Lew Trocki.

Trzy lata walki i nauki.


Napisane: 6 listopada 1920 r.
Źródło: http://www.magister.msk.ru/library/trotsky/trotl718.htm
Tłumaczenie: Cezary
Adaptacja: Wojtek - Polska Sekcja MIA - listopad 2002


(Projekt przemówienia na wspólne posiedzenie plenarne Komitetu Moskiewskiego Rosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików), Moskiewskiej Rady Delegatów Robotniczych, Czerwonoarmijnych i Chłopskich, Moskiewskiej Miejskiej Rady Związków Zawodowych, komitetów dzielnicowych, zarządów związków zawodowych, komitetów fabryczno-zakładowych i kolektywów radzieckich urzędników dla uczczenia 3 rocznicy Rewolucji Październikowej, 6 listopada 1920 r.)

(Przemówienie rzeczywiście wygłoszone przez Trockiego znacznie odbiegało od tego pierwotnego projektu. Powyższy tekst znaleziono w papierach Trockiego po jego śmierci).

Towarzysze, trzy lata temu staliśmy u progu pierwszej rewolucji proletariackiej. Był to moment głębokiego entuzjazmu i zarazem głębokiego niepokoju w naszych sercach. Przeżywałem ten czas w Piotrogrodzie, większość z Was w Moskwie - niewielka różnica. Odbywamy i odwiedzamy teraz zebrania ludowe, zebrania ludzi pracy, i możemy z pełną prawdziwością powiedzieć, że takich zebrań, jakie były w Październiku siedemnastego roku, teraz nie mamy. Przeżyliśmy trzy okrutne lata, trzy lata dużych ofiar, dużego napięcia. Weszliśmy w tę walkę z wielkimi ideałami, z wielkim entuzjazmem, i wielu wydawało się, że ziemia obiecana komunistycznego braterstwa, rozkwit nie tylko życia materialnego, ale i duchowego, jest znacznie bliższy, niż to okazało się w rzeczywistości. Przeszkody okazały się znacznie groźniejsze, niż można było myśleć wtedy. Klasa robotnicza, przy całym entuzjazmie siedemnastego roku, jeśli nawet nie rozumiała jasno i wyraźnie, jakie doświadczenia są przed nią, to przeczuwała, że przekracza decydujący próg, po czym nie będzie drogi odwrotu, lecz jest tylko droga naprzód, przez bardzo wielkie trudności i ofiary.

Pamiętam, jak trzy lata temu na posiedzeniu Rady Piotrogrodzkiej zameldowałem o tym, że Kiereński został obalony, że jego rząd został obalony i że władza znajduje się w naszych rękach. Jeśli zajrzycie teraz do naszych ówczesnych gazet, to przeczytacie, że po tym ogłoszeniu była burza oklasków, eksplozja zachwytu itd. Ale to nie całkiem prawdziwe. To po prostu zwykły frazes gazetowego sprawozdania. W rzeczywistości,kiedy zameldowałem w imieniu Komitetu Wojskowo-Rewolucyjnego, że władza Kiereńskiego została obalona i że w Piotrogrodzie panuje władza radziecka, to zapanowało głębokie, napięte milczenie. Były potem oklaski, ale oklaski wyczekujące, z namysłem. Klasa robotnicza Piotrogrodu, jej Rada, zrozumiała, że zrobiliśmy krok, po którym odwrotu nie ma. Przygotowując się do walki, klasa robotnicza była ogarnięta nieopisanym entuzjazmem. Pamiętam zebranie w cyrku "Modern". Myślę, że historia świata nie znała niczego podobnego do tego nastroju mas. Ileż razy, kiedy przychodziło bywać na takich zebraniach, czułem się jak ziarnko piasku w tym oceanie ożywienia, ileż razy z niepokojem pytałem sam siebie, czy nie utopimy się w tym rewolucyjnym oceanie? I oto, kiedy ten rwący potok dopłynął do progu i przelał się przez niego, to przedstawiciele proletariatu piotrogrodzkiego z namysłem i z niepokojem przyjęli wieść o dokonanym przewrocie proletariackim. I w tym, Towarzysze, przejawił się prawidłowy instynkt klasowy. W swoich trzewiach klasa robotnicza poczuła, że przed nią jest bardzo wielki opór, walka, głód, chłód, krew i śmierć.

Potem masy robotnicze utraciły wiele naiwnych iluzji i nadziei na to, że ziemia obiecana jest bliska, że bliskie jest nowe królestwo sprawiedliwości, wolności, dostatku i wzlotu kulturalnego, że tylko ręką sięgnąć po nie. Te iluzje się skończyły, a przeczucia nowych ciężarów walki się sprawdziły. Oto dlaczego nasze zebranie teraz już nie jest podobne w nastroju do zebrań tamtych niezapomnianych dni, w nim nie ma tamtego młodego, młodzieńczego entuzjazmu, tego jeszcze bezkrytycznego rewolucyjnego wzlotu, to jest zwartości dusz, jak była wtedy. Teraz tego nie mamy, i nic dziwnego, bo takie okresy jak Październik siedemnastego roku lud przeżywa raz na tysiąc lat. Ale w ciągu tych trzech lat staliśmy się bogatsi w doświadczenie myśli politycznej, bogatsi w rewolucyjny hart. Mówimy: trzy lata temu próg został przekroczony, odwrotu nie ma. I tę świadomość mamy twardszą i trwalszą niż kiedykolwiek. Trzy lata, w ciągu których cały świat naszych wrogów usiłował odrzucić nas wstecz, za ten decydujący próg historyczny, który przekroczyliśmy - te trzy lata są już za nami. Obroniliśmy się, nie cofnęliśmy się. Mało brakowało do oddania Piotrogrodu wrogowi, cofaliśmy się ku Moskwie na wschodzie i na południu, ale obroniliśmy się, obroniliśmy pierwszą w świecie władzę robotników i chłopów. Zadanie jeszcze nie jest rozwiązane, to wie każdy z nas, tego nowego społeczeństwa, tego ustroju, w imię którego walczyliśmy i walczymy teraz, jeszcze nie ma, lud nie żyje jeszcze jak jedna szczęśliwa bratnia rodzina bez nierówności, bez krzywd, bez nędzy i smutku. To czuje teraz każdy robotnik i każda robotnica. Ale mimo to - i na tym polega nasze główne osiągnięcie - każdy robotnik i każda robotnica rozumie, że odwrotu nie ma. I teraz, w momencie naszej trzeciej rocznicy, której jeszcze nie można nazwać uroczystą, przypominamy, że na froncie stoi przed nami jeszcze nie dobity wróg, i nie wiemy, czy ten wróg nie ma za plecami nowych wrogów, którzy ruszą na nas. Stoimy teraz przed małym progiem, krymskim progiem, przed Przesmykiem Perekopskim, ale niedaleki jest ten dzień i godzina, kiedy będziemy mogli powiedzieć, że przeszliśmy przez ten próg, i że cały Krym jest w naszych rękach(1). Mamy wrogów na południowym zachodzie - Petlurę, Bałachowicza i Sawinkowa, których nam podrzuciła polska szlachta, żebyśmy nie zapominali, że liczba naszych przeciwników jest niewyczerpana, i że to będzie trwało do tej pory, póki nie przerzucimy naszej rewolucji i do innych krajów, póki i tam władza nie będzie w rękach klasy robotniczej. Teraz przygotowujemy się do przekroczenia małego progu Półwyspu Krymskiego, żeby tam obalić marionetkę światowego imperializmu, na której teraz jest skoncentrowany wzrok wszystkich naszych wrogów, po czym będziemy mieli możliwość znaczną część naszych sił skierować do pracy. I zrobimy to, ani na minutę nie wypuszczając broni z rąk.

Nasza sytuacja jest teraz lepsza niż trzy lata temu, ale poprawiała się ona nadzwyczaj powoli, wolniej niż liczyliśmy, i gdybyśmy wtedy, trzy lata temu, mieli możliwość ujrzenia przyszłości, to nie uwierzylibyśmy własnym oczom. Nie uwierzylibyśmy, że w trzy lata po rewolucji proletariackiej będzie tak ciężkie, tak surowe życie na tej ziemi. Ale nie uwierzylibyśmy i w to, że po trzech prowadzenia walki będziemy stać mocniej na nogach niż kiedykolwiek. Coraz mocniej i mocniej będziemy rozszerzać nasze terytorium, terytorium władzy robotniczo-chłopskiej, na wschód, na zachód, na północ i południe. W ciągu tych trzech lat wiele przeżyliśmy i wiele rozwiało się dziecinnych iluzji, ale to nie znaczy, że nasza idea poszarzała i nasza wola i siła osłabły. Nie, staliśmy się twardsi w swoim rewolucyjnym przekonaniu. Nie mamy tego gorącego, na wpół dziecinnego entuzjazmu, mamy głębokie blizny i na ciele, i w duszy, ale te blizny są świadectwem naszej niezłomnej woli zwycięstwa.

Czytając niedawno doniesienia od naszych żołnierzy, mówiliśmy sobie z tow. Kamieniewem, że wielki rewolucyjny ładunek, który został włożony w naszą historię przez robotników Piotrogrodu i Moskwy, nie mógł zostać wyczerpany. Chłopi guberni woroneskiej i archangielskiej, chłopi Syberii kończą to, co robotnicy Piotrogrodu i Moskwy zaczęli. Patrzyłem na nich niedawno, i mimo że z naszej strony było wiele ofiar, mimo to, że sytuacja robotników jest daleka od wspaniałej, że zaopatrzenie żołnierzy jest daleko słabsze niż potrzeba, mimo wszystko nie upadamy na duchu. Na stacji Mokrej czerwonoarmiści pokazywali mi, co mają na nogach: niektórzy mieli łapcie, a niektórzy po prostu mieli nogi owinięte workami. Pod płaszczami niektórzy mieli letnie bluzy, a niektórzy nie mieli nawet koszul. I oni pół żartem wymyślali niektórym zaopatrzeniowcom, wymyślali także nam, winowajcom z centrum. Ale nie mieli w sobie ani źdźbła obawy, że możemy zostać rozbici przez wrogów. Rewolucja wychowała najlepsze elementy do walki, i nasza armia teraz jest przeniknięta duchem rewolucji robotniczo-chłopskiej, duchem komunizmu. Dziś mogliśmy przeczytać w organie naszych wrogów, w angielskiej gazecie "The Times", jak przyznaje ona, że po trzech latach walki Władza Radziecka stoi przed nimi, jak mówią, silniejsza niż była w 1917 roku. Nie utonęliśmy w potoku, który runął na nas w 1917 roku. Mimo wszystkich błędów umocniliśmy się, pozostaliśmy silni i niezwyciężeni. Teraz jesteśmy zdrowsi i silniejsi niż kiedykolwiek, bo same podstawy naszej władzy są silne i zdrowe.

Teraz armia radziecka i nasz kraj idą drogą naprzód. Przekroczymy nie tylko krymski próg: jest jeszcze wiele progów w Europie, w Azji i w Ameryce, które przekroczy stopa rewolucji proletariackiej. I w tym pochodzie nie ostatnie miejsce będzie zajmować piterski i moskiewski proletariat, i, Towarzysze, nie znam innego hasła, innego okrzyku, którym można byłoby stosowniej uczcić trzecią rocznicę naszej rewolucji, niż okrzyk: "Niech żyje nasz bohater - robotnik Pitra i robotnik Moskwy!"

Przypisy:

(1) Według ówczesnego najbliższego doradcy Wrangla - Słaszczewa (który później przeszedł na stronę władzy radzieckiej) los Wrangla został przesądzony klęską oddziałów Kutiepowa 14 października: "Atakiem czerwonej konnicy (tylko jednej brygady) przede wszystkim zostali rozbici biali pod Pokrowskoje, a potem już cała 2 armia konna czerwonych pod Szołochowem przerwała front Kutiepowa, zmiotła konnicę Barbowicza i zmusiła 3 korpus do porzucenia dział i karabinów maszynowych i ucieczki na drugi brzeg. 14 października był dniem klęski wojsk Kutiepowa, w tym czasie najbardziej zdolnych do walki oddziałów w armii Wrangla". W ten sposób prawy brzeg Dniepru został oczyszczony z oddziałów Wrangla. Pod koniec października zakończyło się uzupełnianie i umacnianie czerwonych oddziałów i 26 października rozpoczął się ich energiczny atak. Biali zaczęli pospiesznie wycofywać się na terytorium Krymu. W nocy z 8 na 9 listopada oddziały czerwone obeszły umocnienia białych przez Siwasz i zdobyły Przesmyk Perekopski. Całą tą operacją dowodził tow. Frunze ze sztabu 15 dywizji strzelców. Przeprawiwszy się przez Siwasz, oddziały czerwone wyszły na tyły przeciwnika, który wycofał się za fortyfikacje juszuńskie. 10 listopada po ciężkich walkach czerwone oddziały zdobyły te fortyfikacje. W tym czasie sforsowały także Przesmyk Czongarski i zajęły Dżankoj. Rozpoczęła się gorączkowa ucieczka białych. W dniach 10-14 listopada resztki wojsk Wrangla ewakuowały się drogą morską do Stambułu.


Powrót do spisu prac Trockiego

Powrót do strony głównej Polskiej Sekcji MIA