała istnieć. Chłopi produkowali teraz dla wyżywienia się lub wymiany na potrzebne im towary. Ponieważ jednak przemysł w ogromnym stopniu był zrujnowany - prawie że nie było artykułów przemysłowych, które można byłoby wymienić u chłopów na żywność. Stąd wzięły się w latach komunizmu wojennego obowiązkowe dostawy.

W kraju przeważnie chłopskim, jakim była ówczesna Rosja, rewolucja dlatego zdołała przeżyć, że masy chłopskie popierały ją, raz czynnie, innym razem biernie. Po zakończeniu wojny domowej uznały one, że już mało co mogą uzyskać od nowego porządku społecznego. Powstania w 1921 r. w Kronsztadzie i Tambowie pokazały, iż chłopstwo, jak również pewna część resztek klasy robotniczej, występuje przeciwko nowej władzy i reprezentowanemu przez nią systemowi gospodarczo-społecznemu.

Proklamowana w 1921 r. Nowa Polityka Ekonomiczna uwzględniała tę sytuację. Więc, po pierwsze, w miejsce samowolnych rekwizycji artykułów spożywczych ustanowiono stały podatek od gospodarstw chłopskich płacony zbożem, gdyż w czasach komunizmu wojennego pieniądze do tego stopnia się zdewaluowały, iż stały się bezwartościowymi papierkami. Po drugie, umożliwiono odrodzenie się prywatnego handlu i prywatnej drobnej produkcji towarowej. Natomiast przemysł kluczowy pozostał w rękach państwa. Po trzecie, zaoferowano zagranicznemu kapitałowi założenie fabryk i prowadzenie tzw. koncesji, czyli przekazanych mu zakładów, w których mógłby on uprawiać normalny kapitalistyczny wyzysk siły roboczej i osiągać zyski. W tej dziedzinie niewiele się jednak udało - kapitaliści okazali się zbyt podejrzliwi. Po czwarte, co było szczególnie ważne - wprowadzono ścisłe przestrzeganie zasady rentowności w całym prawie przemyśle upaństwowionym oraz surową politykę finansową i pieniężną, której podstawą był pieniądz mający pokrycie w złocie. Miało to na celu zarówno ustabilizowanie emisji banknotów, jak i narzucenie dyscypliny rynkowej przedsiębiorstwom upaństwowionym i prywatnym.

Środki, jakie zastosowano w latach 1921-1928 rzeczywiście doprowadziły do ożywienia gospodarczego - początkowo dość słabego, później szybkiego. Toteż w latach 1926-1927 produkcja przemysłowa osiągnęła poziom 1913 r., a w niektórych przypadkach nawet go przekroczyła. W sektorze artykułów spożywczych wzrost produkcji był powolniejszy. Wprawdzie i tu zwiększała się ona, lecz chłopi, już nie wyzyskiwani - jak to się działo w 1913 r. - mogli większą, niż przed rewolucją, część swej produkcji sami konsumować. Dlatego też w miastach było jeszcze bardzo mało artykułów spożywczych.

Wobec tego, iż ożywienie gospodarcze osiągnięto mechanizmami kapitalistycznymi, bądź quasi-kapitalistycznymi, towarzyszyły temu odpowiednie zjawiska społeczne. Victor Serge doskonale opisał, jak to wygląd miast, w których rzekomo panowali rewolucjoniści, coraz bardziej odbiegał od wszelkich wyobrażeń o socjalizmie:

„Dokładnie jak w czasach kapitalistycznych pieniądz był motorem wszystkiego. W wielkich miastach półtora miliona bezrobotnych otrzymywało zasiłki. Zasiłki, które nie wystarczały [...] Na naszych oczach odradzały się dawne klasy społeczne. Na samym dole bezrobotni otrzymywali 24 ruble miesięcznie, wysoko na górze np. inżynier-fachowiec w dziedzinie budowy maszyn otrzymywał 800 rubli miesięcznie, a między nimi znajdował się funkcjonariusz partyjny z pensją 222 rubli miesięcznie, który jednak ponadto otrzymywał bezpłatnie rozmaite świadczenia materialne. Rosła olbrzymia przepaść pomiędzy dobrobytem nielicznych a nędzą tysięcy”. (V. Serge, From Lenin to Stalin, New York 1973, s. 39).

Po szczytowej depresji w 1921 r. klasa robotnicza ilościowo - pod wpływem NEP-u - przychodziła do siebie. Nie powracała jednak do sił w sensie politycznym. Nie była w stanie naruszyć potęgi biurokratów, nepmanów i kułaków. Główną rolę odgrywał w tym bicz masowego bezrobocia - w Rosji Radzieckiej znacznie wówczas dotkliwszego, aniżeli w kapitalistycznych państwach Europy.

Państwo robotnicze z naroślami biurokratycznymi

Daleko już posunął się upadek klasy robotniczej, gdy pod koniec 1920 r. w RKP(b) rozwinęła się tzw. dyskusja o związkach zawodowych. Powierzchownie sprawę traktując, wyglądało, iż kwestią sporną był problem, czy robotnicy muszą się organizować w związki zawodowe, żeby się bronić przed własnym państwem. Lecz właściwy przedmiot sporu był znacznie poważniejszy: czy państwo robotnicze 1918 roku w ogóle jeszcze istnieje? Demokrację systemu radzieckiego w praktyce zburzyła już wojna domowa. Partia „uwolniła się” od konieczności posiadania poparcia większości klasy robotniczej. Rady Delegatów stały się już tylko kauczukowymi stemplami pieczętującymi decyzje partyjne. A partia zastąpiła demokrację militaryzacją i polityką rekwizycji.

Opozycja Robotnicza w RKP(b), ze Szlapnikowem, Sapronowem i innymi na czele przeciwstawiała się takiemu kierunkowi rozwoju. Domagała się „autonomii” dla związków zawodowych, potępiała panowanie partii w państwie i domagała się „kontroli robotniczej nad produkcją” (dawny postulat partyjny). Gdyby RKP(b) zrealizowała te żądania, istniejący system sprawowania władzy rozpadłby się. Zarówno bowiem szczątki klasy robotniczej, jak i - w coraz większym stopniu - masy chłopskie - a stanowiły one przygniatającą większość ludności - były teraz obojętnie, jeśli nie wrogo, nastawione do bolszewików. W tych okolicznościach „demokracja” z całą pewnością musiałaby doprowadzić do kontrrewolucji i prawicowej dyktatury burżuazyjnej.

Partia była zmuszona zająć miejsce zanikającej klasy robotniczej, zaś wewnątrz partii jej ciała kierownicze musiały coraz częściej podejmować i realizować decyzje wbrew nastrojom zwiększającej się, lecz niejednolitej, masy członkowskiej. RKP(b) liczyła wiosną 1918 r. ok. 115 tys. członków, w rok później - 313 tys., zaś do lata 1921 r. liczba członków zwiększyła się do 650 tysięcy. Natomiast liczba aktywnych członków-robotników coraz bardziej malała. Partia stała się więc komisarycznym zarządcą interesów klasy robotniczej, która w ciągu nie dającego się z góry przewidzieć czasu nie była zdolna wziąć swych spraw we własne ręce. Lecz i sama partia nie była w stanie odizolować się od tych potężnych sił społecznych, jakie wyzwolił społeczny upadek, niska i nadal malejąca wydajność pracy oraz zacofanie kulturalne. Jako komisaryczny zarządca partia czuła się zobowiązana odebrać masie członkowskiej kontrolę nad rozwojem wydarzeń, gdyż również w postawach i mentalności tej zbiorowości dochodziło do głosu zacofanie Rosji i upadek jej klasy robotniczej. Elementy rewolucyjne stosunkowo jeszcze najczęściej spotkać można było wtedy w kierowniczych ogniwach partii.

Trocki wyjście z tego zaczarowanego koła widział przede wszystkim w dalszym, konsekwentnym i bez jakichkolwiek ustępstw kroczeniu ową drogą „zastępowania” klasy robotniczej. Na X Zjeździe RKP(b) w marcu 1921 r. powiedział on m.in. w związku z żądaniami Opozycji Robotniczej:

„Niezbędne jest poczucie, że tak powiem, rewolucyjnego, historycznego pierworództwa partii, której obowiązkiem jest utrzymać swą dyktaturę mimo przejściowych wahań żywiołu, mimo przejściowych wahań nawet w środowisku robotników. To właśnie poczucie stanowi konieczną spójnię. Bez tego poczucia partia może zginąć nadaremnie w jednym ze zwrotnych momentów, a jest ich wiele” (X Zjazd Komunistycznej Partii [bolszewików] Rosji, marzec 1921. Stenogram, Warszawa, 1970, s. 470-471).

Wychodząc z tego założenia i oceny - poprawnej zresztą i realistycznej - nastrojów robotniczych, Trocki dowodził, że nie ma ani konieczności, ani uzasadnienia dla całkowitej niezależności związków zawodowych. Stałyby się bowiem one jedynie zbiornikiem niezadowolenia, zamiast być narzędziem partyjnego panowania w państwie robotniczym. W państwie tym - według jego rozumowania - utraciły one „dawną podstawę swego istnienia, ekonomiczną walkę klasową”. Z tego - głosił - wynika wniosek, iż powinny zostać włączone do mechanizmu państwowego. Później, za rządów Stalina, rzeczywiście to uczyniono, lecz w celu całkiem sprzecznym z tym, jaki przyświecał Trockiemu. Jego bowiem propozycja, sformułowana po raz pierwszy pod koniec grudnia 1920 r. w broszurze „Rola i zadania związków zawodowych”, nie sprowadzała się do uczynienia z nich dodatku do administracji politycznej i gospodarczej - dodatku, który miałby tylko zmuszać robotników do pracy. Tak właśnie, oszczerczo, interpretowali potem stanowisko Trockiego jego przeciwnicy, świadomie oszukańczo szermując zarzutem, że chciał związki zawodowe „upaństwowić”. W rzeczywistości zaś występował on wtedy przeciwko tendencji do ograniczania ich sfery działania jedynie do bytowych spraw robotników (nazywał to „radzieckim trade-unionizmem”) i za przekazaniem im pewnych uprawnień w dziedzinie produkcji, a więc uprawnień dotąd wyłącznie przysługujących państwu. Jako teoretyk wskazywał, iż:

„...wzrost roli związków zawodowych w gospodarce oznacza tym samym również stopniowe (ich) upaństwowienie. I jeśli stawiamy sobie zadanie - przyczyniać się do zwiększania roli tych związków w produkcji - to tym samym przyczyniamy się do ich upaństwowienia” (X Zjazd..., s. 476).

Oto na czym miało polegać owo osławione „upaństwowienie” związków zawodowych, jakie proponował Trocki. Natomiast Lenin widział w tej propozycji „przedwczesną przesadę”. Już w ostatnich dniach grudnia 1920 r. w przemówieniu na VIII Zjeździe Rad i ponownie w styczniu 1921 r. w artykule „Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach Trockiego i Bucharina” zaatakował on punkt widzenia Trockiego. Jego argumentacja w tej kwestii jest nader istotna, gdyż z czasem stała się podstawą całego systemu poglądów Trockiego na Związek Radziecki. W swym przemówieniu z 30 grudnia 1920 r. podkreślił:

„Tow. Trocki mówi o «państwie robotniczym». Darujcie, ale to abstrakcja. Kiedy w 1917 roku pisaliśmy o państwie robotniczym, było to zrozumiałe; ale teraz, kiedy nam mówią: «Po co bronić, przed kim bronić klasę robotniczą, przecież burżuazji nie ma, przecież państwo jest robotnicze» to tu popełnia się jawny błąd. Punktem węzłowym tej argumentacji był pogląd, iż «nasze państwo jest w rzeczywistości nie robotnicze, lecz robotniczo-chłopskie», w którym chłopi stanowią przygniatającą większość, na dodatek zaś: «...to nie wszystko. Z naszego programu partyjnego widać [...], że nasze państwo jest robotnicze z biurokratycznym wypaczeniem»” (W. I. Lenin, Dzieła, t. 32, s. 6-7).

Państwo robotnicze z biurokratycznymi wypaczeniami w kraju z przygniatającą większością chłopską - taką rzeczywiście była Republika Rad w 1921 r. Nieco później, w czasach NEP-u, Trocki przejął ową analizę na swój użytek i ją merytorycznie rozbudował. Stanowiła ona teoretyczną podstawę platformy Lewicowej Opozycji z 1923 r. i Zjednoczonej Opozycji lat 1926-1927. W obu Trocki odgrywał kierowniczą rolę. W tym miejscu nie zachodzi konieczność omówienia dziejów obu tych opozycji partyjnych, wystarczy zrekapitulować ich najważniejsze punkty widzenia. Szersze ich omówienie znaleźć można w drugim tomie - w wielu punktach dyskusyjnych - biografii Trockiego pióra I. Deutschera (The Prophet Unarmed, London 1959; przekład niemiecki - Trotzki der unbewaffnete Prophet, Stuttgart 1962).

Zarówno Lewicowa jak i Zjednoczona Opozycja walczyły o demokratyzację partii, okiełznanie jej aparatu i o plan uprzemysłowienia, którego celem miało być poddanie naciskowi świeżo wzbogaconych - w rezultacie polityki NEP-u - chłopów-średniaków (kułaków) i handlarzy, zwalczenie bezrobocia oraz takie ekonomiczne i polityczne umocnienie klasy robotniczej, które odbudowałoby podstawy demokracji radzieckiej.

„Materialne położenie proletariatu powinno ulec absolutnej i względniej poprawie (zwiększenie liczby zatrudnionych robotników, obniżenie liczby bezrobotnych, poprawa sytuacji materialnej klasy pracującej, w szczególności zaś zwiększenie jej powierzchni mieszkaniowej do rozmiarów odpowiadających wymogom sanitarnym”.

Tak brzmiały postulaty platformy opozycji.

„Chroniczne pozostawanie - czytamy w tej platformie - przemysłu, jak również transportu, elektryfikacji i budownictwa w tyle za wymogami i potrzebami ludności trzyma cały obieg gospodarczy kraju niczym w imadle”.

Rozpatrywany w ramach jednego kraju - bez rachuby na rewolucyjny rozwój wydarzeń w innych państwach - program opozycji był wewnętrznie sprzeczny: z jednej bowiem strony demokratyzacja partii dałaby organizacyjny wyraz niezadowoleniu zarówno chłopstwa, jak i proletariatu; z drugiej zaś - wzmożony nacisk państwowy na nowych bogaczy (przede wszystkim na bogatych chłopów) spowodowałby ożywienie, czy odrodzenie się tych samych sprzeczności, jakie istniały w czasach komunizmu wojennego i doprowadziły do stłumienia opozycji najpierw poza partią, następnie w samej i do dyktatury aparatu partyjnego. Słuszność programu Opozycji nigdy nie została sprawdzona. Opozycja bowiem była, tak jak i gospodarka, trzymana „niczym w imadle”. Jej program stanowił wyzwanie dla trzech grup społecznych - biurokratów, nepmanów i kułaków - które ciągnęły z NEP-u korzyści. Przesłanką sukcesu Opozycji było odrodzenie się samodzielności klasy robotniczej. Tylko ona bowiem mogła poprzeć Opozycję. Lecz społeczne i gospodarcze warunki stworzone i utrzymywane przez NEP sprawiły, że takie odrodzenie się było prawie że niepodobieństwem, chyba że rewolucja objęłaby inne państwa.

Stalin, przywódca stającej się coraz bardziej zachowawczą warstwą funkcjonariuszy partyjnych i państwowych, która faktycznie już kraj opanowała, odrzucił zarówno postulat planu uprzemysłowienia, jak i żądanie demokratyzacji partii oraz społeczeństwa. Korzystał w tym z poparcia udzielonego mu przez prawe skrzydło partii, przede wszystkim przez Bucharina i jego zwolenników.

Począwszy od 1925 r. grupa ta, która już w dużym stopniu opanowała partię, zaczęła już jawnie i wyraźnie wychwalać „socjalizm w jednym kraju”. Było to równoznaczne opowiedzeniu się za zachowaniem tego, co zostało już osiągnięte, a przeciwko wszelkiego rodzaju nowym przełomom społecznym, przeciwko dalszemu rewolucyjnemu oczekiwaniu oraz przeciwko czynnemu wspieraniu rewolucji za granicą. Stalin jeszcze w kwietniu 1925 r. w swej broszurze „Podstawy leninizmu” dotychczasowe powszechnie w RKP(b) uznawane punkty widzenia bolszewików zebrał i powtórzył. Pisał więc w niej:

„Siły jednego określonego kraju mogą wystarczyć, żeby burżuazję obalić. Tego dowiodła historia rewolucji francuskiej. Jednak dla ostatecznego zwycięstwa socjalizmu, dla zorganizowania socjalistycznej produkcji nie wystarczają wysiłki jednego kraju, szczególnie kraju przeważnie rolniczego, jakim jest Rosja. Żeby to osiągnąć, do procesu rewolucyjnego muszą się wspólnie włączyć proletariusze rozmaitych rozwiniętych krajów”.

Była to tylko inaczej sformułowana wypowiedź Lenina na temat rzeczywistości społecznej i gospodarczej. Wyrażała pogląd wyznawany przez rosyjskich marksistów wszystkich kierunków. Miała jednak dla rządzącej grupy istotną wadę - podkreślała przejściowy charakter panującego systemu oraz wskazywała na uzależnienie dalszego socjalistycznego rozwoju od rewolucji na Zachodzie. Toteż niebawem swym hasłem o „socjalizmie w jednym kraju” ta warstwa ogłosiła swoją niezależność od ruchu robotniczego. Po definitywnej klęsce opozycji partyjnej i po wygnaniu Trockiego ze Związku Radzieckiego, w lutym 1929 r. syntetycznie przedstawił on postępowanie, za pomocą którego panująca warstwa biurokracji „uwolniła się” od ruchu robotniczego.

Pokazał więc, jak po zdobyciu władzy przez klasę robotniczą, krok za krokiem usamodzielniająca się warstwa biurokracji stopniowo oddzieliła się od środowiska robotniczego. Początkowo był to rozdział ściśle i wyłącznie funkcjonalny, dopiero po pewnym czasie stał się on również, a nawet przede wszystkim, rozdziałem społecznym. Ten drugi rozwinął się na podłożu stworzonym przez NEP. W miastach bowiem ponownie pojawiło się i prosperowało drobnomieszczaństwo, zaś na wsi znów zaczął panoszyć się bogaty chłop (kułak). Właśnie dlatego spore odłamy warstwy biurokracji, wynoszącej się teraz ponad masy robotnicze i w ogóle ludzi pracy, zbliżyły się do warstw mieszczańskich i związały się z nimi siecią przeróżnych niezbyt czystych interesów, jak również nowymi więzami rodzinnymi. W rezultacie same zaczęły myśleć i postępować zachowawczo. Na tych właśnie odłamach biurokracji opierał się Stalin w walce, jaką od 1923 r. prowadził z opozycją. One jednak - zdaniem Trockiego - chciały się posunąć znacznie dalej na prawo aniżeli grupa skupiona wokół Stalina - grupa wówczas na ogół centrowa i nadająca kierunek działalności partyjnej i państwowej. (Where is the Soviet Republic going?, s. 47-48).

Toteż Trocki pod koniec 1927 r. pisał o kierowanej przez tę grupę RKP(b):

„W rzeczywistości cała polityka tej centralistycznej partii pędzona jest naprzód uderzeniami dwóch batów - z lewicy i prawicy. Ta biurokratyczna partia pozbawiona w swej orientacji jakiegokolwiek stałego podłoża klasowego, błąka się pomiędzy dwoma przeciwnymi kierunkami, starając się przemycić plan zmiany kursu politycznego, raz z orientacji czysto proletariackiej na tolerowanie drobnej burżuazji to znów na odwrót. Nie jest to jednak stała linia działania, wprost przeciwnie, dokonywa się tego - graficznie przedstawiając - w ostrych załamaniach prostej, tam i z powrotem [...] Ani na chwilę nie możemy przymykać oczu na fakt, że przejściowe wahania nie zmieniają absolutnie generalnego kursu politycznego, który w najbliższej przyszłości spowodować musi przesunięcie się rządzącego obecnie centrum na prawo [...] Kierunek i skutki polityki obecnych przywódców warunkują nie pojedyncze, obliczone na efekt gesty, lecz całe otoczenie, jakie to kierownictwo [...] dookoła siebie zgromadziło [...] Biurokrata, wyzyskiwacz pracy robotnika, administrator i kierownik przedsiębiorstwa przemysłowego, nowy kapitalista prywatny, uprzywilejowana inteligencja wiejska i miejska - wszyscy oni zaczynają pokazywać robotnikowi wzbogaconego chłopa-kułaka, jako wzór, wciąż przy tym powtarzając: przyjacielu, nie zapominaj, że dziś to już nie rok 1918” (L. Trocki, Prawda o Rosji Sowieckiej. Warszawa 1929, s. 21-22).

Polityczną konkluzją tej analizy sytuacji w Związku Radzieckim było stwierdzenie, iż zagraża mu radziecki „termidor”. Odwołanie się do analogii z Rewolucją Francuską schyłku XVIII w. miało ułatwić kręgom nieco szerszym niż wąska góra partyjna uzmysłowienie sobie w jakim kierunku zmierza rozwój wydarzeń. Bowiem we Francji właśnie 9 termidora (27 VII 1794) „kierunek umiarkowany” obalił w Konwencie dyktaturę jakobińską. Przez ustanowienie w 1795 r. reżimu - na miarę epoki i nastrojów - prawicowego, tj. Dyrektoriatu, ówczesna Rewolucja Francuska została definitywnie pokonana. Ten zaś - w ostatecznym rachunku - torował drogę reakcji politycznej i społecznej i wreszcie dyktaturze Bonapartego (1799).

Podobny kierunek rozwoju - aczkolwiek z istotnymi różnicami - dostrzegał Trocki w Związku Radzieckim. Nowi władcy, jego zdaniem, przeważnie odgrywali w Rewolucji Październikowej drugorzędne role, niektórzy byli nawet jej przeciwni.

„Obecnie - pisał - pełnią oni funkcję «kamuflaża» dla tych warstw społecznych i ugrupowań politycznych, które są wrogo usposobione do socjalizmu, lecz zbyt słabe, by dokonać kontrrewolucyjnego przewrotu. Dlatego szukają pokojowego wstecznego biegu, któryby je skierował na drogę prowadzącą do społeczeństwa burżuazyjnego” (Where is the Soviet Republic going?, s. 50).

Bieg wydarzeń nie posunął się jednak jeszcze wtedy tak daleko, nie musiało też do tego dojść. Państwo robotnicze zostało wprawdzie bardzo osłabione, lecz jeszcze nie uległo likwidacji. O przyszłości decydować będzie przebieg walki pomiędzy żywymi siłami społecznymi. W walce tej będą sukcesy i porażki, a jej wynik oraz czas jej trwania - uważał Trocki - zależeć będą od ogólnej sytuacji światowej (jw., s. 51).

Zreasumujmy więc: w Związku Radzieckim stanęły twarzą w twarz trzy potężne siły. Jedną z nich stanowiły siły prawicowe, jakimi były elementy prokapitalistyczne, kułacy, nepmani itp. Spory sektor aparatu partyjnego służył im głównie do maskowania ich dążeń. Druga siła to klasa robotnicza, reprezentowana przez rozbitą już opozycję. Trzecią - grupa skupiona wokół Stalina, wprawdzie trzymająca w ręku wodze władzy, zmuszona jednak -żeby się u władzy utrzymać - wciąż balansować między prawicą a lewicą. Siła ta bynajmniej nie była częścią „termidora”, lecz w dużej mierze opierała się na termidorianach. W latach 1923-1928 dokonała zwrotu na prawo, potem znów nastąpił jej zwrot na lewo (industrializacja i kolektywizacja). W 1931 r. Trocki pisał:

„Kurs lat 1928-1931 - pomijając nieuniknione wahania i recydywy starych skłonności - był próbą biurokracji przystosowania się do proletariatu, jednak bez rezygnowania z zasadniczych podstaw swej polityki i, co najważniejsze, ze swej wszechwładzy. Zygzakowaty kurs stalinizmu dowodzi, iż biurokracja nie jest klasą, samodzielnym czynnikiem dziejowym, lecz właśnie siłą usługową, organem wykonawczym klas społecznych. Jego lewicowe wahnięcie świadczy, że jak daleko by nie sięgał jego poprzedni przechył na prawo - rozwinął się on na fundamencie dyktatury proletariatu” (Programm und Platform, s. 208).

Dlatego klasa robotnicza pozostała u władzy, względnie miała jeszcze możność wydrzeć ją dla siebie bez głębokiego przewrotu.

„Uznanie obecnego państwa radzieckiego za państwo robotnicze - pisał Trocki - oznacza nie tylko to, że burżuazja inaczej by władzy zdobyć nie mogła, jak przez powstanie zbrojne, lecz również i to, że proletariat ZSRR nie utracił możności ponownego podporządkowania sobie biurokracji, wskrzeszenia partii i oczyszczenia systemu dyktatury proletariatu - bez nowej rewolucji - metodami i drogami reformy” (jw., s. 219).

Kiedy Trocki pisał te słowa, materialna podstawa dla owych konstatacji już przestawała istnieć. „Trójsiłowa” analiza była w latach 20-tych realistyczną - jakkolwiek tylko ograniczoną do danego czasu - próbą poddania marksistowskiej analizie dokonującej się w ZSRR ewolucji stosunków. W latach 1924-1927 krajowe warstwy prokapitalistyczne rzeczywiście wywierały wpływ na prawicowe skrzydło partii. Wahania rządzącej grupy stalinowskiej rzeczywiście wyglądały tak, jak je Trocki opisał. Lecz już w latach 1928-1929 dokonała się zasadnicza zmiana.

W 1928 r. NEP przeżywał swój ostatni kryzys. Nepmani i kułacy byli materialnie zainteresowani w dalszym utrzymaniu NEP-u, a nawet w wywalczeniu dalszych ustępstw dla drobnomieszczaństwa miejskiego i wiejskiego. Natomiast czołowi przedstawiciele biurokracji i ich niezliczeni zwolennicy na niższych szczeblach biurokratycznej hierarchii nie byli tym zainteresowani. W ich interesie leżało przeszkodzenie demokratyzacji partii i społeczeństwa. Toteż ich sojusz z siłami nowej prawicy społecznej oraz wewnątrzpartyjną prawicą Nikołaja Bucharina miał na celu jedynie zdławienie Lewicowej Opozycji i przeszkodzenie w odzyskaniu przez robotników siły.

Kiedy zaś Lewicowa Opozycja została przez przemoc administracyjną a nawet fizyczną rozbita, biurokracja natomiast stanęła w obliczu ofensywy kułaków - „strajku zbożowego” lat 1927-1928 - okazało się, że materialną podstawą biurokracji nie jest własność prywatna, lecz własność znacjonalizowana oraz aparat państwowy. Jedno i drugie nie pozostawało w ograniczonym związku z NEP-em. Biurokracja musiała teraz zawzięcie bronić własnych interesów przed swoim wczorajszym sojusznikiem. Kułacy ukryli prawie całe zboże przeznaczone na rynek - to, które chłopu pozostawało po pokryciu własnych potrzeb konsumpcyjnych i gospodarczych. (Według najbardziej wiarygodnych szacunków jedna piąta wszystkich gospodarstw chłopskich - a były to przeważnie gospodarstwa kułaków - dostarczała cztery piąte zboża sprzedawanego na rynku). Kiedy usiłowali podnieść ceny przez gromadzenie zapasów zboża i niedostarczanie go na rynek, biurokracja sięgnęła po stare metody komunizmu wojennego: zaczęła zboże rekwirować. Tym podkopała całą podstawę NEP-u. Teraz nie miała już żadnej drogi odwrotu. Musiała więc uczynić kolejny krok: nawiązała do głoszonego przez opozycję planu industrializacji, a nawet przekroczyła jego ramy. Przedsięwzięła - bez jakichkolwiek ograniczeń - przymusową kolektywizację rolnictwa oraz „likwidację kułaków jako klasy”. Ogłosiła pierwszy plan pięcioletni.

Trocki traktował ten rozwój wydarzeń jako przejściowy zwrot biurokracji stalinowskiej na lewo, jako jej próbę przystosowania się do nastrojów proletariatu, połączoną z ostatecznym ubezwłasnowolnieniem go i całkowitym poddaniem samowoli władzy. Tym wielostronnym posunięciom towarzyszyło pogorszenie się sytuacji materialnej robotników. Wprawdzie rosły płace, lecz jeszcze szybciej ceny. Od 1929 r. przestano ogłaszać sensowne statystyki. Według ostatnich badań historyków radzieckich płace realne spadły w 1932 r. do poziomu 88,6% stanu z 1928 r.

Zarazem plan pięcioletni zapoczątkował okres państwowego kierowania gospodarką w oparciu o plan centralny. Cechy charakterystyczne tego okresu, to szybki rozwój przemysłu, przymusowa kolektywizacja rolnictwa, likwidacja resztek praw politycznych i związkowych klasy robotniczej, stopniowe ograniczenie równości społecznej, napięcia społeczne i masowe stosowanie pracy przymusowej. Rozpoczęła się osobista dyktatura Stalina, jego jedynowładztwo. Zorganizował on system terroru policyjnego i niebawem zarządził systematyczne mordowanie przeważającej większości kadry partyjnej, włącznie z własną frakcją z lat 20-tych. Wymordowano niezliczoną ilość obywateli radzieckich i wielu zagranicznych komunistów. Stalinizm zmierzał do swego punktu szczytowego.

Nowy system stalinowski nie dopuszczał do ujawniania informacji o stanie faktycznym, w ich miejsce rozpowszechniał kłamstwa, sfabrykowane przez własny samowolny aparat propagandowy. Trocki, wysiedlony w 1929 r. ze Związku Radzieckiego, szpiegowany za granicą przez stalinowskie tajne służby, które w rosnącym stopniu przecinały jego kontakty z krajem, dawał się jednak mniej oszukiwać tym przeróżnym kłamstwom propagandowym, aniżeli większość ówczesnych komunistów. Do jesieni 1933 r. pozostawał zwolennikiem strategii reformy stosunków w ZSRR.

Państwo robotnicze, termidor i bonapartyzm

W październiku 1933 r., kiedy uwidoczniła się katastrofa Komunistycznej Partii Niemiec, najpotężniejszej w świecie kapitalistycznym partii komunistycznej a niezdolnej stawić realnego oporu hitleryzmowi, który w końcu stycznia doszedł do władzy - Trocki zrewidował swoje poglądy na strategię kierowanej przez niego rosyjskiej i światowej Lewicowej Opozycji. Wyszedł z założenia, iż po klęsce partii niemieckiej nie ma już w Międzynarodówce siły, która by mogła zmusić stalinowskie kierownictwo RKP(b) do zmiany kursu społecznego i politycznego. Doszedł więc w dziedzinie międzynarodowej do wniosku, iż dotychczasowe partie komunistyczne zostały do tego stopnia przeżarte przez stalinizm, iż nie dają się już wyprostować, wobec czego uznał za konieczne dla rewolucyjnego ruchu robotniczego powołanie do życia nowych partii i nowej - czwartej w kolejności - międzynarodówki. Zaś w sprawie taktyki opozycji w Rosji wypowiedział się w sposób następujący:

„Po doświadczeniu ostatnich lat byłoby dziecinadą wierzyć, iż stalinowską biurokrację można pozbawić władzy przy pomocy zjazdu partyjnego bądź zjazdu Rad. W istocie XII Zjazd (początek 1925 r.) był ostatnim zjazdem partii bolszewickiej. Następne były już tylko biurokratycznymi paradami [...] Nie ma już normalnych «konstytucyjnych dróg», które umożliwiłyby usunięcie rządzącej kliki. Tylko przemocą można zmusić biurokrację, by przekazała władzę w ręce przedniej straży proletariatu” (Die vierte Internationale, s. 18-19).

Z typową dla niego uczciwością Trocki zrewidował teraz swe poprzednie „reformistyczne” stanowisko. W 1935 r. przypomniał, jak grupa „Demokratycznego Centralizmu” (W. M. Smirnow, T. W. Sapronow i inni - wpierw przez Stalina zesłani, potem uśmierceni) oświadczyła, że radziecki termidor jest już faktem dokonanym. Opóźnienie industrializacji, narastanie warstwy kułaków i nepmanów (nowej burżuazji), powiązania pomiędzy nimi a biurokracją i - ostatnio - zwyrodnienie partii - wszystko to posunęło się już tak daleko, że - stwierdzała ta opozycja - bez nowej rewolucji nie jest już więcej możliwy powrót na drogę socjalistyczną. Proletariat utracił już władzę.

Natomiast zwolennicy Lewicowej Opozycji temu zaprzeczali. Kto - pytał Trocki - miał rację? Jego własna konkluzja brzmiała:

„Termidor Wielkiej Rewolucji Rosyjskiej nie stoi przed nami, lecz jest już daleko poza nami. Termidorianie mogliby dziś świętować może już dziesiątą rocznicę swego zwycięstwa” (jw., s. 132).

Oznaczało to, że termidor nastąpił ok. 1925 r. „Demokratyczni Centraliści” mieli więc w 1926 r. rację? „I tak, i nie” - odpowiedział Trocki na to pytanie. Co się tyczy termidora, to mieli rację, jeśli zaś chodzi o jego następstwa - nie. Obecny reżim w Związku Radzieckim jest systemem „radzieckiego bonapartyzmu” (w istocie swej - antyradzieckiego). Kontynuując ów wątek, pisał:

„W swych podstawach społecznych i kierunku rozwoju gospodarki pozostaje ZSRR państwem robotniczym” (jw. s. 182).

Przeprowadzając analogie z Rewolucją Francuską i jej termidorem, wskazywał na to, że ani termidorianie, ani Bonaparte nie reprezentowali linii powrotu do „ancien regime”, do feudalizmu, lecz reakcję w stosunku do rewolucji burżuazyjnej. Zarazem Trocki widział „radziecki termidor” w zupełnie innym świetle aniżeli Smirnow. „Proletariat utracił już władzę” - było jądrem wypowiedzi Smirnowa, którą wówczas Trocki zacięcie zwalczał. Według niego bowiem partia, jakby nie była zbiurokratyzowana, nadal jeszcze reprezentowała klasę robotniczą, gdyż - w przeciwieństwie do burżuazji - tylko za pośrednictwem swych organizacji może ona zachować w swym ręku władzę. W 1924 r. oświadczył:

„Nikt z nas, towarzysze, nie życzy sobie mieć, ani nie może mieć racji przeciwko partii. W ostatecznym rachunku partia ma zawsze rację, gdyż jest jedynym historycznie ukształtowanym narzędziem proletariatu służącym do rozwiązywania jego podstawowych problemów [...] Można mieć rację tylko z partią i poprzez nią, gdyż historia nie wskazała żadnej innej drogi urzeczywistnienia tego, co jest słuszne. Anglicy mawiają: «Słuszne, czy niesłuszne - ale to mój kraj». Z ileż większym uzasadnieniem historycznym możemy powiedzieć: «Słuszna, czy niesłuszna w poszczególnych sprawach konkretnych - ale to jest moja partia»” (cyt. za I. Deutscher, Stalin. Die Geschichte des modernen Russlands. Stuttgart 1951, s. 300).

Lecz tymczasem partia stała się narzędziem termidora a następnie bonapartyzmu. Tak brzmiało stanowisko Trockiego pod koniec 1933 r. Partia nie była już więcej narzędziem klasy robotniczej a system partyjny „tylko przemocą” mógłby zostać obalony. Skoro zaś robotnicy nie dysponują żadnym innym narzędziem przydatnym do rozwiązania ich najważniejszych zadań i na dodatek zostali zatomizowani, tj. rozczłonkowani i sterroryzowani - co więc mogło pozostać z państwa robotniczego? Inni - podchodząc do zagadnienia formalnie - metafizycznie - gotowi byli powiedzieć: nic! Trocki natomiast, jako dialektyk, problem ujmował inaczej:

„Społeczne panowanie klasy (jej dyktatura) wyrażą się w skrajnie różnorodnych formach politycznych. Dowodzi tego cała historia burżuazji, od średniowiecza do współczesności. Doświadczenie Związku Radzieckiego jest już na tyle wystarczające, że pozwala rozciągnąć to prawo socjologiczne również na okres dyktatury proletariatu [...] Obecne panowanie Stalina w niczym nie przypomina pierwszych lat władzy radzieckiej [...] Bezprawne objęcie władzy przez Stalina było tylko dlatego możliwe, że społeczną treść dyktatury biurokracji określiły stosunki produkcji, które stworzyła proletariacka rewolucja. W tym sensie w pełni jesteśmy uprawnieni powiedzieć, że dyktatura proletariatu znalazła swój, zniekształcony wprawdzie, lecz niewątpliwy wyraz w dyktaturze biurokracji” (The Worker's State, s. 172-173).

Do chwili zamordowania go w sierpniu 1940 roku, Trocki w sposób istotny nie zmienił swego stanowiska. W swej pracy „Zdradzona rewolucja” (1936) analizę tę teoretycznie rozbudował i dodatkowo uzasadnił szczegółową i żywą argumentacją. W polemice z niestalinowskimi przeciwnikami, którzy w Związku Radzieckim chcieli widzieć kraj kapitalizmu państwowego, wskazywał m.in. na to, że w tym samym czasie, gdy w świecie kapitalistycznym panowała głęboka recesja, w ZSRR dokonywał się nieprzerwany wzrost gospodarczy. Fakt ten Trocki przytaczał i eksponował jako dowód potwierdzający jego twierdzenie, iż reżim stalinowski nie ma charakteru kapitalistycznego.

Prognoza

W „Programie przejściowym” z 1938 r. Trocki pisał:

„Związek Radziecki wyrósł z Rewolucji Październikowej jako państwo robotnicze. Upaństwowienie środków produkcji, jako konieczna przesłanka socjalistycznego rozwoju, stworzyło możliwość szybkiego wzrostu sił wytwórczych. Lecz w jego toku aparat państwa robotniczego uległ całkowitemu przekształceniu, z narzędzia klasy robotniczej stał się narzędziem biurokratycznej przemocy nad klasą robotniczą i im więcej mijało czasu, tym bardziej stawał się on narzędziem sabotażu gospodarczego. Zbiurokratyzowanie zacofanego i izolowanego państwa robotniczego oraz przekształcenie się biurokracji we wszechmocną uprzywilejowaną kastę jest - nie tylko teoretycznie, lecz i praktycznie - najbardziej przekonywającym obaleniem teorii socjalizmu w jednym kraju.

Tak więc system rządzenia w Związku Radzieckim zawiera w sobie groźne sprzeczności, ale wciąż jeszcze pozostaje systemem rządzenia zwyrodniałego państwa robotniczego. Taka jest diagnoza społeczna. Prognoza polityczna ma charakter alternatywny: albo biurokracja, która w coraz większym stopniu staje się organem światowej burżuazji w państwie robotniczym, usunie nowe stosunki własności i zepchnie kraj z powrotem do kapitalizmu, albo też klasa robotnicza obali biurokrację i otworzy drogę do socjalizmu” (Der Todeskampf des Kapitalismus und die Aufgaben der Vierten lnternationale, Irimw, s. 34).

Dlaczego miałoby się tak stać? Wynika to z poglądu Trockiego na biurokrację, jako twór nieustabilizowany i politycznie heterogeniczny. Zawiera on w sobie wszelkiego rodzaju kierunki - od autentycznego bolszewizmu do najczystszej wody faszyzmu. Te różnorodne kierunki partyjne opierają się na żywych siłach społecznych, w tym również na świadomych ciągotach kapitalistycznych, które reprezentuje przede wszystkim uprzywilejowana warstwa w kołchozach.

Ta warstwa społeczna była stosunkowo nieliczna w zestawieniu z siłą tendencji kapitalistycznej w partii. Znajdowała jednak szerokie oparcie również w drobnomieszczańskiej tendencji do akumulacji (nagromadzenia kapitału), do której biurokracja świadomie zachęca (jw., s. 34-35). Wewnątrz biurokracji nieustannie wzrastały siły prawicy.

„Faszystowskie i zwyczajnie kontrrewolucyjne elementy, których liczebność wciąż rośnie, wyrażają z coraz bardziej oczywistą konsekwencją interesy światowego imperializmu. Owi kandydaci do roli kompradorów myślą nie bezpodstawnie, że nowa warstwa przywódcza może zabezpieczyć swoją uprzywilejowaną pozycję tylko przez zrezygnowanie z nacjonalizacji środków produkcji, z kolektywizacji i monopolu handlu zagranicznego w imię «zachodniej cywilizacji» tj. kapitalizmu [...]

Ponad tym systemem rosnących sprzeczności, które coraz bardziej burzą równowagę społeczną, przy pomocy terrorystycznych metod utrzymuje się u władzy termidoriańska oligarchia, która obecnie ogranicza się głównie do kliki Stalina [...]

Wymordowanie pokolenia starych bolszewików i rewolucyjnych przedstawicieli średniego i młodego pokolenia jeszcze bardziej zachwiało równowagę polityczną na korzyść prawego, mieszczańskiego skrzydła biurokracji i jej krajowych sprzymierzeńców. Trzeba być przygotowanym na to, że stąd, tj. ze strony prawicy, w następnym okresie będą podejmowane coraz bardziej zdecydowane próby zrewidowania kształtu społecznego Związku Radzieckiego, a mianowicie przez zbliżenie do «zachodniej cywilizacji», przede wszystkim w jej faszystowskiej formie” (jw., s. 34-35).

Zasługuje na podkreślenie, że w czasach ludowofrontowej polityki Stalina Trocki zwracał uwagę na podobieństwa między stalinizmem i faszyzmem.

„Stalinizm i faszyzm, mimo głębokiej różnicy w ich podstawach społecznych, są zjawiskami symetrycznymi. W wielu swych rysach są zastraszająco do siebie podobne”.

W innym natomiast miejscu wskazywał, że źródłem siły stalinizmu jest zniechęcenie mas, dodając do tego:

„...podobnie jak w państwach faszystowskich, od aparatu, których aparat stalinowski niczym się nie różni, chyba że większą jeszcze wściekłością. Wspólną ich cechą jest zburzenie jakiejkolwiek samodzielności organizacyjnej i zatomizowanie klasy robotniczej” (jw., s. 36).

Kwestią ważniejszą od tych podobieństw w technice rządzenia było dla Trockiego zagadnienie restauracyjnych (tj. nastawionych na przywrócenie stosunków kapitalistycznych) tendencji w obrębie biurokracji. W swych publikacjach z drugiej połowy lat trzydziestych wprowadził na ten temat nowy wątek, problem dziedziczności:

„Przywileje mają tylko połowę wartości, jeśli nie można ich przekazać w spadku dzieciom. Lecz prawo dziedziczenia jest nieoddzielne od prawa własności. Nie wystarczy być dyrektorem trustu, trzeba być jego współwłaścicielem” (L. Trotzki, Verratene Rewolution, Prag 1936, s. 247).

Argument ten miał dowodzić, że na biurokrację jest wywierany nacisk, by własne panowanie w Związku Radzieckim oddała na rzecz nierównoprawnego partnerstwa z dowolnym mocarstwem imperialistycznym, stając się jego klasą, czy też warstwą kompradorską, tak jak narodowe mieszczaństwo w krajach kolonialnych i półkolonialnych. Nadal więc Trocki traktował Związek Radziecki jako „pełne sprzeczności społeczeństwo, znajdujące się pomiędzy kapitalizmem a socjalizmem”.

„W ostatecznym rachunku kwestię (czy sprzeczności doprowadzą do socjalizmu, czy cofną do kapitalizmu) zarówno w skali krajowej jak i międzynarodowej rozstrzygnie walka żywych sił społecznych” (jw., s. 248).

Strategia i taktyka ruchu robotniczego

Cel, jakim jest uformowanie prawdziwego międzynarodowego ruchu robotniczego, jest co najmniej równie stary, jeśli nie starszy, aniżeli Manifest Komunistyczny z jego hasłem: „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się”. Utworzenie w 1864 r. Pierwszej Międzynarodówki i w 1889 r. Drugiej Międzynarodówki - to konkretne kroki do osiągnięcia tego celu. Wraz z wybuchem w sierpniu 1914 r. I wojny światowej załamała się Druga Międzynarodówka. Jej partie w głównych państwach walczących porzuciły internacjonalizm i poparły „swoje” rządy - rządy cesarza niemieckiego i austriackiego, króla angielskiego, burżuazyjny rząd Trzeciej Republiki Francuskiej. Nie da się tego wytłumaczyć zaskoczeniem, jakie przyniósł rozwój wydarzeń. W latach przedwojennych kongresy Drugiej Międzynarodówki wskazywały, że imperializm zagraża pokojowi. Wymagały od partii robotniczych niezależności i odrębności od „własnych” rządów, by m.in. dzięki temu były zdolne wykorzystać kryzys, jaki spowoduje wojna, dla przyspieszenia upadku kapitalistycznego społeczeństwa klasowego. Tak sprawę stawiała m.in. uchwała kongresu Drugiej Międzynarodówki w 1907 r. w Stuttgarcie.

Mimo to wraz z wybuchem wojny partie tej międzynarodówki podporządkowały się kapitalistycznej władzy „swoich” krajów. Stanowiło to druzgocącą klęskę dla ruchu socjalistycznego, co skłoniło Włodzimierza Lenina do oświadczenia: „Druga Międzynarodówka zmarła... niech żyje Trzecia Międzynarodówka!”. W pięć lat później rzeczywiście powstała Trzecia Międzynarodówka - w dniach 2-6 marca 1919 r. zebrał się w Moskwie jej kongres założycielski, I Kongres Międzynarodówki Komunistycznej (Kominternu - jak brzmiała jego skrótowa nazwa). W pierwszych latach jej istnienia Lew Trocki odgrywał w niej ważną rolę. Wraz z rozwojem w ZSRR stalinizmu, Międzynarodówka ta została sprostytuowana, stając się narzędziem stalinizmu, służąc wyrodniejącemu państwu robotniczemu, państwu stalinowskiemu.

Nikt energiczniej nie zwalczał tego upadku Międzynarodówki Komunistycznej, niż jej współtwórca, Trocki. Wiele jego cennych artykułów o strategii i taktyce rewolucyjnych partii robotniczych, dotyczyło Trzeciej Międzynarodówki, zarówno w latach jej rewolucyjnych wzlotów, jak i w późniejszych czasach jej wyrodnienia.

„Odrzucając połowiczność, zakłamanie i tchórzostwo oficjalnych partii socjalistycznych, które się już przeżyły - pisał Trocki w 1919 r. - czujemy się, my, zjednoczeni w Trzeciej Międzynarodówce komuniści, bezpośrednimi kontynuatorami bohaterskich wysiłków i męczeństwa długiego szeregu pokoleń rewolucjonistów, od Babeufa po Karola Liebknechta i Różę Luksemburg.

Jeśli Pierwsza Międzynarodówka przewidziała przyszły rozwój i jego drogi, jeśli Druga Międzynarodówka skupiła i zorganizowała miliony proletariuszy, to Trzecia Międzynarodówka jest Międzynarodówką jawnych akcji masowych, Międzynarodówką rewolucyjnego urzeczywistnienia dążeń robotniczych, Międzynarodówką czynu” (Protokoll des 1. Weltkongress der Komintern [Reed.] Erlangen 1972).

Trocki, gdy pisał te słowa - a znajdują się one w manifeście Międzynarodówki Komunistycznej - miał 40 lat (urodził się w 1879 r.) i znajdował się u szczytu swego autorytetu i władzy. Jako ludowy komisarz wojny we wstrząsanej wojną domową i walką z wojskami państw-interwentów Republice Rad, był obok Lenina powszechnie uznawanym rzecznikiem światowego ruchu komunistycznego. Jego ówczesne poglądy pod żadnym względem nie były szczególne, odrębne. Zgodne były z ogólnym punktem widzenia całego bolszewickiego kierownictwa. Oczywiście, w tej czy innej sprawie istniały różnice zdań, stanowisk, lecz w sprawach zasadniczych panowała zgodność.

Mimo to, w późniejszych latach właśnie Trocki stał się czołowym reprezentantem idei „bohaterskiego” okresu Międzynarodówki Komunistycznej. Wydarzenia, których nie mogli przewidzieć ani rewolucyjni przywódcy z 1919 r., ani też ich przeciwnicy, doprowadziły do tego, że liczba przedstawicieli prawdziwej, pierwotnej tradycji komunistycznej zmniejszyła się do garstki. Wśród nich Trocki był niewątpliwie umysłem najwybitniejszym, najbardziej oryginalnym.

W swych publikacjach z późniejszych lat dwudziestych oraz z następnego dziesięciolecia stale odwoływał się on do decyzji pierwszych czterech kongresów Kominternu, gdy poszukiwał wzorów prawdziwie rewolucyjnej polityki. Przedstawimy więc dwie decyzje i okoliczności w jakich je podejmowano.

Okres heroiczny (1919-1923)

W dniu 4 marca 1919 r. 35 delegatów głosowało na Kremlu - jeden wstrzymał się od głosu - za utworzeniem Trzeciej, inaczej mówiąc - Komunistycznej Międzynarodówki. Nie było to jakiekolwiek ważne ani reprezentatywne grono. Tylko 5 delegatów partii rosyjskiej (Bucharin, Cziczerin, Lenin, Trocki i Zinowjew) reprezentowało partię, która była rzeczywiście masową organizacją rewolucyjną. Stange z Norweskiej Partii Robotniczej był wprawdzie również delegatem partii masowej, lecz historia potem pokazała, iż nie była to żadna partia rewolucyjna. Eberlein, na odwrót, reprezentował nowoutworzoną Komunistyczną Partię Niemiec, partię rzeczywiście rewolucyjną, lecz liczącą wówczas zaledwie kilka tysięcy członków. Większość pozostałych delegatów reprezentowała niewielkie grupy rewolucjonistów.

Dla większości uczestników kongresu było rzeczą oczywistą, że Międzynarodówka bez poważnego masowego poparcia, i to w wielu krajach, byłaby absurdem. Zinowjew „załatwi” sprawę, twierdząc, iż masowe poparcie właściwie już istnieje, zaś słabość większości reprezentowanych na kongresie organizacji jest raczej kwestią przypadku.

„Mamy zwycięską rewolucję proletariacką w jednym wielkim kraju - mówił wtedy Zinowjew - macie w Niemczech partię, która maszeruje do władzy i za kilka miesięcy utworzy rząd proletariacki. Czy powinniśmy jeszcze zwlekać? Nikt tego nie zrozumie”. (J. Degras, The Communist International 1919-1943. London 1971, t. I, s. 16).

Nikt z delegatów nie wątpił, iż socjalistyczna rewolucja w Europie 5rodkowej, przede wszystkim zaś w Niemczech, jest sprawą realną, bezpośrednią możliwością. Eberlein powiedział wręcz:

„Jeśli oznaki nie oszukują nas, niemiecki proletariat stoi przed ostatnim, decydującym bojem. Jakby nie było ciężko, widoki dla komunizmu są pomyślne” (jw., s. 6).

Lenin, najtrzeźwiejszy i najbardziej ze wszystkich rewolucjonistów przewidujący, oświadczył w swym przemówieniu na otwarcie kongresu (2 marca):

„...międzynarodowa rewolucja światowa rozpoczęła się i we wszystkich państwach przybiera na sile” (W. I. Lenin, Dzieła, t. 28).

Nie była to żadna fantazja. W listopadzie 1918 r., więc niecałe pół roku wcześniej, załamały się Niemcy, dotąd najpotężniejsze państwo w Europie. Sześciu „pełnomocników ludowych” - trzej socjaldemokraci i trzej niezależni socjaldemokraci - zajęło miejsce rządu cesarskiego. Rady Robotnicze i żołnierskie powstały w całym kraju a miejscami zastąpiły stare władze państwowe. Teraz wpływowi przywódcy socjaldemokracji użyli wszystkich swych sił, żeby starą kapitalistyczną władzę państwową przywrócić pod nowym „republikańskim” płaszczykiem. Dlatego też szczególnie ważne było stworzenie Międzynarodówki z silnym, scentralizowanym kierownictwem, żeby walkę o radzieckie Niemcy poprzeć i poprowadzić. Mimo krwawego stłumienia w styczniu 1919 r. powstania Związku Spartakusa i bestialskiego zamordowania Róży Luksemburg, Karola Liebknechta i Leona Tyszko-Jogichesa, walka ta - wydawało się - czyni postępy. Od stycznia do maja 1919 r. a nawet miejscami do połowy lata w Niemczech toczyła się krwawa wojna domowa.

W miesiąc po kongresie w Moskwie, w Bawarii proklamowano (13 IV 1919) Republikę Radziecką!

Drugie mocarstwo środkowoeuropejskie, państwo austro-węgierskie, rozpadło się już wcześniej, na przełomie października i listopada 1918 r. Jego państwa-spadkobiercy przeżywały większe lub mniejsze powstania rewolucyjne. W niemieckojęzycznej Austrii nie było żadnej innej efektywnej siły zbrojnej prócz kierowanej przez socjaldemokratów Obrony Ludowej (Volkswehr). Na Węgrzech 21 marca 1919 r. proklamowana została Republika Rad. Wszystkie nowopowstałe państwa - Czechosłowacja, Jugosławia, a także Polska - były wówczas jeszcze wysoce nieustabilizowane.

Socjaldemokratyczne kierownictwa odgrywały tu decydującą rolę. Większość z nich popierała teraz kontrrewolucję w imię „demokracji”. Bardzo wielu nazywało się marksistami i internacjonalistami - kiedyś rzeczywiście nimi byli... W 1914 r. skapitulowali przed klasą panującą własnego narodu. W brzemiennych konsekwencjami czasach, bezpośrednio po zakończeniu I wojny światowej, owi socjaldemokraci stali się główną podporą kapitalizmu. Wykorzystywali w tym celu autorytet, jaki w ciągu lat poprzedzających wybuch wojny zdobyli sobie w masach dzięki swej opozycji wobec starych porządków. Teraz wykorzystywali go i przy pomocy radykalnie brzmiącej frazeologii socjalistycznej przeszkodzili stworzeniu władzy robotniczej.

Na spotkaniu niektórych partii socjaldemokratycznych w Bernie w Szwajcarii (3-10 II 1919) uczyniono próbę - na razie nieudaną - wskrzeszenia Drugiej Międzynarodówki. Okoliczność ta była dodatkowym argumentem na rzecz powołania do życia Trzeciej Międzynarodówki, co Lenin postulował już jesienią 1914 r. pisząc:

„II Międzynarodówka wypełniła swoją część pożytecznej pracy przygotowawczej w dziedzinie wstępnej organizacji mas proletariackich w ciągu długiego «pokojowego» okresu [...] ostatnich trzydziestu lat XIX wieku i początku XX. Przed III Międzynarodówką stoi zadanie zorganizowania sił proletariatu do rewolucyjnego natarcia na rządy kapitalistyczne, do wojny domowej przeciwko burżuazji wszystkich krajów o zdobycie władzy politycznej, o zwycięstwo socjalizmu” (W. I. Lenin, Dzieła, t. 21, s. 28).

Trzecia Międzynarodówka opierała się na dwóch generalnych zasadach: na rewolucyjnym internacjonalizmie i na systemie władzy rad delegatów, jako formy władzy politycznej, za pośrednictwem której robotnicy panować będą nad społeczeństwem.

Główna konkluzja I Kongresu Trzeciej Międzynarodówki brzmiała:

„W republikach starożytnej Grecji, w starożytnych miastach czy też wśród rozwiniętych narodów przemysłowych nowożytności, demokracja przybierała rozmaite formy i w różnym stopniu bywała urzeczywistniana. Byłoby więc głupotą wierzyć, iż najbardziej dogłębna w dziejach ludzkości rewolucja, w której po raz pierwszy władza przechodzi z rąk wyzyskującej mniejszości do wyzyskiwanej większości, może się dokonać w ramach mieszczańskiej demokracji parlamentarnej, bez dogłębnych w niej zmian, bez stworzenia nowych form demokracji, nowych instytucji, w których znajdą wyraz nowe warunki, w jakich demokracja będzie urzeczywistniana” (J. Degras, jw.‚ s. 12-13).

Rady czy parlament? Po Rewolucji Październikowej (1917) bolszewicy rozwiązali nowowybraną konstytuantę, w której socjalrewolucyjna partia chłopska („eserowcy”) miała większość. Miejsce Konstytuanty zajęła władza Rad. Po Rewolucji Listopadowej (1918) w Niemczech Niemiecka Partia Socjaldemokratyczna rozwiązała Rady Robotnicze i Rady Żołnierskie, w których sama miała większość, na rzecz Zgromadzenia Narodowego, w którym nie rozporządzała jakąkolwiek większością głosów. W obu przypadkach kwestia konstytucyjnych form panowania była w istocie kwestią panowania klasowego. Bolszewicy stworzyli swoimi działaniami państwo robotnicze, niemieccy socjaldemokraci - państwo burżuazyjne, republikę weimarską.

Po Komunie Paryskiej (1871) Marks pisał, iż formą państwa w okresie przechodzenia od kapitalizmu do socjalizmu może być jedynie „rewolucyjna dyktatura proletariatu”. Socjaldemokraci w praktyce odrzucili samą istotę marksistowskiej teorii państwa, iż wszystkie państwa są państwami klasowymi, że „neutralne” państwo klasowe istnieć nie może. Nie uznawali też więcej swej własnej dawnej tezy o nieuniknioności rewolucji. Jej miejsce zajęła „pokojowa”, parlamentarna droga do socjalizmu, mimo iż republika weimarska była tak samo wynikiem zbrojnego obalenia poprzedniego państwa, jak rosyjska Republika Rad. Dotyczy to również państw-spadkobierców Austro-Węgier. Jeszcze większa przemiana, rozbicie kapitalizmu, miałaby natomiast - według socjaldemokratów - zostać osiągnięta środkami burżuazyjno-demokratycznego aparatu państwowego! W rzeczywistości oznaczało to rezygnację z socjalizmu jako ostatecznego celu ruchu robotniczego.

W swojej „Platformie” z 1919 r. Trzecia Międzynarodówka raz jeszcze opowiedziała się za marksistowskim stanowiskiem:

„Zwycięstwo klasy robotniczej polega na zniszczeniu władzy wroga i zorganizowaniu na jej miejsce władzy robotniczej, na zburzeniu mieszczańskiego aparatu państwowego i zbudowaniu aparatu państwa robotniczego” (jw., s. 19).

Socjalizm urzeczywistniony przez parlament jest niemożliwością. W 1917 r. Lenin, w „Państwie i Rewolucji” aprobująco cytował wypowiedź Engelsa, iż powszechne prawo wyborcze jest wskaźnikiem dojrzałości klasy robotniczej i dodawał:

„Niczym więcej być nie może i nie będzie w nowoczesnym państwie”.

Zaś wkrótce po Kongresie Międzynarodówki Komunistycznej pisał:

„Republika mieszczańska jest, i niczym innym być nie może, jak tylko aparatem ucisku ludzi pracy przez kapitał, narzędziem dyktatury burżuazji, politycznym panowaniem kapitału”.

Natomiast opierając się na Radach Delegatów Robotniczych robotnicza republika byłaby rzeczywiście demokratyczna.

„Najważniejsze we władzy radzieckiej polega na tym, że stałą i jedyną podstawą całej władzy państwowej, całego aparatu państwowego są organizacje masowe klas dotąd przez kapitalistów uciskanych, mianowicie robotników i chłopów, którzy nie wyzyskują cudzej pracy” (jw.)

Już w 1919 r. było to upiększaniem rzeczywistej sytuacji. Odstępstwa mogły być jednak wytłumaczone zacofaniem kraju, wciąż jeszcze dominującą w jego życiu wojną domową i wojskową interwencją innych państw.

Trocki pozostał do śmierci orędownikiem, bez najmniejszych zastrzeżeń, międzynarodowego komunizmu. W sprawie demokracji mieszczańskiej zgadzał się w 1919 r. z Leninem i nigdy nie zmienił swego poglądu w tej kwestii. Całkowicie akceptował zasady i cele nowej Międzynarodówki - bezkompromisowy internacjonalizm, zdecydowane i ostateczne zerwanie ze zdrajcami z 1914 r., władzę robotniczą realizowaną przez Rady Delegatów Robotniczych, obronę Republiki Radzieckiej oraz perspektywę zbliżającej się rewolucji w Europie Środkowej i Zachodniej. Bezpośrednie zadanie polegało na stworzeniu organizacji masowych, żeby wszystko to zrealizować.

Centryści i ultralewicowcy

„Do Międzynarodówki Komunistycznej - pisał Lenin w lipcu 1920 r. w związku ze zbliżającym się jej II Kongresem - co raz częściej zwracają się teraz partie i grupy, do niedawna jeszcze należące do II Międzynarodówki, które chcą teraz wstąpić do III Międzynarodówki, lecz w rzeczywistości nie stały się komunistycznymi [...] Komunistyczna Międzynarodówka staje się w jakimś stopniu modą [...] W określonych okolicznościach może Międzynarodówce Komunistycznej zagrażać niebezpieczeństwo jej rozwodnienia przez chwiejne i niezdecydowane grupy, które jeszcze nie rozprawiły się z ideologią II Międzynarodówki” (W. I. Lenin, Dzieła, t. 31, s. 181-182).

Tak więc wypowiedziane przez Zinowjewa przed 16 miesiącami, na I Kongresie Międzynarodówki Komunistycznej przypuszczenie, że w Europie istnieje autentycznie rewolucyjny ruch masowy sprawdziło się. We wrześniu 1919 r. na Zjeździe Włoskiej Partii Socjalistycznej większość delegatów, zgodnie z zaleceniem jej Komitetu Wykonawczego, głosowała za wnioskiem, żeby partia ta zgłosiła swój akces do III Międzynarodówki. Norweska Partia Robotnicza potwierdziła swoje w niej członkostwo, zaś partie Bułgarii, Jugosławii i Rumunii również do niej wstąpiły. Z wyjątkiem partii rumuńskiej, były to liczące się organizacje robotnicze. Partia norweska, opierająca się - podobnie jak Brytyjska Partia Pracy (Labour Party) - przede wszystkim na członkach związków zawodowych, skupiała w swych szeregach całą norweską lewicę. Bułgarscy komuniści mieli od początku poparcie przeważającej większości klasy robotniczej. Komuniści jugosłowiańscy zdobyli w pierwszych - i jedynych - w nowym państwie wolnych wyborach parlamentarnych 54 mandaty.

Socjalistyczna Partia Francji (SFIO), której liczba członków wzrosła w latach 1918-1920 z 90 tysięcy do 200 tysięcy, ewoluowała wtedy na lewo i zalecała się do Moskwy. Podobnie przywódcy niemieckiej Niezależnej Partii Socjaldemokratycznej (USPD), która szybko zwiększała się kosztem Partii Socjaldemokratycznej. To samo działo się z lewicowymi socjaldemokratami w Szwecji, Czechosłowacji i z mniejszymi partiami w wielu innych krajach. Nacisk dołów partyjnych i w ogóle środowisk robotniczych zmuszał je do składania choćby gołosłownych oświadczeń, w których aprobowały one Rewolucję Październikową, nawet ją wychwalając, i do pertraktowania w sprawie przyjęcia do III Międzynarodówki. Życzenia takich - raczej politycznie i społecznie umiarkowanych organizacji - przyłączenia się do III Międzynarodówki stanowiły jednoznaczny dowód, że uzyskała ona poparcie zdecydowanej większości klasowo uświadomionych robotników na całym świecie i że stała się ważną siłą polityczną.

Jednak partie te nie były rewolucyjnymi organizacjami komunistycznymi i przypominały raczej przedwojennych socjaldemokratów: rewolucyjność w słowach - reformizm w czynach. Ich przywódcy gotowi byli uciec się do wszelkiego rodzaju szykan, podstępów i oszustw, byle tylko utrzymać się na swych stanowiskach w partii i rewolucyjny kryzys wykorzystać w sposób reformistyczny. Lenin, w swoich artykułach z 1920 r. (Dzieła, t. 31) często dawał charakterystykę tych zjawisk.

Jednakże bez współpracy z masami członkowskimi tych partii nowa Międzynarodówka nie miała żadnych możliwości wywierania doraźnego wpływu na rozwój wydarzeń w Europie. Ale nie miała też żadnych możliwości wywierania rewolucyjnego czy rewolucjonizującego wpływu, jeśli masy te nie odstępowały od swych centrystowskich przywódców. Niewiele od tego różniła się sytuacja w partiach masowych, które już przystąpiły do III Międzynarodówki, np. Włoska Partia Socjalistyczna miała w swoim przeważnie centrystowskim kierownictwie kilku niepoprawnych reformistów.

Walkę z centryzmem utrudniały silne prądy ultralewicowe (dziś powiedzielibyśmy „skrajnie goszystowskie”), jakie istniały w wielu organizacjach komunistycznych. Dołączały się jeszcze do tego problemy związane z ważnymi lecz syndykalistycznie nastawionymi organizacjami zawodowymi, które politycznie bliskie były III Międzynarodówce, lecz negowały konieczność powołania partii rewolucyjnej, komunistycznej. Przekonać te poważne siły, stopić je w jedną całość było przedsięwzięciem trudnym i skomplikowanym, wymagającym walki na wielu różnych frontach.

Uchwały w tej sprawie II Kongresu Międzynarodówki Komunistycznej (19 VII - 7 VIII 1920) były w tej dziedzinie niezwykle istotne. Należałoby właściwie powiedzieć, iż był to rzeczywisty kongres założycielski. Obradował zaś w dniach, gdy wojna polsko-radziecka dochodziła do punktu kulminacyjnego a Armia Czerwona zbliżała się do Warszawy. W Niemczech próbę ustanowienia dyktatury wojskowej - pucz Kappa (13 III 1920) - zniweczyła masowa akcja klasy robotniczej. We Włoszech trwało zajmowanie fabryk przez robotników. Toteż na kongresie tym panował nastrój rewolucyjnego optymizmu. Zinowjew, przewodniczący Międzynarodówki Komunistycznej, oświadczył:

„Jestem najgłębiej przekonany, że drugi Kongres Kominternu jest poprzednikiem innego kongresu, a mianowicie światowego kongresu republik radzieckich” (J. Degras, jw. s. 109).

Jeśli czegoś jeszcze brakowało - to jedynie prawdziwych komunistycznych partii masowych, które mogłyby ruch poprowadzić do zwycięstwa. Na II Kongresie Trocki intensywnie zajmował się sprawą utworzenia takich partii:

„Towarzysze! - powiedział w jednym ze swych wystąpień - Może się wydać dość dziwnym, iż w trzy ćwierci wieku po ukazaniu się „Manifestu Komunistycznego” na międzynarodowym kongresie komunistycznym może powstać pytanie: partia, czy żadna partia [...] Rzecz sama przez się zrozumiała, jeślibyśmy mieli tu przed sobą pana Scheidemanna lub Kautsky'ego, bądź ich angielskich stronników, nie potrzebowalibyśmy tych panów pouczać, że klasa robotnicza musi mieć swoją partię. Utworzyli oni dla klasy robotniczej partię i postawili tę partię na usługi klasy mieszczańskiej, społeczeństwa kapitalistycznego [...]

Ponieważ wiem, że partia jest niezbędna, ponieważ nazbyt dobrze znam wartość partii, ponieważ mam zarazem z jednej strony Scheidemanna, z drugiej zaś amerykańskiego, hiszpańskiego i francuskiego syndykalistę, który nie tylko ma ochotę zwalczać mieszczaństwo, jak ją miał i Scheidemann, lecz rzeczywiście chcą mu łeb urwać, więc mówię: przedkładam nad dyskusję z Scheidemannem rozmówienie się z takim właśnie towarzyszem hiszpańskim, amerykańskim i francuskim, żeby go przekonać o niezbędności partii dla spełnienia przezeń jego misji dziejowej, zniszczenia mieszczaństwa [...]

Towarzysze, francuscy syndykaliści działają rewolucyjnie w związkach zawodowych i jeśli teraz rozmawiam np. z towarzyszem Rosmerem, znajdujemy wspólny język. Francuscy syndykaliści, w przeciwieństwie do tradycji demokracji, jej kłamstw i złudzeń, powiedzieli: nie chcemy żadnej partii, chcemy proletariackich związków zawodowych a w nich rewolucyjną mniejszość z «action directe» (akcją bezpośrednią), z akcjami masowymi [...] Czym jest dla naszych przyjaciół owa mniejszość? Jest to najlepsza część francuskiej klasy robotniczej, która ma przejrzysty program i organizację, w której te zagadnienia dyskutuje i nie tylko dyskutuje, lecz podejmuje decyzje, ma organizację opartą na pewnej dyscyplinie” (Protokoll des 2, Weltkongress der Komunistischen Internationale, [Reed.] Erlangen 1972, s. 91-93).

To stanowi - akcentował Trocki - istotę sprawy. Z jednej strony mamy rewolucyjnych syndykalistów, którzy negują potrzebę utworzenia partii, z drugiej - znajdują się centryści, dla których partia jest rzeczą oczywistą. Mimo to syndykaliści są bliżsi partii robotniczej, aniżeli centryści. Brakuje im jedynie „...inwentarza partii, jej zgromadzonego doświadczenia. Tak właśnie pojmuję naszą Partię, naszą Międzynarodówkę” [jw., s. 95]. Nie może ona być organizacją głównie propagandystyczną. W przemówieniu na posiedzeniu Komitetu Wykonawczego Kominternu (KWMK) bronił Trocki Międzynarodówki przed holenderskim ultralewicowcem Gorterem, który ją oskarżył o to, że „biegnie w tyle mas”.

„Co proponuje towarzysz Gorter? Czego chce? Propagandy! I to jest w istocie cała jego metoda. Rewolucja więc nie zależy ani od potrzeby, oni od nędzy, ani też od stosunków gospodarczych, lecz od masowej świadomości. Zaś masową świadomość kształtuje propaganda, przy czym propagandę pojmuje on w sposób i na modłę bardzo idealistyczną”.

Gorter opowiadał się za strategią indywidualnego werbowania robotników za pomocą propagandy i przy tym, tak twierdził Trocki, nie brał pod uwagę właśnie postępującego dynamicznego rozwoju Międzynarodówki. Pragnął „niepokalanej Międzynarodówki wybrańców i niepokalanych” (L. Trotsky, The First Five Years of the Communist International, New York, 1935, t. I, s. 141).

Obok biernej, propagandystycznej odmiany ultralewicowości, istniała we wczesnym okresie Kominternu jeszcze inna. W 1921 r. rozwinął się w kierownictwie Komunistycznej Partii Niemiec kierunek puczystowski. W marcu tego roku kierownictwo partyjne usiłowało rewolucję sztucznie przyspieszyć, chciało brak rzeczywiście rewolucyjnego ruchu masowego zastąpić bojową partią. Jakkolwiek w niektórych częściach kraju - przede wszystkim w Niemczech Środkowych - istniało coś w rodzaju sytuacji rewolucyjnej, to w skali krajowej masy nie były jeszcze tak daleko zaawansowane. Tak zwana akcja marcowa zakończyła się ciężką klęską - i liczba członków tej partii spadła z 350 tys. do ok. 150 tys.

Taktykę Komunistycznej Partii Niemiec usprawiedliwiano „teorią ofensywy”. Teoria ta wychodziła z założenia, iż rozpoczęła się epoka rozpadania się społeczeństwa kapitalistycznego, zaś burżuazja może zostać obalona tylko przez ofensywę klasy robotniczej. Generalnie rzecz biorąc, Trocki uważał ten punkt widzenia za słuszny:

„Lecz niektórzy domagają się wymiany tego teoretycznego kapitału na odpowiednią walutę i to niskiej wartości nominalnej. Twierdzą, że owa ofensywa składa się z serii następujących jedna po drugiej drobniejszych ofensyw”.

Taką interpretację „teorii ofensywy” osądził w przemówieniu wygłoszonym latem 1921 r.:

„Towarzysze, często nadużywa się porównania między walką polityczną klasy robotniczej a operacjami militarnymi. Lecz w danym przypadku możemy - z jednym tylko zastrzeżeniem - zastosować je. W języku wojskowym też mamy nasze „dni marcowe”, jeśli mówić będziemy po niemiecku, i nasze „dni wrześniowe”, wyrażając się po włosku (Trocki miał tu na myśli niezdolność Włoskiej Partii Socjalistycznej do wykorzystania kryzysu rewolucyjnego we wrześniu 1920 r.). Cóż więc nastąpiło po częściowej klęsce? Istnieje pewne zamieszanie w aparacie wojskowym, potrzeba chwili wytchnienia, żeby znów stanąć na nogi i dojść do dokładniejszej oceny sił przeciwnika [...] Niekiedy staje się to możliwe dopiero pod warunkiem dokonania strategicznego odwrotu [...] Żeby to poprawnie zrozumieć, żeby ten odwrót stał się częścią składową jednolitego planu strategicznego, potrzebne jest pewne doświadczenie. Lecz jeśli wszystko traktuje się abstrakcyjnie i wciąż nalega na to, by za wszelką cenę maszerować naprzód, wychodząc z założenia, że każdą przeszkodę można przezwyciężyć jedynie zwiększonym wysiłkiem rewolucyjnej woli, dokąd się wtedy dojdzie? Weźmy jako przykład marcowe wydarzenia w Niemczech (1921 r.). Mówi się nam: sytuację można uratować tylko nową ofensywą [...] W takich warunkach przeżyjemy tylko większą i niebezpieczniejszą klęskę. Nie, towarzysze, po takiej klęsce musimy się cofnąć!” (jw., s. 303-305).

Front jednolity

Latem 1921 r. kierownictwo Kominternu zgodnie doszło do wniosku, że konieczny jest ogólny odwrót strategiczny. W czerwcu 1921 r. Trocki pisał w „Prawdzie”:

„W rozstrzygającym roku 1919 proletariat Europy niewątpliwie mógł zdobyć władzę państwową, ponosząc całkiem niewielkie ofiary, gdyby na jego czele stała organizacja rzeczywiście rewolucyjna, która potrafiłaby postawić mu wyraźne cele i konsekwentnie do nich dążyła. Lecz takiej organizacji zabrakło. W ciągu ostatnich trzech lat robotnicy wiele walczyli i ponieśli wiele ofiar - mimo to władzy nie zdobyli. W rezultacie masy robotnicze stały się ostrożniejsze, niż w latach 1919-1920” (jw., s. 294-295).

Ta sama myśl znalazła się w tezach Międzynarodówki Komunistycznej o sytuacji światowej. Tezy te, opracowane przez Trockiego, uchwalił następnie III Kongres Kominternu (22 VI - 12 VII 1921). Wyrażały one pogląd:

„W ciągu roku, który dzieli II Kongres Kominternu od trzeciego, cały szereg robotniczych powstań i walk zakończył się częściowymi klęskami (np. marsz Armii Czerwonej na Warszawę w sierpniu 1920 r.). Pierwszy okres powojennego ruchu robotniczego, jak się wydaje, zakończył się. Okres ten cechował żywiołowy charakter ataków robotniczych i wyraźna niejasność ich celów oraz metod, jak również paniczny strach, w jaki owe ataki wpędzały klasy panujące. Samoświadomość burżuazji jako klasy i zewnętrzna stabilność jej organów państwowych w międzyczasie niewątpliwie umocniły się [...] Przywódcy burżuazji są niewątpliwie dumni z siły swych aparatów państwowych i we wszystkich krajach przeszli zarówno politycznie jak i ekonomicznie do ofensywy przeciwko robotnikom” (J. Degras, jw., s. 230).

Niebawem po kongresie Komitet Wykonawczy Kominternu zaczął wywierać nacisk na partie, by punkt ciężkości swej działalności przesunęły na pracę jednolitofrontową. Wiosną 1922 r. Trocki podsumował efekty tej działalności. Zadaniem partii komunistycznej - powiedział - jest kierowanie rewolucją proletariacką. Lecz może to robić jedynie wówczas, gdy będzie się opierała na przeważającej większości klasy robotniczej. Żeby uzyskać takie poparcie, musi ona być z kolei samodzielną organizacją, mającą jasny program i ścisłą dyscyplinę wewnętrzną. I dlatego właśnie musi ideologicznie zerwać z reformistami i centrystami.

Dopiero potem, gdy uzyska już pełną samodzielność i ideologiczną zwartość własnych szeregów, partia komunistyczna będzie mogła walczyć o zdobycie wpływu na większość klasy robotniczej. Rzecz jasna, w tej fazie poprzedzającej rewolucję nie ustanie życie zbiorowe klasy robotniczej. Konflikty z przemysłowcami, z burżuazją, z władzą państwową - obojętnie która strona je sprowokuje - toczyć się będą zwyczajnymi torami.

W toku tych konfliktów masy pracujące - według Trockiego - rozwiną w sobie zmysł konieczności zachowania jedności w działaniu, czy będzie to jedność w przeciwstawieniu się atakom kapitalizmu, czy też jedność w ofensywie przeciwko niemu. Każda partia, która przeciwstawiłaby się tej odczuwanej przez robotników potrzebie jedności działania z całą pewnością - i słusznie - zostanie przez nich odrzucona.

„Odpowiednio więc - argumentował Trocki - front jednolity w żaden sposób nie jest, ani z racji swej genezy, ani w swej istocie, kwestią wzajemnych stosunków pomiędzy frakcjami parlamentarnymi partii komunistycznej i socjalistycznej, czy też pomiędzy komitetami centralnymi obu tych partii [...] Problem frontu jednolitego - nawet gdy w danym okresie nieunikniony jest rozłam pomiędzy rozmaitymi organizacjami politycznymi, które się powołują na klasę robotniczą - wynika z niecierpiącej zwłoki konieczności zapewnienia sobie przez tę klasę możności frontu jednolitego w walce z kapitalizmem. Dla tych, którzy tego zadania nie rozumieją, partia jest tylko stowarzyszeniem propagandystów a nie organizacją walki masowej”.

Front jednolity zakłada więc gotowość komunistów w określonych granicach i specyficznych zagadnieniach koordynować swoje akcje z działaniami organizacji reformistycznych

„...póki one jeszcze wyrażają wolę ważnych części walczącego proletariatu. [...] Czyż nie oddzieliliśmy się od nich? Tak. Oddzieliliśmy się, gdyż nie mogliśmy się z nimi zgodzić w ważnych sprawach ruchu robotniczego. I mimo to szukamy jedności z nimi? Tak. Zawsze tam, gdzie masy, które idą za nimi, są gotowe razem z masami, które idą za nami, wspólnie walczyć i gdzie reformiści zostają zmuszeni stać się mniej czy bardziej czynnym narzędziem tych walk”.

Trocki był wyraźnie świadom tego, że jedność działania z reformistami nie zawsze i nie automatycznie zostanie osiągnięta. Wprost przeciwnie, często da się osiągnąć tylko częściowe uzgodnienia, jeśli w ogóle będzie to możliwe. Lecz właśnie dlatego było konieczne, żeby walczący robotnicy uzyskali możność przekonać się, że tam, gdzie nie osiąga się jedności działania, przyczyny

„...tkwią nie w naszym formalistycznym nieprzejednaniu, lecz w braku ducha walki u reformistów” (The First Five Years..., op. cit., t. 2, s. 91-95).

Czwarty Kongres Międzynarodówki Komunistycznej (5 XI - 5 XII 1922) był ostatnim, w którym Lenin brał udział i ostatnim, którego uchwały Trocki uważał w zasadzie za słuszne. Kongres zajmował się głównie zagadnieniem frontu jednolitego. Dziesięć lat później Trocki w zasadniczym oświadczeniu ustosunkował się do dawnego Kominternu. Pisał, że Międzynarodowa Lewicowa Opozycja jest kontynuatorem tradycji pierwszych czterech kongresów Międzynarodówki Komunistycznej. Jeśli nawet wiele z jej uchwał straciło swoją aktualność i rozwój wydarzeń prześcignął je, mimo to wszystkie jej istotne zasady (w sprawie imperializmu i państwa burżuazyjnego, demokracji i reformizmu, zagadnienia zdobycia władzy i dyktatury proletariatu, stosunku do chłopstwa i narodów uciskanych, parlamentaryzmu, polityki jednolitofrontowej) jeszcze po upływie dziesięciolecia pozostają

„...najwyższym wyrazem strategii proletariackiej w epoce powszechnego kryzysu kapitalizmu”.

Natomiast Lewicowa Opozycja odrzuca uchwały piątego i szóstego kongresu (1924 i 1928 r.) jako „rewizjonistyczne” (Writings of Leon Trotsky 1932-1933, New York 1972, s. 51-55).

W 1923 r. wystąpiła z jednej strony „trójka” (Stalin-Zinowjew-Kamieniew) z drugiej - Lewicowa Opozycja. Komintern poniósł wtedy w Europie dwie ciężkie klęski. W lipcu Komunistyczna Partia Bułgarii, mająca za sobą prawie całą klasy robotniczą, przyjęła postawę neutralną - czy, ściślej biorąc, całkowicie bierną - wobec puczu prawicowego, skierowanego przeciwko rządom partii chłopskiej. Dopiero po zniszczeniu systemu burżuazyjno-demokratycznego, ustanowieniu dyktatury i skutecznym zdławieniu ruchu mas ludowych - dopiero wtedy (22 września) Komunistyczna Partia Bułgarii zorganizowała, i to bez jakiegokolwiek poważniejszego przygotowania politycznego, pochopne powstanie, które zostało zmiażdżone. Potem nastąpił już okres okrutnego białego terroru.

Niemcy znajdowały się w tym czasie w stanie głębokiego kryzysu gospodarczego, społecznego i politycznego, który został przyspieszony francuską okupacją Zagłębia Ruhry i zaostrzony astronomicznej wielkości inflacją, która pieniądz uczyniła dosłownie bezwartościowym. Jesienią 1923 r. sytuacja w Niemczech była wręcz rozpaczliwa, panowała nędza a perspektywy były bardziej beznadziejne niż kiedykolwiek po 1923 r. Po utworzeniu w Saksonii rządu koalicyjnego komunistów i socjaldemokratów, zaplanowano na październik zbrojne powstanie w całych Niemczech. Zostało ono jednak w ostatniej chwili odwołane, o czym wiadomość nie dotarła do Hamburga. Toteż w tym mieście wszczęto osamotnione powstanie, po dwóch dniach zdławione.

Trocki doszedł do wniosku, iż przeoczono historyczną wręcz okazję. Od tego momentu politykę Kominternu w coraz większym stopniu określała frakcja Stalina. Kierowała się przy tym nie potrzebami międzynarodowej walki klasowej, lecz, w pierwszym okresie - interesami frakcji stalinowskiej w wewnętrznej walce w KPZR, w następnym zaś okresie - interesami zagranicznej polityki reżimu stalinowskiego.

Po krótkim zwrocie lewicowym w 1924 r., Komintern do roku 1928 sterował na prawo, następnie, w latach 1928-1934 r. uprawiał politykę ultralewicową i ostatecznie przesunął się w epoce Frontu Ludowego (1935-1939) daleko na prawo. Każdy z tych okresów Trocki starannie analizował i poddawał krytyce.

Anglo-Radziecki Komitet Związkowy

W latach 20-ych (1925-1927) Komintern dokonał pierwszego zwrotu na prawo. Trocki szczegółowo sformułował swą krytykę tej fazy jego polityki, przede wszystkim w odniesieniu do dwóch ważnych wydarzeń: chińskiej rewolucji lat 1925-1927, o czym była już mowa, i Anglo-Radzieckiego Komitetu Związkowego. Ten ostatni powstał w 1925 r. z inicjatywy kierownictwa Kominternu. Był swego rodzaju sojuszem pomiędzy centralą brytyjskich związków zawodowych (TUC) i centralą związków radzieckich (WCSPS). Sojusz ten nadawał TUC-owi odcień rewolucyjności i stwarzał mu osłonę przed lewicową krytyką ze strony jego dołów członkowskich. Został zaś stworzony tuż przed tym, nim długotrwały proces radykalizacji brytyjskiego ruchu robotniczego osiągnął swój punkt szczytowy.

Istota krytyki Trockiego dotyczyła przede wszystkim tego, iż Komunistyczna Partia W. Brytanii - zgodnie z polityką Kominternu - wzmacniała zaufanie mas do lewicowo-socjaldemokratycznej biurokracji (naczelnym hasłem Komunistycznej Partii W. Brytanii było wówczas: „Cała władza - kierownictwu TUC!”). Ta natomiast - twierdził Trocki - w decydującej chwili z całą pewnością zdradzi ruch. Sprawdziło się to niebawem w toku związkowego strajku powszechnego w maju 1926 r. (tak zresztą jak w roku 1983 zdradziła ona walkę drukarzy i w roku 1984 - górników). Zamiast takiej taktyki - wskazywał Trocki -partia ta winna była samodzielnie organizować w związkach zawodowych ruch opozycyjny w stosunku do kierownictwa TUC, wykorzystując możliwości, jakie lewicowi funkcjonariusze związkowi stwarzali dla takiej właśnie akcji. Lecz w żadnym wypadku partia na nich nie powinna polegać. Winna ona natomiast z całym naciskiem ostrzegać walczących związkowców i tak ich przygotowywać, żeby zdrada związkowych funkcjonariuszy nie załamała związkowców, ani nawet ich nie zaskoczyła. Modelem tego rodzaju wewnątrzzwiązkowej opozycji był „Minority Movement” („Ruch Mniejszości”), który w latach poprzednich został zorganizowany w związkach zawodowych pod kierownictwem Partii i cieszył się sporą popularnością. Dzięki niemu szybko zwiększyła się liczba członków Partii i wzrosły jej wpływy w klasie robotniczej. Natomiast umizgi radzieckiej centrali związkowej do lewicowej biurokracji związkowej zakończyły się - zgodnie z przewidywaniami Trockiego - katastrofą - dla angielskiego ruchu robotniczego, Komunistycznej Partii W. Brytanii i Kominternu. W strajku powszechnym 4-12 maja 1926 r., który szybko przyjął formy powstańcze, „lewicowe” kierownictwo TUC przedwcześnie zatrąbiło do odwrotu, załamało strajk w jego szczytowym momencie i w ten sposób doprowadziło ruch do klęski. A w konsekwencji - do długotrwałego panowania w brytyjskim ruchu zawodowym jego prawicowego skrzydła. Zaś Partia Komunistyczna w krótkim czasie skurczyła się liczebnie do nieznacznej sekty i do przeszłości przeszedł jej wpływ na ruch zawodowy.

Poleganie na „lewicowych” funkcjonariuszach jeszcze po dzień dzisiejszy pozostaje cechą odróżniającą lewicowych reformistów od komunistów. Tak więc przeprowadzona wówczas przez Trockiego krytyka nadal zachowuje dużą doniosłość i to nie tylko w W. Brytanii.

Taktyka „trzeciego okresu

Obradujący latem 1928 r. VI Kongres Kominternu (17 VII - 1 IX 1928) wprowadził tego rodzaju poprawki do obowiązującej w latach 1924-1928 prawicowej linii politycznej ruchu komunistycznego, iż wkrótce przekształciła się ona w swoje przeciwieństwo. Partiom komunistycznym narzucono kurs ultralewicowy o charakterze biurokratycznym, kurs nie liczący się z okolicznościami i uwarunkowaniami danego kraju. Zgodnie z tą nową linią, świat dzielił się na „obóz rewolucyjny”, obejmujący ZSRR i proletariat innych krajów, kierowany przez „zbolszewizowane”, tj. w pełni podporządkowane stalinowskiej ekipie Związku Radzieckiego, partie komunistyczne oraz na „obóz kontrrewolucyjny”, składający się z burżuazji, faszystów, „socjalfaszystowskiej” socjaldemokracji oraz wszelkiego rodzaju wykluczonych z partii komunistycznych frakcji opozycyjnych wobec ekipy stalinowskiej. W istocie zaś ta nowa linia odzwierciedlała wejście w życie w ZSRR pierwszego planu pięcioletniego oraz przeforsowanie kursu na przymusową kolektywizację. Proklamowano przy tym tzw. „trzeci okres”, którego cechą miały być w świecie kapitalistycznym (w metropoliach i koloniach) „przybierające na sile walki rewolucyjne”. W praktyce oznaczało to zaś, że w czasie, gdy faszyzm - przede wszystkim w Niemczech - stawał się prawdziwym i narastającym niebezpieczeństwem, za głównego wroga uznano socjaldemokrację.

Tak więc X plenum Komitetu Wykonawczego Kominternu w połowie sierpnia 1929 r. oświadczyło, iż w obliczu zaostrzenia się przeciwieństw imperialistycznych i walki klasowej, faszyzm w coraz większym stopniu staje się naturalną formą panowania burżuazji. Stwierdzenie to - jako tako realistyczne - zostało uzupełnione innym, głoszącym, iż w krajach w których istnieją silne partie socjaldemokratyczne, faszyzm przyjmować będzie szczególny kształt „socjalfaszyzmu” i nim to właśnie będzie się burżuazja w rosnącym stopniu posługiwała, jako narzędziem paraliżowania mas walczących przeciwko reżimowi dyktatury faszystowskiej. (J. Degras, op. cit., t. III, s.44).

W tej sytuacji należało więc jakoby odrzucić dotychczasową formę polityki frontu jednolitego. Więcej - nie mogło być już mowy o tym, żeby odpowiednią taktyką zmusić socjaldemokratyczne partie masowe i pozostające pod ich wpływem związki zawodowe do utworzenia z komunistami frontu jednolitego przeciwko faszyzmowi. Jedne i drugie bowiem - wedle nowej teorii - same były „socjalfaszyzmem”. Ba! Socjaldemokrację uznano na XI plenum Komitetu Wykonawczego Kominternu (1931 r.) za „najaktywniejszy czynnik i inicjatora rozwoju państwa kapitalistycznego w kierunku faszyzmu” (jw., s. 159). Nowe kierownictwo Komunistycznej Partii Polski, narzucone jej w połowie 1929 r. przez stalinowską ekipę Kominternu, już w okresie Centrolewu (1929-1930) pouczało członków i sympatyków, iż największą w Polsce przeszkodą na drodze zwycięstwa rewolucji proletariackiej jest „niebezpieczeństwo kontrrewolucyjnej dywersji demokratycznej”, mając na myśli mało prawdopodobne zwycięstwo Centrolewu.

Ta sprzeczna z faktycznym stanem rzeczy i całkowicie fałszywa ocena rzeczywistego charakteru faszyzmu jak również właściwości socjaldemokracji nieuchronnie prowadziła do fałszywej konkluzji, że „silne partie demokratyczne” dają się pogodzić z „reżimem dyktatury faszystowskiej”. Twierdzono wręcz, iż jedno i drugie istnieje równocześnie w Niemczech (już na długo przed dojściem Hitlera do władzy). Toteż kolejne, XII plenum Komitetu Wykonawczego (1932) twierdziło: „W Niemczech rząd Papena-Schleichera przy pomocy Reichswehry, Stahlhelmu i nazistów stworzył faszystowską dyktaturę”. (jw., s. 22).

Trocki z coraz większym naciskiem i rozpaczą występował przeciwko tej rażącej głupocie. Od 1929 r. do katastrofy w 1933 r., jaką było przejęcie władzy przez partię hitlerowską, pisał on nieustannie artykuły na temat kryzysu niemieckiego. Żaden marksista nie prześcignął go w tej kwestii przenikliwością i siłą argumentacji. Centralnym wątkiem wszystkich jego na ten temat artykułów była konieczność tworzenia „jednolitego frontu robotniczego przeciwko faszyzmowi”. Włożył ogromny wysiłek w to, by prześledzić zjawiska i przeciwstawić rozsądną analizę i odpowiedź zwyrodniałym argumentom, jakie kapłani stalinizmu rozpowszechniali, usiłując niewiarygodne uczynić wiarygodnym. Jego ówczesne publikacje, w szczególności cykl artykułów „Deutschland, wohin?” (Niemcy, dokąd?”), rozprawiały się z mnóstwem pseudomarksistowskich wywodów. Oto niektóre krótkie fragmenty tej polemiki:

„Obecnie oficjalna prasa Kominternu przedstawia wyniki wyborów z 1930 r. jako ogromne zwycięstwa komunizmu, które stawia na porządku dnia hasła „Radzieckich Niemiec”. Biurokratyczni optymiści nie chcą zrozumieć sensu stosunku sił, jaki ujawnił się w statystyce wyborczej. Wzrost głosów komunistycznych traktują oni całkowicie niezależnie od rewolucyjnych zadań, jakie stawia sytuacja i od trudności, które z tego wynikają.

Partia Komunistyczna otrzymała 4,600 tys. głosów, podczas gdy w 1928 r. - 3,300 tys. Przyrost 1,300 tys. głosów jest z punktu widzenia „normalnej” mechaniki parlamentarnej niesłychanie duży, nawet jeśli uwzględni się zwiększenie ogólnej liczby wyborców. Ale ten wzrost głosów całkowicie blednie wobec skoku faszyzmu - z 800 tys. głosów na 6.400 tys.! Nie mniej istotne znaczenie dla oceny wyborów ma fakt, iż socjaldemokracja, mimo znacznych strat, utrzymała trzon swego stanu posiadania i znów uzyskała większą liczbę głosów robotniczych, niż Partia Komunistyczna. Jeśli zadać sobie pytanie, jaki to kompleks uwarunkowań międzynarodowych i krajowych byłby zdolny z największą siłą pchnąć klasę robotniczą ku komunizmowi, to nie dałoby się przytoczyć pomyślniejszych dla takiego zwrotu okoliczności, niż obecna sytuacja w Niemczech: pętla planu Younga, rozpadnięcie się panujących grup, kryzys parlamentaryzmu i przerażające samozdemaskowanie się rządzącej socjaldemokracji. W kontekście tych konkretnych uwarunkowań historycznych specyficzna waga Komunistycznej Partii Niemiec w życiu kraju pozostaje - mimo zdobycia 1,300 tys. nowych głosów - nieproporcjonalnie mała.

[...] Lecz najważniejszą umiejętnością partii rzeczywiście rewolucyjnej, jest zdolność patrzenia rzeczywistości w oczy [...]

Żeby kryzys społeczny mógł się przerodzić w rewolucję proletariacką, konieczne jest - oprócz innych okoliczności - by przeważająca część warstwy drobnomieszczańskiej stanęła po stronie proletariatu. To daje mu możność przejąć rolę przywódcy narodu. Ostatnie wybory uzewnętrzniły - i na tym polega ich ważne, symptomatyczne znaczenie - wprost przeciwstawny kierunek rozwoju. Pod ciosami kryzysu drobnomieszczaństwo ciąży nie ku rewolucji proletariackiej, lecz ku skrajnie imperialistycznej reakcji i pociąga za sobą znaczne odłamy proletariatu.

Gigantyczne zwiększenie się wpływów narodowego socjalizmu jest wyrazem dwóch faktów: ciężkiego kryzysu społecznego, który masy drobnomieszczańskie wyprowadza z równowagi oraz braku partii rewolucyjnej, która już dzisiaj byłaby w oczach mas ludowych ich uznanym rewolucyjnym przywódcą. Jeśli partia komunistyczna jest partią rewolucyjnej nadziei, to faszyzm, jako ruch masowy, jest partią kontrrewolucyjnej rozpaczy. Kiedy rewolucyjna nadzieja ogarnie całą masę proletariacką, to nieuchronnie pociąga za sobą na drogę rewolucji znaczne i wciąż narastające warstwy drobnomieszczaństwa. Lecz właśnie wybory powszechne ujawniły obraz całkiem przeciwny: kontrrewolucyjna rozpacz z taką mocą ogarnęła masy drobnomieszczańskie, że pociągnęła za sobą znaczne warstwy proletariatu [...]

Faszyzm stał się w Niemczech rzeczywistym niebezpieczeństwem; jest wyrazem zaostrzającej się sytuacji bez wyjścia dla reżimu burżuazyjnego, konserwatywnej roli socjaldemokracji i ukrytej słabości Partii Komunistycznej w walce przeciwko temu reżimowi. Kto temu przeczy - jest ślepcem lub gadułą”. (Trotzki, Die Wendung der Komintern und die Lage in Deutschland, „Klassenkampf”, 1930, nr 3/4, s. 10-11).

„Żeby sytuację teraz uratować - pisał nieco później Trocki - byłoby konieczne wyciągnięcie Komunistycznej Partii Niemiec z jej bezowocnego ultraradykalizmu. Lecz Komintern stosował taktykę «biurokratycznego ultymatyzmu», usiłował klasę robotniczą «zgwałcić» gdy nie udawało mu się jej przekonać: jeśli wy, robotnicy nie uznajecie kierownictwa Thelmanna-Remmelego-Neumanna, to nie pozwolimy wam utworzyć jednolitego frontu”. Prawdziwa polityka jednolitofrontowa musiałaby natomiast opierać się na aktywnych ruchach taktycznych, które wynikają z całkowicie obiektywnych warunków rozwoju proletariatu”. (Trotzki, jw., s. 27-29).

„Za jednym zamachem zmobilizować większość niemieckiej klasy robotniczej do ofensywy - to ciężkie zadanie. Po klęskach lat 1919, 1921, 1923, po awanturnictwie «trzeciego okresu», u robotników niemieckich którzy i bez tego spętani są przez potężne organizacje zachowawcze, ukształtowały się silne zahamowania wewnętrzne. Jednak - z drugiej strony - owa organizacyjna stabilność robotników, która dotąd prawie całkowicie uniemożliwiała faszystom wdarcie się w ich szeregi, stwarza bardzo duże możliwości dla walk obronnych.

Nie trzeba zapominać, że polityka jednolitofrontowa jest na ogół o wiele skuteczniejsza w przypadku defensywy, niż w akcji ofensywnej. Zachowawcze, czy bardziej zacofane warstwy proletariatu łatwiej dają się wciągnąć do walki w obronie tego, co już mają, niż do walki o nowe zdobycze”. (Trotzki, Was nun?, „Klassenkampf”, 1932, nr 3/4, s. 44-45).

Stalinowcy puścili w ruch wszelkiego rodzaju fałszywą argumentację, najrozmaitsze paralogizmy, żeby problem zaciemnić, aby to, co kiedyś było polityką Kominternu, napiętnować teraz jako kontrrewolucyjny trockizm. Mówili na przykład, iż front jednolity można tworzyć tylko „od dołu”, a więc należy wykluczyć jakiekolwiek porozumienie z socjaldemokratami. Poszczególni socjaldemokraci mogą wprawdzie brać udział w „czerwonym froncie jednolitym”, lecz pod warunkiem, że zaakceptują kierownictwo w nim Komunistycznej Partii Niemiec. Taką samą politykę jednolitofrontową prowadził Komintern również w innych krajach.

Coraz szerzej krzewiono też fatalne złudzenie, znajdujące pełny wyraz w haśle: „po Hitlerze przyjdzie kolej na nas”, tj. że najpierw zwycięży Hitler, lecz jego rządy szybko się załamią, potem zaś zwycięży rewolucja komunistyczna. Trocki nieustannie podkreślał, że jest to odziana w radykalną retorykę perspektywa bierności i niemocy. Wciąż też powracał do węzłowego zagadnienia - do kwestii frontu jednolitego - demaskując przy tym wszelkie wprowadzające zamieszanie czepianie się każdego słowa. Odrzucając na bok oszczerstwa, z całym naciskiem wyjaśniał swój punkt widzenia:

„Handlarz pędzi woły - pisał Trocki - do rzeźni. Podszedł do nich rzeźnik z nożem. «Zewrzyjmy szeregi, weźmy tego kata na rogi» - zaproponował pewien wół. «Czym gorszy jest rzeźnik od handlarza, który nas tu batem przypędził?» - odpowiedziały mu inne woły, które przeszły polityczne szkolenie w Instytucie Manuilskiego. «Ależ będziemy mogli później rozprawić się również z handlarzami!» «Nie» - odpowiedziały pryncypialne woły swemu doradcy - «z pozycji lewicowych ukrywasz wrogów, sam jesteś społecznym rzeźnikiem!» I nie zgadzały się na zwarcie szeregów”. (L. Trotzki, Schriften über Deutschland, Frankfurt 1971, s. 304).

Komunistyczna Partia Niemiec trzymała się swej, rozstrzygającej o jej losie i, niestety, również o losie niemieckiej klasy robotniczej, linii politycznej wypracowanej przez stalinowskie kierownictwo Międzynarodówki Komunistycznej.

Owa właściwa „trzeciemu okresowi” - według, pożal się Boże, teoretyków stalinowskich - wznosząca się fala masowych walk rewolucyjnych, prowadziła też do tego, że partie komunistyczne poszczególnych krajów ustawicznie proklamowały strajki generalne, we wszystkim dopatrywały się symptomów rozpoczynającej się już rewolucji. Ponieważ obiektywna sytuacja była wręcz odwrotna, wszystkie partyjne prognozy nie sprawdzały się. Wyjście znaleziono w obciążeniu odpowiedzialnością za wszystkie niepowodzenia socjaldemokracji i kierowanych przez nią związków zawodowych, co dodatkowo uzasadniało politykę nie zawierania z nimi jednolitego frontu. Z niektórymi działaczami tamtych organizacji - przede wszystkim z działaczami niższego szczebla - niekiedy rozprawiano się metodami bojówkarskimi. Pojedynczych zaś przywódców samych partii komunistycznych, którzy odważali się w tym, czy w innym przypadku odstąpić od takiej linii, natychmiast wykluczano z partii pod zarzutem, iż są oni agentami faszyzmu w klasie robotniczej. Efekty tego wszystkiego były wręcz opłakane. Wczoraj jeszcze aktywni robotnicy, zrażeni brakiem jedności, bojówkarskimi metodami walki wewnątrz klasy robotniczej (co prawda socjaldemokraci pierwsi odwołali się do terroru bojówkarskiego), zdenerwowani powtarzającymi się nieudanymi strajkami proklamowanymi przez kierownictwo partii komunistycznej, tysiącami wycofywali się z życia politycznego, zwłaszcza z organizacji zawodowych. Działo się to w miesiącach i latach, gdy wzmagała się ofensywa faszyzmu.

Front ludowy i rewolucja hiszpańska

Po zwycięstwie w Niemczech Hitlera, przywódcy Związku Radzieckiego zaczęli poszukiwać dla siebie „bezpieczeństwa” w militarnym sojuszu z najważniejszymi wówczas mocarstwami zachodnimi - Francją i Wielką Brytanią. Narzędziem ukierunkowanej na osiągnięcie tego celu dyplomacji Stalina stał się Komintern. Do funkcji narzędzia tej dyplomacji był on stopniowo degradowany już wcześniej, lecz teraz ta jego rola uwidoczniła się mocniej niż kiedykolwiek dotąd. Toteż Komintern znów został gwałtownie przesunięty, tym razem z orientacji ultralewicowej na wyraźnie prawicową. Po 7-letniej przerwie zwołano siódmy (i ostatni) Kongres Międzynarodówki Komunistycznej (obradował w dniach 25 VII - 20 VIII 1935), żeby światowej opinii publicznej wyjaśnić, iż rewolucje nie stoją już więcej na porządku dnia stalinowskiego komunizmu. W ich miejsce postulowano teraz „zjednoczony front ludowy walki o pokój i przeciwko podżeganiu do wojny”. Teraz zaczęto głosić, że „wszyscy zainteresowani w utrzymaniu pokoju powinni zostać wciągnięci do wspólnego frontu” (J. Degras, op. cit., t. III, s. 375).

W gronie owych „wszystkich zainteresowanych w utrzymaniu pokoju” znajdowali się też beneficjanci zwycięstwa odniesionego w I wojnie światowej, klasy panujące we Francji i Wielkiej Brytanii. Ich przychylność usiłowała sobie pozyskać nowa linia Kominternu. „Obecnie sytuacja nie jest już taka jak w 1914 r.” oświadczył w maju 1936 r. Komitet Wykonawczy Międzynarodówki Komunistycznej.

„Obecnie - głosił on - nie tylko klasa robotnicza, chłopstwo i masy pracujące są zdecydowane utrzymać pokój, lecz również uciskane kraje i słabe narody, których niepodległości zagraża wojna [...] W obecnej fazie też wiele państw kapitalistycznych zabiega o utrzymanie pokoju. W ten sposób powstaje możliwość utworzenia przeciwko niebezpieczeństwu wojny imperialistycznej szerokiego frontu klasy robotniczej, mas pracujących i całych narodów” (jw., s. 390).

Taki „front”, rzecz zrozumiała i nieunikniona, służył tylko utrzymaniu dotychczasowej równowagi imperialistycznej. Dla ukrycia tej oczywistości z dużym rozmachem wykorzystywano reformistyczną retorykę. Jakiś czas przynosiło to Kominternowi sukcesy. Szeroko rozpowszechnione w klasie robotniczej pragnienie jedności początkowo dało partiom komunistycznym rzeczywiście spore zyski. W okresie od początku 1934 r. do końca 1936 r. szeregi Komunistycznej Partii Francji zwiększyły się z 30 tys. osób do 150 tys., nie licząc 100 tys. członków Komunistycznego Związku Młodzieży Francji. Komunistyczna Partia Hiszpanii, która u schyłku „trzeciego okresu” (1934) liczyła niecały tysiąc członków, zwiększyła ich liczbę do lutego 1936 r. do 36 tys., zaś do lipca 1937 r. podniosła się ona do 117 tys. Nowych członków uodporniono na krytykę z pozycji lewicowych, Komintern bowiem szerzył wśród nich wiarę, że trockiści są dosłownie agentami faszyzmu.

W maju 1935 r. Francja i Związek Radziecki podpisały pakt o nieagresji. W lipcu tegoż roku Komunistyczna Partia Francji doprowadziła do porozumienia z partią socjalistyczną (SFIO) i partią radykałów, trzonem francuskiej demokracji burżuazyjnej.

Występując z programem reform i hasłem „systemu zbiorowego bezpieczeństwa” międzynarodowego, złożony z owych trzech partii „front ludowy” wygrał w kwietniu 1936 r. wybory do Izby Deputowanych. Komunistyczna Partia Francji, której naczelnym hasłem wyborczym była „silna, wolna i szczęśliwa Francja”, zdobyła 72 mandaty i stała się niczym nie zastąpioną częścią składową większości parlamentarnej rządu Leona Bluma, przywódcy SFIO i premiera gabinetu „frontu ludowego”. Maurice Thorez, sekretarz generalny Komunistycznej Partii Francji, mógł teraz z dumą oświadczyć: „odważnie odwojowaliśmy u naszych wrogów to, co nam ukradli i nogami zdeptali. Przywróciliśmy sobie «Marsyliankę» i sztandar trójkolorowy” (jw. s. 384).

Po wyborczym zwycięstwie lewicy nastąpiła potężna fala strajków i okupacji fabryk. W lipcu 1936 r. brało w nich udział 6 mln robotników. Teraz wczorajsi rzecznicy „wznoszącej się fali walk rewolucyjnych” usiłowali ruch ten ograniczyć i zahamować oraz zakończyć go na podstawie ustępstw osiągniętych od pracodawców w „porozumieniu z Matignon”. Przewidywało ono 40-godzinny tydzień pracy i płatne urlopy. Zanim rok 1936 zdążył zakończyć się, Komunistyczna Partia Francji przesunęła się jeszcze dalej na prawo aniżeli jej socjaldemokratyczni sojusznicy i zażądała rozszerzenia „frontu ludowego” i przekształcenia go w „front francuski”, mianowicie przez włączenie do niego prawicowych antyniemieckich narodowych konserwatystów.

Wobec tego, że sojusz z Francją stał się punktem oparcia polityki zagranicznej Stalina, odpowiednio więc Komunistyczna Partia Francji zaczęła odgrywać pionierską rolę w nowej orientacji stalinowskiego ruchu komunistycznego, orientacji szybko przyjętej przez cały Komintern. Po próbie gen. Franco przechwycenia władzy w Hiszpanii, w lipcu 1936 r. wybuchła tu rewolucja. Komunistyczna Partia Hiszpanii, będąca częścią składową rządzącego tym krajem „frontu ludowego”, który w lutym wyszedł zwycięzcą z wyborów parlamentarnych, znalazła się teraz w obliczu trudnego a odpowiedzialnego „zadania”. Wszak na porządku dziennym stanęła tu teraz sprawa wiarygodności taktyki ludowofrontowej w skali co najmniej Europy. Chodziło o przedstawienie kołom burżuazyjnym przekonującego dowodu na to, iż proklamowane przed rokiem przez VII Kongres Kominternu nowa taktyka, fronty ludowe, nie jest pułapką na łatwowiernych „burżujów” - jak to twierdziła propaganda prawicowych ugrupowań burżuazyjnych - lecz szczerym wyrazem zmiany orientacji oraz rezygnacji z kursu na rewolucję proletariacką w państwach kapitalistycznych i ich koloniach oraz strefach wpływów. Toteż Komunistyczna Partia Hiszpanii robiła wszystko co było w jej mocy, byle nie dopuścić do tego, żeby ruch mas ludowych rozsadził ramki „demokracji”, rozumianej jako demokracja burżuazyjna. Przy pomocy radzieckiej dyplomacji oraz, oczywiście, socjaldemokratów zdołała odnotować w tej dziedzinie sporo sukcesów. Redaktor naczelny dziennika partyjnego tak oto przedstawił politykę partii:

„Jest rzeczą całkowicie fałszywą twierdzić, jakoby obecny ruch robotniczy miał na celu, żeby po wojnie domowej utworzyć dyktaturę proletariatu. [...] My, komuniści, z całym naciskiem odrzucamy takie przypuszczenie. Kierujemy się wyłącznie intencją obrony Republiki” (cyt. za: F. Morrow, Revolution and Countrrevolution in Spain, New York 1938, s. 34).

Zgodnie z tą linią polityczną, Komunistyczna Partia Hiszpanii wraz ze swoimi burżuazyjnymi sprzymierzeńcami z „frontu ludowego” przestawiała politykę rządu republikańskiego na tory coraz bardziej prawicowe. Jednym z jej pierwszych posunięć w toku przeciągającej się wojny domowej było usunięcie z koalicji rządowej partii POUM (Partia Robotnicza Zjednoczenia Marksistowskiego), partii znajdującej się na lewo od komunistycznej, następnie uwięzienie i wymordowanie wielu jej przywódców i aktywistów. Trocki ostro krytykował POUM, gdy ten przystąpił do „frontu ludowego”. Przepowiedział, jak to da on się politycznie rozbroić a zarazem będzie z lewej strony ubezpieczał zarówno partię komunistyczną jak i lewicowych przywódców partii socjalistycznej, poczym doprowadzi do własnej przymusowej zagłady. Albowiem obrona porządków republikańskich, póki obejmuje również obronę prawa własności prywatnej, musiała w sytuacji Republiki Hiszpańskiej, z jej żywiołowo zrewolucjonizowanymi masami, doprowadzić do fali terroru skierowanego przeciwko autentycznej lewicy. To zaś, z kolei, torowało drogę zwycięstwu jawnej kontrrewolucji reprezentowanej przez gen. Franco (por. T. Morrow, op. cit., s. 35).

Toteż Trocki w grudniu 1937 r. pisał:

„Proletariat hiszpański wykazał się pierwszorzędnymi zdolnościami bojowymi. Od pierwszego dnia rewolucji swoją specyficzną wagą w gospodarce kraju, swoim poziomem politycznym i kulturalnym nie tylko dorównywał proletariatowi rosyjskiemu z początku roku 1917, lecz znacznie przewyższał go.

Główną przeszkodą na drodze do zwycięstwa proletariatu hiszpańskiego były jego własne organizacje. Komenderująca klika stalinowców składała się, stosownie do swoich kontrrewolucyjnych funkcji, z płatnych agentów, karierowiczów, elementów zdeklasowanych i wszelkich możliwych odpadków społecznych. Przedstawiciele innych organizacji robotniczych - niedołężni reformiści, anarchistyczni frazesowicze, bezradni centryści z POUM-u - mruczeli, wzdychali, wahali się, manewrowali, a w ostatecznym rozrachunku przystosowywali się do stalinowców. Wynikiem tej ich pracy ręka w rękę było, że obóz rewolucji społecznej - robotnicy i chłopi - podporządkował się burżuazji, czy raczej jej cieniowi, i dał się ograbić ze swej istoty, swej duszy i swej krwi. Masom nie zabrakło bohaterstwa ani poszczególnym rewolucjonistom odwagi. Lecz masy były pozostawione własnemu losowi, zaś rewolucjoniści izolowani, bez programu, bez planu działania. «Republikańscy» dowódcy wojskowi bardziej troszczyli się o zdławienie rewolucji społecznej niż o zwycięstwo militarne. Toteż żołnierze stracili zaufanie do dowódców, masy do rządu, chłopi zaczęli trzymać się na uboczu, robotnicy ulegli zmęczeniu, klęska następowała po klęsce, rosła demoralizacja. Wszystko to nietrudno było przewidzieć już na początku wojny domowej. Front ludowy przez to, że postawił sobie zadanie ocalić system kapitalistyczny, skazał siebie na klęskę militarną. Stawiając bolszewizm nogami do góry, Stalin odegrał - osiągając w tym pełny sukces - rolę głównego grabarza rewolucji” (L. Trotzki, Spanische Lehren, Berlin 1976, s. 15-16).

Obecnie prawie nikt już nie usiłuje usprawiedliwiać stalinowskiej linii „trzeciego okresu”. Lecz z „frontem ludowym” rzecz się ma całkowicie odmiennie. Jeśli uwzględni się różnice, uwarunkowane czasem i miejscem, to eurokomunizm i kompromis historyczny okazuje się niczym innym niż nowym wydaniem polityki ludowofrontowej. Niektórzy spośród formalnie znajdujących się w nurcie eurokomunistycznym daleko na lewo, w istocie znów powtarzają te same błędy, jakie Trocki zwalczał w okresie Anglo-Radzieckiego Komitetu Związkowego.

Centralne problemy międzywojennego ruchu komunistycznego nie są zatem jedynie ciekawostkami historycznymi, nadal pozostają aktualne, posiadają bezpośrednio polityczne znaczenie. Toteż pisma Lwa Trockiego dotyczące strategii i taktyki w tych ważnych zagadnieniach, pozostają prawdziwą skarbnicą politycznej wiedzy proletariackiej. Od 1923 r. nikt nie przeprowadził analiz, które by swoją dalekowzrocznością i przenikliwością równać się mogły z analizami Trockiego. Dla rewolucjonistów proletariackich są one po dzień dzisiejszy niezastąpionym źródłem wiedzy o strategii i taktyce ruchu robotniczego.

Partia i klasa

Już w uchwalonym 1 XI 1864 r. tymczasowym statucie Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników, jak się oficjalnie nazywała założona 28 września tzw. Pierwsza Międzynarodówka, pierwsze zdanie głosiło, że „wyzwolenie klasy robotniczej musi być dziełem samej klasy robotniczej.” Sformułowanie to, jak i cały tymczasowy statut, wyszło spod pióra Karola Marksa. Zarazem jednak myśliciel ten niejednokrotnie podkreślał, że klasa panująca rozporządza nie tylko materialnymi, lecz również „duchowymi środkami produkcji” i dlatego idee panujące w danej epoce są ideami klasy w tej epoce panującej. Jeśli przyjąć za punkt wyjścia pierwsze z obu stwierdzeń, wówczas pozostawałoby tylko spokojnie czekać na to, żeby klasa robotnicza wzięła swoją sprawę we własne ręce. Natomiast z drugiego ustalenia nieuchronnie wynika, iż klasa robotnicza nigdy nie osiągnie świadomości własnych interesów, która jest niezbędną przesłanką jej samowyzwolenia.

Z owej - wydawałoby się - sprzeczności obu przytoczonych praw społecznych właśnie wynika dla klasy robotniczej niezbędność posiadania swej klasowej partii, obojętnie jak ją nazwiemy - socjalistycznej czy komunistycznej. Dlatego istota takiej partii i jej stosunek do mniej czy bardziej żywiołowego ruchu robotniczego były dla ruchu socjalistycznego od pierwszej chwili jego istnienia zagadnieniem zasadniczym. Przy czym, co podkreślić trzeba wyraźnie, nigdy nie stanowiło to zagadnienia tylko techniczno-organizacyjnego. Zawsze bowiem spór na temat stosunku pomiędzy klasą a partią, a przez to spór w sprawie istoty partii był równocześnie sporem o cele ruchu. W rozbieżnościach poglądów w sprawie form i metod organizacyjnych partii socjalistycznej czy komunistycznej zawsze nieuchronnie wyrażały się również różnice poglądów na cele tychże partii. Wszystkie konflikty Marksa z Proudhonem, Schapperem, Blanquim i in. w sprawach organizacyjnych niezmiennie wynikały z różnic poglądów na istotę socjalizmu jako celu ostatecznego klasy robotniczej i na środki jakimi cel ten można osiągnąć.

Po śmierci Marksa w 1883 r. i Engelsa w 12 lat później nastały czasy umasowienia się w Europie partii socjalistycznych. W Rosji carskiej stosunkowo wcześnie, gdyż już w latach 90-tych XIX w. wynikł zasadniczy spór odnośnie istoty i struktury partii, jaką należy stworzyć. Z czasem, w pierwszym dziesięcioleciu XX w., rozwinął się on w podstawowy konflikt w rosyjskim ruchu robotniczym, w ostrą walkę pomiędzy bolszewikami i mienszewikami.

Najwcześniejsze poglądy Trockiego na istotę partii rewolucyjnej były w zasadzie takie same, jak te, które później określano jako „leninowskie”. Poglądy te przedstawił w druku już w 1901 r., więc zanim poznał Lenina (zob. T. Deutscher, The Prophet Armed, London 1954, s. 45). Został też jednym z pierwszych zwolenników grupy „Iskry”. Toteż na II zjeździe rosyjskiej partii socjaldemokratycznej w 1903 r. w Londynie występował jako zwolennik organizacji ściśle scentralizowanej. „Nasze metody organizacyjne - powiedział na nim - [...] wyrażają zorganizowaną nieufność partii wobec jej wszystkich sekcji, tj. wyrażają kontrolę nad miejscowymi, regionalnymi, narodowymi i innymi sekcjami” (Second Congress of the Russian Social-Democratic Labour Party, London, New York, brw, s. 204).

Jednak szybko zdystansował się zdecydowanie od tego punktu widzenia. Kiedy więc na tymże zjeździe doszło do rozłamu w partii, opowiedział się po stronie mienszewików. W ciągu najbliższego roku Trocki stał się wręcz wybitnym krytykiem bolszewickiego centralizmu partyjnego. W 1904 r. w artykule „Nasze zadania polityczne” nawet opisał jakie widzi następstwa leninowskiej metody organizacyjnej: „Wpierw partia zostanie zastąpiona przez organizację partyjną, następnie organizacja partyjna przez komitet centralny, ostatecznie zaś komitet centralny przez «dyktatora»”.

Trocki, podobnie jak Róża Luksemburg, żywił nieufność do „konserwatyzmu partyjnego” i ustawicznie podkreślał pierwszoplanową rolę żywiołowej aktywności klasy robotniczej. W „Wynikach i perspektywach” pisał:

„Konserwatyzm europejskich partii socjalistycznych - a przede wszystkim niemieckiej - przybiera na sile w tym samym tempie, w jakim masy, na które owe partie wywierają wpływ, zwiększają zdolność działania swoich organizacji i siłę swej dyscypliny partyjnej. Właśnie dlatego możliwe jest, iż socjaldemokracja stanie się przeszkodą na drodze do jakiegoś otwartego starcia pomiędzy robotnikami a burżuazją”.

Był przekonany, iż żywiołowy przypływ rewolucji na bok odsunie konserwatyzm partyjny. Pod wrażeniem doświadczeń rewolucyjnych 1905 r. pisał o ruchu mas, iż „uśmierci on rutynę partyjną i zburzy konserwatyzm partii”. W ten sposób zadanie partii zostało w koncepcji ówczesnej Trockiego ograniczone do propagandy. Partia nie jest w tym ujęciu „strażą przednią klasy robotniczej”.

W tej dziedzinie obawy Trockiego nie były nieuzasadnione. Zarówno w 1905 r. jak i w roku 1917 bolszewicy przejawili pewien konserwatyzm. Na Zachodzie konserwatyzm partii socjaldemokratycznych miał nieporównanie wyraźniejszą podstawę materialną - przywileje arystokracji robotniczej. Tu też w latach 1918-1919 odegrał rolę zdecydowanie kontrrewolucyjną.

Jakkolwiek Trocki - jak już wspomniano - na II Zjeździe (1903) poparł w ostatecznym rachunku mienszewików, jednak w latach następnych nie był z nimi organizacyjnie związany. Chadzał własnymi drogami, poza obu frakcjami, co mu jednak nie przeszkodziło odegrać wybitnej roli w rewolucji 1905 r. Bowiem przynależność frakcyjna w tym przypadku nie miała znaczenia. Doświadczenia rewolucji niewątpliwie umocniły go w przeświadczeniu, iż dla zwycięstwa rewolucji wystarczy żywiołowa aktywność mas, zaś partia może na nią oddziaływać niekiedy wręcz hamująco.

Zarówno w okresie porewolucyjnej reakcji jak i w następnym, zapoczątkowanym w 1912 r., gdy klasa robotnicza powracała do sił, kontynuował swoją krytykę „bolszewickiego zastępowania” klasy. Wystąpienia Trockiego na rzecz zjednoczenia wszystkich frakcji i nurtów rosyjskiej socjaldemokracji w istocie były skierowane przeciwko bolszewikom. Kiedy zaś po 1920 r. w partii rosyjskiej (teraz komunistycznej) zaczęło się szerzyć niebezpieczeństwo już rzeczywistego „zastępowania klasy” Trocki przez dłuższy czas nie był tak konsekwentny, jak niegdyś, w krytyce tego zjawiska. Chyba nie w ostatnim rzędzie dlatego, iż miał jeszcze w pamięci błędy jakich się poprzednio dopuścił w tej dziedzinie.

Rozwój wydarzeń uwidocznił bowiem błędność w tej sprawie stanowiska Trockiego od 1904 r. począwszy po początek roku 1917. Sam zresztą potem pisał, że z całą pewnością stwierdzić można, iż bez Lenina rewolucja nie zwyciężyłaby. Zaś momentem decydującym dla jej zwycięstwa był nie tyle powrót Lenina do Rosji w kwietniu 1917 r. i jego tezy kwietniowe, lecz istnienie partii bolszewickiej, którą on i jego towarzysze zbudowali w latach poprzednich. Zarazem - na co zwrócić trzeba uwagę, w 1917 r. konserwatyzm niektórych przywódców bolszewickich, wzmocniony - co również trzeba zaznaczyć - teorią „demokratycznej dyktatury robotników i chłopów”, przy której Lenin długo upierał się, omal nie przeszkodził przejęciu władzy przez bolszewików. Lecz, z kolei, w tymże 1917 r. autorytet jakim Lenin się cieszył u towarzyszy partyjnych oraz zdecydowanie jakie przejawił m.in. w zerwaniu z orientacją na ową „demokratyczną dyktaturę robotników i chłopów”, wywarły decydujący wpływ na umocnienie się rewolucji. Jednak bez partii, mimo jej wszystkich słabych stron, przejęcie władzy przez klasę robotniczą w ogóle nie stanęłoby na porządku dziennym.

Żywiołowe akcje masowe wprawdzie mogą obalić reżym autorytarny, wydarzyło się to wszak w lutym 1917 r. w Rosji, w listopadzie 1918 r. w Niemczech i niektórych krajach monarchii austro-węgierskiej czy w grudniu 1978 r. w Iranie. Jeśli jednak robotnicy chcą przejąć w swoje ręce władzę i utrzymać ją, niezbędna im jest do tego partia typu leninowskiego. Do takiego wniosku Trocki doszedł definitywnie już w początkach 1917 r. Dlatego po przyjeździe do Rosji wstąpił do partii bolszewickiej.

Tego punktu widzenia już do końca życia nie zmienił. Wprost przeciwnie, zdecydowanie i konsekwentnie bronił go. W styczniu 1932 r., więc już wydalony ze Związku Radzieckiego, odrzucił twierdzenie „interesy klasy robotniczej mają pierwszeństwo przed interesami partii”, co następująco uzasadnił:

„Klasa w sobie jest tylko materiałem do wykorzystania. Samodzielna rola proletariatu zaczyna się wtedy, gdy z klasy społecznej w sobie staje się klasą polityczną dla siebie. Dokonuje się to za pośrednictwem partii. Ona jest tym historycznym organem, za pośrednictwem którego klasa dochodzi do samoświadomości. Powiedzieć «klasa stoi ponad partią» oznacza twierdzić: «prymitywna klasa znajduje się na wyższym poziomie aniżeli klasa nabywająca świadomość». Jest to nie tylko fałszywe, lecz reakcyjne” („Co teraz?”).

Udowodnienie tego twierdzenia napotyka na pewne, ewidentne trudności. Wszak historia pokazała, że ów „historyczny organ”, za pośrednictwem którego klasa robotnicza miała dojść do świadomości, może zwyrodnieć. Wynika więc zagadnienie - w jaki sposób można organizację partyjną uchronić przed zwyrodnieniem?

Trocki świadom był istnienia i wagi tego problemu. Wszak w 1914 r. przeżył rozpad Drugiej Międzynarodówki, w latach 1918-1919 jawnie kontrrewolucyjną rolę socjaldemokracji, wreszcie rozwój stalinizmu. Toteż w dalszym ciągu przytoczonych już rozważań pisał:

„Droga klasy robotniczej do samoświadomości, tj. ukształtowanie partii rewolucyjnej, która poprowadzi za sobą proletariat jest procesem zawiłym i pełnym sprzeczności. Klasa nie jest jednolitą całością. Jej rozmaite części składowe dochodzą do świadomości rozmaitymi drogami i w niejednakowym czasie. Burżuazja aktywnie uczestniczy w tym procesie. Stwarza w obrębie klasy robotniczej swoje organy bądź posługuje się istniejącymi, przeciwstawiając określone warstwy robotników innym ich warstwom. Wśród proletariatu równocześnie działają rozmaite partie. Podczas większej części swej drogi dziejowej pozostaje on politycznie rozbity. W określonych okresach wynika z tego problem jednolitego frontu. Staje on z nadzwyczajną ostrością. Partia - kiedy prowadzi słuszną politykę - wyraża historyczne interesy proletariatu. Jej zadanie polega na tym, żeby zdobyć dla swojej polityki większość proletariatu. Tylko wtedy bowiem możliwy jest socjalistyczny przełom. Partia komunistyczna nie może w żaden inny sposób spełnić swej misji dziejowej jak tylko przez pełne i bezwarunkowe zachowanie swej politycznej i organizacyjnej niezależności od innych partii i organizacji istniejących w łonie klasy robotniczej i poza nią. Naruszenie tego zasadniczego wymogu każdej polityki marksistowskiej jest najcięższą ze wszystkich zbrodni popełnianych w stosunku do interesów proletariatu jako klasy. [...] Jednak proletariat nie szkolnymi schodami dochodzi do rewolucyjnej samoświadomości, lecz poprzez walkę klasową, która nie znosi żadnej przerwy. Jednolity front jest potrzebny proletariatowi do walki. W jednakowym stopniu dotyczy to ekonomicznych konfliktów cząstkowych w poszczególnym zakładzie pracy jak i tego rodzaju «narodowej» walki politycznej, jak obrona przed faszyzmem itp. Taktyka jednolitofrontowa nie jest więc czymś przypadkowym czy sztucznym, nie jest jakimś chytrym manewrem, lecz całkowicie wyrasta z obiektywnych warunków rozwojowych proletariatu”.

Trocki nie zrobił tu żadnego ponadczasowego uogólnienia, lecz dał jasną analizę rozwoju dziejowego. Partie Drugiej Międzynarodówki (tj. socjaldemokraci) stworzyły w przeszłości „własne” twierdze, punkty umocnione i ośrodki demokracji robotniczej, zatem samodzielne organizacje robotnicze. Idącemu swoim rewolucyjnym szlakiem proletariatowi potrzebne były takie „punkty oparcia demokracji robotniczej wewnątrz państwa burżuazyjnego”.

Na stworzenie takich twierdz robotniczych była nastawiona praca Drugiej Międzynarodówki w owej epoce, kiedy spełniała jeszcze misję postępową.

W takim właśnie sensie stanowiły partie Drugiej Międzynarodówki owo narzędzie historyczne klasy robotniczej. W miarę upływu czasu partie te zaczęły od wewnątrz gnić, i to w miarę jak przystosowywały się do społeczeństw, w których działały. Taki rozwój miał oczywiście swoje źródła zarówno materialne jak i ideologiczne. Partie socjaldemokratyczne - poza nielicznymi wyjątkami jak bolszewicy, partia serbska, bułgarscy cieśniacy czy SDKPiL - 4-go sierpnia 1914 r. skapitulowały przed własną burżuazją bądź przyjęły postawę chwiejną, „centrystyczną” (np. partia włoska, skandynawskie czy północnoamerykańska). Z tych kapitulacji i spowodowanych przez nie rozłamów, z wznoszącej się, a od 1916 r. już powszechnie odczuwanej fali opozycji robotniczej przeciwko wojnie, wreszcie z rewolucji 1917 r. i 1918 r. powstała Międzynarodówka Komunistyczna (Trzecia Międzynarodówka), ta „bezpośrednia kontynuacja bohaterskich wysiłków długiego łańcucha rewolucyjnych pokoleń, od Babeufa do Karola Liebknechta i Róży Luksemburg” (Trotsky, Manifesto of the Communist International to the workers of the world, w: tenże, The First Five Years of the Communist International, New York 1945, t. I, s. 29).

Ona to stała się teraz owym „historycznym organem, za pośrednictwem którego klasa dochodzi do samoświadomości”. Partie Międzynarodówki Komunistycznej popełniły, zwłaszcza począwszy od 1923 r., wiele grubych błędów politycznych (Trocki nie był zresztą ślepy również na ich wcześniejsze pomyłki), w coraz większym stopniu prowadząc pod przewodnictwem Stalina i jego sprawującej władzę w ZSRR ekipy, politykę oportunistyczną bądź sekciarską. Mimo to owe partie, wraz ze wszystkimi swoimi wadami, były rzeczywistością. Rzeczywistością, która miała za sobą poparcie bądź sympatie milionów na całym świecie. Ich błędy rzeczywiste świadczyły właśnie o tym, wydawać się to może paradoksem, że Międzynarodówka Komunistyczna stała się prawdziwą organizacją masową. Trocki nie podzielał prostackiego poglądu, iż wielkie partie tej Międzynarodówki nie są niczym innym jak tylko narzędziem stalinowskiej biurokracji Związku Radzieckiego. Problem polegał raczej na tym, żeby korygować ich błędy aniżeli negować ich charakter robotniczy:

„Oblicze Partii Komunistycznej! Trzeba ją pouczać, musi się ją przekonać” („To teraz?”)

Demokracja w partii

Wewnątrzpartyjna demokracja była w tej sytuacji koniecznością życiową. Trocki pisał w 1931 r.:

„Wychowujcie kadrę i wyjaśniajcie jej rewolucyjną drogę partii. W tej walce wszyscy członkowie partii nabiorą dużego zaufania do słuszności polityki partyjnej i rewolucyjnej wiarygodności jej kierownictwa. Tylko to, uzyskane w toku ideologicznych sporów, przeświadczenie ogółu członków pozwala kierownictwu poprowadzić w określonej chwili całą partię do walki. I jedynie głęboko zakorzenione zaufanie samej partii do słuszności swej polityki wzbudza w masach robotniczych zaufanie do partii. Sztuczne, z zewnątrz narzucone, podziały wewnątrzpartyjne, brak swobodnej i rzetelnej walki ideologicznej [...] - oto co obecnie paraliżuje Komunistyczną Partię Hiszpanii” (Trotsky, The Spanish Revolution 1931-39, New York 1975, s. 81).

To co Trocki napisał w danym przypadku odnośnie KP Hiszpanii, dotyczy wszystkich partii robotniczych. Lecz problem nie był jednak tak prosty, jak w powyższym cytacie został przedstawiony. Tuż po wysiedleniu go ze Związku Radzieckiego (1929) Trocki sformułował najważniejsze problemy, jakie - jego zdaniem - stoją w Europie przed zwolennikami Lewicowej Opozycji. Wymienił tu stosunek do omawianego już w naszym tekście Anglo-Rosyjskiego Komitetu Związkowego, do rewolucji chińskiej i do zagadnienia „socjalizmu w jednym kraju”. Nie wymienił natomiast reżymu wewnątrzpartyjnego.

„Niektórzy towarzysze - pisał w 1929 r. - mogą się zdziwić, że niczego nie powiedziałem na temat życia wewnątrzpartyjnego. Nie uczyniłem tego przez przeoczenie, lecz świadomie. Życie wewnętrzne każdej partii nie jest czymś niezależnym, czymś unoszącym się w powietrzu. W stosunku do polityki partyjnej jest to wielkość zależna. Najrozmaitsze elementy sympatyzują z walką przeciwko stalinowskiemu biurokratyzmowi [...]

Dla marksistów demokracja w partii, podobnie jak i w państwie, nie jest jakąś abstrakcją. Demokracja jest zawsze zależna od walki żywych sił. Elementy oportunistyczne błędnie pojmują rewolucyjny centralizm jako biurokratyzm. Rzecz oczywista, ludzie tacy nie mogą być naszymi towarzyszami walki” (Writings of Leon Trotsky 1929, New York 1975, s. 81).

Jeśli prześledzi się pisma Trockiego powstałe po 1917 r., to można w nich znaleźć wiele wypowiedzi, które wychwalają zalety demokracji wewnątrzpartyjnej i potępiają posunięcia „administracyjne”, lecz zarazem również wiele takich, w których opowiada się za „czystkami” i wykluczeniami z partii. Lecz w żadnym przypadku nie wolno takich cytatów wyrywać z ich kontekstu sytuacyjnego. Wyjaśnienie owych wydawałoby się sprzeczności czy niekonsekwencji jest następujące: stosunek pomiędzy centralizmem a demokracją wewnątrzpartyjną nie zawiera w sobie - zdaniem Trockiego - żadnych wartości odwiecznych. Zawsze był zagadnieniem politycznej treści w określonych, zmieniających się okolicznościach. Pod koniec 1932 r. pisał:

„Zasada demokracji wewnątrzpartyjnej bynajmniej nie jest zasadą otwartych drzwi. Lewicowa Opozycja nigdy nie domagała się od stalinowców, żeby przekształcili partię w mechaniczną sumę frakcji, grup, sekt i jednostek. Oskarżamy centralną biurokrację o to, że prowadzi politykę z gruntu fałszywą, że na skutek tej fałszywej polityki popadła w sprzeczność z najlepszymi odłamami proletariatu i że sprzeczności takie usiłuje rozwiązać przez zniszczenie demokracji wewnątrzpartyjnej” (Writings of Leon Trotsky 1932-33, New York 1972, s. 56).

Z czysto formalnego punktu widzenia to stanowisko Trockiego można uznać za wewnętrznie sprzeczne. Rozwiązanie sprzeczności tkwi w dynamice rozwoju partii. Partia nawet może ilościowo rozwijać się, jednak nie będzie więcej mogła poszerzać swoich wpływów wśród mas, jeśli nie będzie się odbywało wzajemne na siebie oddziaływanie partii i coraz szerszych mas robotników. Dlatego właśnie niezbędna jest demokracja wewnątrzpartyjna. Ona, i tylko ona, stwarza możliwość skupienia w partii doświadczenia klasy. Tak dzieje się nawet wtedy, gdy ich skoncentrowanie nie jest możliwe, gdy na skutek obiektywnych okoliczności jest wykluczone poszerzenie wpływu partii. Również i w takiej sytuacji partia musi pozostawać otwartą na nagromadzone doświadczenia klasy, żeby w ogóle mogła wykorzystać szanse, jakie od czasu do czasu wydarzają się.

Dlatego w każdej chwili partia musi być na tyle wobec klasy otwarta, elastyczna i wyrozumiała, na ile jest to w ogóle możliwe bez szkody dla rewolucyjnej integralności partii. Jest to nader ważne zastrzeżenie. Bowiem w niesprzyjających okolicznościach więzi pomiędzy partią a warstwami postępowych robotników mogą słabnąć, zaś problem „frakcji, grup i sekt” na tyle może przybrać na sile, iż stanie się przeszkodą dla rozwoju demokracji wewnątrzpartyjnej, jak ją pojmował Trocki. Dla niego była bowiem tym mechanizmem, za pomocą którego partia utrzymuje kontakt z coraz większymi sektorami klasy robotniczej, uczy się od nich i równocześnie osiąga uznanie przez nie jej prawa do przewodzenia klasie robotniczej.

Żeby nieco skonkretyzować te zapewne nader abstrakcyjnie brzmiące wywody, posłuchajmy jak Trocki w pierwszym tomie „Historii rewolucji rosyjskiej” opisał izolację Lenina po lutym 1917 r. od większości kierownictwa partyjnego:

„Lenin znalazł (w kwietniu 1917 r.) przeciwko starym bolszewikom oparcie w innej, już zahartowanej, lecz świeższej i bardziej z masami związanej warstwie partyjnej. W rewolucji lutowej robotnicy bolszewiccy odegrali, jak wiemy, rolę decydującą. Traktowali jako rzecz samą przez się zrozumiałą, że władzę musi przejąć ta klasa, która wywalczyła zwycięstwo [...] Prawie wszędzie można było znaleźć lewicowych bolszewików, których oskarżano o maksymalizm, nawet o anarchizm. Tym rewolucyjnym robotnikom brakowało tylko teoretycznych argumentów dla obrony swej pozycji. Byli natomiast gotowi na pierwsze wyraźne wezwanie odpowiedzieć aprobatą.

Na tą warstwę robotników, która nabyła świadomość polityczną w toku wzniesienia się fali walk klasowych w latach 1912-1914, orientował się Lenin.”

Partia masowa, a nie sekta, niezmiennie znajduje się pod naciskiem potężnych sił społecznych, zwłaszcza w sytuacjach rewolucyjnych. Te siły dochodzą do głosu, oczywiście, również wewnątrz partii. Skomplikowany stosunek pomiędzy kierownictwem, rozmaitymi warstwami aktywu i robotnikami, którzy wywierają nań wpływ i na których zarazem tenże aktyw wywiera wpływ, znajduje wyraz w politycznej walce w samej partii. Jeśli zdusi się ją środkami administracyjnymi, wówczas partia nie zdoła dokonać owych drobnych korektur swego kursu, które są niezbędne i nieuniknione w wciąż zmieniających się warunkach walki klasowej, żeby partia utrzymywała swe ukierunkowanie na swój cel długofalowy.

Kierownictwo partyjne, które przecież samo uformowało się w następstwie selekcji, jaka dokonała się w toku poprzednich walk, staje w określonym momencie wobec nieuchronnego zadania: określić kiedy - na skutek niesprzyjających okoliczności zewnętrznych - zachodzi sytuacja, iż należy utrzymać zwartość szeregów, żeby uchronić trzon organizacji przed rozpłynięciem się. Natomiast gdy sytuacja zewnętrzna jest pomyślna, kierownictwo to musi rozumieć, że drzwi organizacji trzeba otworzyć przed postępowymi robotnikami, z partii i spoza niej. W ten sposób można przezwyciężyć konserwatyzm partyjny i partia staje się zdolna do reagowania na nowe wydarzenia.

Przedstawiona koncepcja wyznacza kierownictwu partyjnemu bardzo określoną funkcję. Zresztą Trocki sformułował jeszcze w 1938 r. punkt widzenia, iż historyczny kryzys ludzkości daje się sprowadzić do kryzysu kierownictwa rewolucyjnego. Wynika stąd, że aktyw partyjny organicznie wyrasta z doświadczeń nabytych przez partię w toku walki klasowej i zarazem dzięki tymże doświadczeniom. Aktyw ten musi po pierwsze uosabiać tradycję i doświadczenia przeszłości (od Babeufa do Liebknechta) jak również owe lekcje strategii i taktyki proletariatu, które w ciągu wielu lat i w różnych krajach zostały sprawdzone. Składa się to raczej na wiedzę teoretyczną, której Trocki nigdy nie lekceważył. A stanowi ona przesłankę wprawdzie niezbędną dla owocnego przewodzenia partii i klasie, lecz jeszcze nie wystarczającą. Dla przewodzenia potrzebne jest bowiem ponadto doświadczenie nabyte przez partię w toku jej własnej działalności oraz ulegające nieustannie zmianie stosunki z rozmaitymi sektorami klasy robotniczej. Stanowiło ono niezbędny czynnik dodatkowy, który rozwijać się może tylko w toku praktyki partyjno-politycznej.

Powrót do spisu prac Trockiego